Dla płatnych subskrybentów platformy Substack
Opracowanie własne
Gdy mówimy „anarchia”, nie mamy na myśli chaosu, lecz powrót do źródła. Anarchia to nie krzyk zniszczenia, lecz szept serca, które nie godzi się na kłamstwo, na rolę, na maskę.
To wezwanie do życia bez kajdan niewidzialnych, bez tych sieci, które oplatają nasze myśli, zanim zdążymy je wypowiedzieć. To pytanie: kim byłbyś, gdybyś nie musiał być nikim, kogo świat chce z ciebie uczynić?
Świat boi się wolności, bo wolny człowiek nie daje się łatwo sterować. Nie potrzebuje reklam, nie klęka przed idolami, nie głosuje ze strachu.
Wolny człowiek jest zagrożeniem dla systemów, które żywią się uległością. Dlatego wolność jest demonizowana, przedstawiana jako anarchia w najgorszym sensie tego słowa: jako chaos, przemoc, rozpad.
A przecież prawdziwa anarchia nie jest zniszczeniem, lecz uzdrowieniem. To cisza, w której słychać bicie serca. To przestrzeń, w której nikt nie musi udawać kogoś innego.