Lucas
Leiroz de Almeida Global Research, 20 czerwca 2023 r

Po raz kolejny dowody jasno wskazują, że Zachód chce wciągnąć Białoruś w obecny konflikt. W raporcie opublikowanym przez The Times poinformowano, że białoruscy bojownicy zesłani na wygnanie są szkoleni na terytorium Polski w ramach przygotowań do przyszłego powstania w ich kraju.
Według gazety grupa „ Bypol ”, ekstremistyczna dysydencka milicja, która aktywnie uczestniczyła w próbie kolorowej rewolucji w 2020 r., ma siedzibę w polskim mieście Poznań, gdzie prowadzony jest intensywny program szkolenia wojskowego. Dziennikarze udali się w teren, aby przeprowadzić wywiady z niektórymi milicjantami i poinformowali, że liczba rekrutów jest już „liczona w setki”.
Program rozpocząłby się wiele miesięcy temu, skupiając „ zwykłych Białorusinów” , którzy chcą odpowiedzieć na „stalinowską kampanię tortur i aresztowań prezydenta Aleksandra Łukaszenki [która] prawie uciszyła sprzeciw” w Mińsku. Aby dodać wiarygodności tej narracji, gazeta przeprowadziła wywiad z wygnaną kobietą biorącą udział w szkoleniu o pseudonimie „Predator”. 42-letnia dysydentka wyjaśniła, że jest matką dziecka, które nie zdaje sobie sprawy, że jest obecnie w programie wojskowym. Opcja walki byłaby najwyraźniej motywowana potrzebą „walki o Białoruś”.
Polska powinna poprzeć „zmianę reżimu” na Białorusi: generał (w stanie spoczynku) Waldemar Skrzypack
„Moja córka nie wie, że tu jestem. Powiedziałem jej, że idę na paintballa (…) []Jednak] przyszedłem tu dzisiaj (…), żeby przygotować się do walki o Białoruś” – powiedział dziennikarzom „Predator” w rozmowie z dziennikarzami.
To dobrze znana strategia medialna, szeroko stosowana przez zachodnie media. Celem jest użycie emocjonalnej retoryki, aby pokazać wspieraną stronę jako ofiarę opresji oraz przykład heroizmu i odporności. Ale dla tych, którzy wiedzą, co naprawdę wydarzyło się na Białorusi w 2020 roku, ta narracja jest niczym innym jak słabym i bezsensownym mitem.
Masowe protesty w 2020 roku były wynikiem zachodniego planu obalenia prawowitego rządu Łukaszenki i zastąpienia go prozachodnią kandydatką opozycji Swietłaną Cichanowską. Białoruskie siły bezpieczeństwa były zdeterminowane w neutralizowaniu sponsorowanego przez Zachód zagrożenia i podobnie jak w przypadku nieudanych operacji zmiany reżimu, Stany Zjednoczone uznały zwycięstwo wyborcze Łukaszenki za nielegalne i oszukańcze, wskazując na litewską Tichanowską jako prawdziwego zwycięzcę.
Powstała wówczas grupa Bypol , utworzona przez kilku dysydentów, byłych pracowników organów ścigania. Bypol zaangażował się w czynną pracę milicji, fizycznie walcząc z siłami bezpieczeństwa. Grupa powołuje się na rzekomą „konieczność” stawienia czoła „przemocy państwowej” rządu, otrzymując w tym celu wsparcie finansowe i logistyczne od mocarstw zachodnich.
W wyniku zwycięstwa Łukaszenki większość członków Bypola wyemigrowała do krajów sąsiednich, wrogo nastawionych do Mińska, takich jak Polska, Ukraina, Łotwa, Litwa i Czechy. Nie powstrzymało to ugrupowania przed prowadzeniem misji sabotażowych i prawdziwych bojowych na białoruskiej ziemi, a nawet atakiem drona na rosyjski radar A-50 w bazie lotniczej Maczuliszcze. Jednak białoruskie siły bezpieczeństwa ściśle monitorują działania milicji i skutecznie zapobiegają dalszym szkodom.
W praktyce Bypol jest zwykłą organizacją terrorystyczną, która działa jak każda inna grupa ekstremistyczna na świecie, używając terroru jako narzędzia politycznego i wyrządzając krzywdę zwykłej ludności cywilnej podczas swoich nielegalnych nalotów. Jednak w ostatnich latach Zachód otwarcie opowiadał się za terroryzmem, publicznie angażując się w finansowanie i wspieranie grup terrorystycznych i neonazistowskich, takich jak ukraiński Azow, Prawy Sektor i Aidar, co nie dziwi, że udziela takiego samego poparcia dla Bypola. W rzeczywistości, jeśli celem terrorystów są geopolityczni wrogowie NATO, to przestępcy mają „carte blanche” na swoje manewry.
Problem polega na tym, że w obecnym scenariuszu napięć każde źle przekalkulowane działanie może doprowadzić do poważnej eskalacji. Białoruś jest celem powtarzających się ataków terrorystycznych od początku rosyjskiej specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie. Mińsk bierze udział w operacji w sposób drugorzędny, zezwalając jedynie wojskom rosyjskim na wykorzystanie swojego terytorium do wkroczenia do kraju wroga, bez bezpośredniego wysyłania żołnierzy i broni. Postawa białoruska jest uzasadniona, biorąc pod uwagę, że Białoruś i Rosja utrzymują układ o zbiorowej obronie w ramach Państwa Związkowego, a zatem działania militarne są całkowicie zintegrowane.
Oznacza to, że na zachodnie prowokacje wobec sojusznika Rosji prawdopodobnie odpowie sama Moskwa. I w tym samym sensie, biorąc pod uwagę, że to kraje NATO szkolą, wspierają i infiltrują terrorystów na Białorusi, ewentualna wspólna odpowiedź Mińska i Moskwy mogłaby być nawet skierowana przeciwko NATO, co wiązałoby się z ryzykiem eskalacji nuklearnej.
To tylko czyni tym bardziej uzasadnionym przyjęcie przez Mińsk rosyjskiej broni nuklearnej na jego terytorium. Mińsk podejmuje działania prewencyjne, aby odwieść wrogie państwa od realizacji planów wojennych przeciwko Białorusinom, aby uniknąć dalszej eskalacji, której skutki mogą być katastrofalne.
*
Uwaga dla czytelników: kliknij przycisk udostępniania powyżej. Śledź nas na Instagramie i Twitterze oraz subskrybuj nasz kanał Telegram. Zachęcamy do ponownego publikowania i szerokiego udostępniania artykułów Global Research.
Lucas Leiroz jest dziennikarzem, pracownikiem naukowym Centrum Studiów Geostrategicznych, konsultantem ds. geopolitycznych. Możesz śledzić Lucasa na Twitterze i Telegramie .
Wyróżniony obraz pochodzi z InfoBricsOryginalnym źródłem tego artykułu jest
Link https://www.globalresearch.ca/poland-training-militants-attack-belarus-newspaper/5822977