Autor: LARRY ROMANOFF – 4 października 2020 r

- Gra w grę słowną
Na początku 2014 r. Shanghai Daily opublikował artykuł Cherry Cao zatytułowany „Czynsze biurowe w Pudong przewyższają czynsze w Puxi w czwartym kwartale”. Jego treść jest pouczająca. Po pierwsze, jakie są rosnące ceny? Inflacja. Czy to dobrze? Zazwyczaj nie. Z pewnością nie lubimy rosnących cen mieszkań, nie lubimy płacić więcej za paliwo do naszych samochodów i niewielu z nas jest zadowolonych z płacenia rosnących cen w supermarketach. Rząd centralny Chin wielokrotnie podejmował zdecydowane działania w celu zabicia inflacji, aby przynajmniej powstrzymać wzrost cen, jeśli nie doprowadzić do ich spadku. Inflacja jest zła i szkodzi prawie wszystkim. Ale ten artykuł nie opłakuje rosnących czynszów za biura w Pudong; wręcz przeciwnie, sugeruje to, że jest to dobra rzecz, ponieważ czynsze w Pudong „przewyższają” czynsze w Puxi. Co mamy myśleć?
Jeśli będę właścicielem centrum handlowego i podniosę czynsze, 600 właścicieli sklepów będzie musiało podnieść ceny, a setki tysięcy kupujących będzie musiało zapłacić więcej za kupowane towary. Kto ma się z tego cieszyć? Konsumenci nie mają powodów do radości. Na pewno właściciele sklepów nie są zadowoleni. Czy władze miasta uśmiechają się na wieść, że inflacja czynszów odbija się na mniejszych firmach? Nie rozumiem, dlaczego miałoby to mieć miejsce. Jedyną osobą, która się cieszy, jestem ja, bo szybciej krwawię kolejne konta bankowe. Końcowym rezultatem jest oczywiście właśnie dysproporcja w dochodach, którą wszyscy uważają za coś złego, rosnący transfer i koncentracja bogactwa w stale malejącej liczbie rąk. Podnosząc czynsze, przelewam kilka juanów z każdego zakupu dokonywanego przez setki tysięcy indywidualnych konsumentów, za pośrednictwem sklepikarzy, na moje konto bankowe. To jest główne źródło tego, co nazywamy dysproporcjami w dochodach, różnicą w majątku między bardzo bogatymi a wszystkimi innymi. To, co musimy zrobić, to obniżyć czynsze, ułatwić właścicielom sklepów utrzymanie się w biznesie i oferować niższe ceny. I musimy podnieść podatki dla właścicieli ziemskich, aby zmniejszyć rentowność ich chciwości i redystrybuować te pieniądze za pośrednictwem infrastruktury obywatelskiej i usług społecznych. W ten sposób spychamy dochody na niższe poziomy, do mniejszych sklepów i najmniejszego konsumenta oraz zmniejszamy dysproporcje dochodowe w Chinach. A robiąc to, nie musimy odczuwać współczucia dla właścicieli ziemskich, którzy teraz mają tylko 80 miliardów zamiast 90 miliardów.
I na tym polega niebezpieczeństwo słuchania Amerykanów: ryzyko skażenia ich ideologią polityczną/religijną/kapitalistyczną jest zaskakująco wysokie, ponieważ zostaje się zarażonym bez świadomości. Subtelne zmiany w definicji i użyciu słów, sprytne przedstawienie złego jako dobrego i, podobnie jak w filmach, nieświadomie przyjmujemy lekcję moralną zawartą w przesłaniu, w tym przypadku, że „występ” jest czymś dobrym, nawet jeśli tym, co się dzieje, jest inflacja. I zamiast odczuwać niepokój, jesteśmy zachęcani do odczuwania pewnego rodzaju dumy, że Pudong radzi sobie tak dobrze, a także odrobiny litości dla biednego Puxi, który radzi sobie gorzej niż rynek, prawdopodobnie pozostawiony w tyle, ponieważ jest staromodny. Rosnące ceny – zła inflacja – są teraz przeklasyfikowane jako dobre wyniki, sprytnie sformułowane w kategoriach prestiżu, sukcesu i wysokiej klasy rozwoju, a zatem godne pochwały. Tworzymy mit, że złe jest naprawdę dobre i należy je wspierać. Posłuchaj słów i tego, jak mają one na celu popchnięcie nas do zaakceptowania wartości, które są sprzeczne z naszym najlepszym interesem. Taki dobór słów nie jest przypadkowy:
„Czynsze za biura klasy A po stronie Pudong rzeki Huangpu „nadal przewyższają” te po stronie Puxi”, „silny popyt” „nadal napędza wzrost czynszów”. Był to „godny uwagi kontrast” z biednym Puxi, które „zrzuciło” ceny i miało „rynek najmu powierzchni biurowej”, ponieważ „popyt ze strony firm świadomych kosztów” pozostawał słaby.
Jakie wnioski płyną z tych słów? Po pierwsze, Pudong rozwija się i rozwija i radzi sobie znacznie lepiej niż Puxi, a rosnący popyt napędza wzrost i przyciąga wszystkie firmy, które mają pieniądze. Jak możemy nie być za tym? A po drugie, że zacofane Puxi nie rozszerza się, ale kurczy, „zrzuca” swój wzrost i jak możemy się z tego cieszyć? Co gorsza, czynsze Puxi były płaskie, ponieważ popyt ze strony „świadomych kosztów” firm był słaby, a co to oznacza? To Puxi to lokalizacja wybierana przez firmy bez pieniędzy, które nie mogą sobie pozwolić na wynajęcie ładnej powierzchni, ponieważ nie rozwijają się i prawdopodobnie martwią się o opłacenie rachunku za wodę. Nie tylko to, ale Puxi prawdopodobnie ma długoterminową tendencję do niepowodzeń, ponieważ „zrzuca” to, co wydaje się być wartościowe. Ale Puxi nie traci wartości; Zamiast,
A przy tym wszystkim, dokąd się udasz, jeśli chcesz wynająć powierzchnię? Do Pudong z jego dynamicznym wzrostem i popytem, gdzie toczy się cała akcja, czy do biednego, kurczącego się, zacofanego Puxi ze wszystkimi innymi frajerami, którzy nie mają pieniędzy? A co z tego wszystkiego wynika? Wykorzystać sprytne sztuczki psychologiczne, aby wymusić popyt w Pudong, gdzie te firmy budują i wynajmują powierzchnię, rozgrywać Pudong kosztem Puxi, oczerniać prawdziwe serce Szanghaju, zmieniać postawy społeczne i wartości społeczne, aby wypełnić kieszenie partii z partykularnymi interesami. Za wiele z powyższych cytatów możemy podziękować Ericowi Xinowi z Jones Lang LaSalle i innym osobom z Colliers International, które nie są chińskimi firmami i nie mają żadnego interesu w tym, co jest dobre dla Chin. Chciałbym wiedzieć, czy ci ludzie myślą o tym, co robią, w kategoriach tego, co jest dobre dla Szanghaju, poza promowaniem ogromnych zysków dla amerykańskiej firmy.
Chiny są skażone amerykańską ideologią i tak zwanymi „wartościami” w sposób, którego nawet sobie nie wyobrażasz. Nie byłoby tak źle, gdyby te wartości były korzystne lub neutralne, ale tak nie jest. Amerykańskie firmy i rząd USA są niemal zaciekle antykonsumpcyjne i antyspołeczne, ideologia ta znajduje odzwierciedlenie w ich działaniach, jeśli nie w słowach. Jak myślisz, dlaczego Monsanto pozywa każdy stan w USA, który próbuje uchwalić przepisy dotyczące etykietowania żywności wymagające identyfikacji żywności GM? Jak myślisz, dlaczego Stany Zjednoczone mają najdroższy i najbardziej dysfunkcyjny system telefonii komórkowej na świecie, ale jednocześnie niektóre z najbardziej dochodowych firm telefonii komórkowej? Jak myślisz, dlaczego rząd USA wydał biliony na ratowanie banków, które spowodowały utratę domów przez 25% Amerykanów, całkowicie ignorując ofiary tych banków? To tylko jeden z symptomów szaleństwa, jakim jest finansjalizacja amerykańskiej gospodarki: kibicowanie wysokim cenom przy sprzedaży nowych domów, Coraz częściej te części społeczeństwa, które powinny być stabilne, są traktowane jako rodzaj wyimaginowanej „inwestycji” na rzecz ogółu, podczas gdy oczywiście nią nie są. W jaki sposób nadmiernie wysokie ceny mieszkań lub czynszów są dobre dla społeczeństwa? W jaki sposób stale rosnący kurs wymiany walut jest korzystny dla Chin?
Międzynarodowi bankierzy i finansiści wykorzystywali swoją kontrolę nad mediami przez dziesięciolecia, aby stworzyć niezwykle niebezpieczny publiczny mit, że podbijanie cen i nadmiernie wysokie zyski korporacji są w jakiś sposób dobre dla gospodarki narodu i dla ludzi. Nie trzeba być bardzo inteligentnym, aby zdać sobie sprawę, że to nonsens. I tak, oczywiście, korporacje potrzebują zysków, aby rosnąć i utrzymać się na rynku, ale nie o to chodzi; zachęca się i chwali nie normalne lub rozsądne zyski, ale nadmierne i nienormalne. Celem są oczywiście dywidendy i wartości akcji dla 1% najlepszych, którzy kontrolują te banki i firmy przemysłowe, ale nie są oni w żadnym sensie „społeczeństwem”, a ich intencją nie jest wniesienie wkładu, ale drenaż, wykrwawienie środka i klas niższych i przekazują sobie coraz większą część bogactwa narodowego. To jest przyczyna dużej i rosnącej dysproporcji w dochodach w dzisiejszej Ameryce, dokładnie takiej sytuacji, do której zachęcają Amerykanie w Chinach i nad którą Chiny starają się zmniejszyć: Kapitalizm jest z natury wydobywczy, nigdy się nie przyczynia i zniszczy społeczeństwo, jeśli nie będzie ściśle kontrolowany .
Czytamy, że chiński RMB „dobrze radzi sobie” na rynkach międzynarodowych. Co to znaczy? Chińska waluta rośnie w stosunku do walut innych krajów, niszcząc pozycję handlową Chin, podnosząc ceny chińskich towarów i tworząc wewnętrzną presję na zatrudnienie. Czemu to jest dobre? Tak, obniża to koszty importu i sprawia, że podróże zagraniczne są tańsze, ale większość chińskich wydatków dotyczy produktów krajowych, których pozycja rynkowa jest nadszarpnięta przez wzrost cen w stosunku do towarów zagranicznych. A ludzie o niższych dochodach cierpią najbardziej, zwiększając różnice w dochodach w Chinach. Ale „wydajność” musi być w jakiś sposób dobra i często nie myślimy dalej.
Czytamy tę samą propagandę w odniesieniu do zysków banków, amerykańskie media cały czas piją o tych rekordach, jakby to było dobre dla narodu. To nie jest dobra rzecz, w żadnym sensie. Dziesiątki milionów Amerykanów straciło domy i pracę, a wiele milionów z nich pracuje na pół etatu w McDonald’s lub Wal-Mart i śpi w namiotach w parku, ale Amerykanie od pokoleń byli uwarunkowani, by wiwatować na komendę, gdy Goldman Sachs osiąga rekordowe zyski. I znowu, oczywiście banki potrzebują zysków, aby utrzymać się na rynku, ale znowu nie o to chodzi. Rzecz w tym, że banki osiągają niebotyczne zyski kosztem narodu, wysysając ogromne sumy pieniędzy z klasy średniej i niższej i skupiając je w kilku rękach. Opłaty i prowizje detaliczne – oraz brak spłacanych odsetek – działają jak podatek dla całego społeczeństwa, coś, czego nie może zrobić żadna inna branża, i to właśnie te znacznie podwyższone opłaty i prowizje dla konsumentów generują rekordowe zyski. Dlaczego mamy się tym cieszyć? Był czas, kiedy banki zarabiały na przyjmowaniu depozytów, od których płaciły 3% i pożyczały na 6%, a ta różnica w stopach procentowych wystarczała im na przetrwanie i dobre życie. Ale potem chciwość uruchomiła ich wyobraźnię i odkryli setki sposobów, aby klienci płacili dodatkowe opłaty, nie dlatego, że zrobili wszystko, aby je zarobić, ale po prostu dlatego, że uszło im to na sucho.
W tym samym duchu jesteśmy uwarunkowani, by kibicować firmie takiej jak Apple, która miała ponad 200 miliardów dolarów nadwyżki zysków, siedząc w Chinach i innych krajach, poza zasięgiem amerykańskiego podatnika. Mamy być pod wrażeniem tej wspaniałej firmy z jej seksownymi produktami i kibicować jej szczęściu. Ale zarobił wiele z tego szczęścia w zaciekle antykonsumpcyjnych zachowaniach, oszukując chińskich konsumentów w całkowicie nielegalny sposób, od rażąco zawyżonych cen po oszukiwanie gwarancji, pobieranie opłat za bezpłatne usługi i prawie nic nie płacąc Foxconnowi za pensje chińskich pracowników . Chińscy dyrektorzy Apple powinni siedzieć w więzieniu, a my ich podziwiamy. Dlaczego?
Podobnie w październiku 2014 r. artykuł Zheng Yangpenga w China Daily ubolewał nad „słabymi” cenami mieszkań w wielu miastach w Chinach, mówiąc, że październikowe dane były „najbardziej ponurymi” raportami dotyczącymi cen domów od stycznia. A Yan Yuejin , analityk z „E-house China R&D Institute ” narzekał, że „droga do ożywienia” jest wyboista, narzekając, że deweloperzy „być może będą musieli obniżyć ceny, aby uzyskać większą sprzedaż”. A co to wszystko oznacza? Oznacza to, że zbyt wielu Chińczyków postradało rozum, słuchając amerykańskiej wersji kapitalizmu i wolnego rynku.
Czym są „słabe ceny mieszkań”? Dowód na to, że w końcu całkowicie skandaliczne ceny domów w niektórych dużych miastach przestały rosnąć, być może po raz pierwszy od dekady, dając nadzieję milionom Chińczyków, którzy chcą kupić własny dom. Jednak dla Zhenga jest to „ponura” wiadomość i powinniśmy mieć nadzieję, że ceny „powrócą” do jeszcze wyższych poziomów, generując jeszcze większy zysk dla nielicznych właścicieli trzech lub czterech firm, podczas gdy kolejne 100 milionów Chińczyków może zapomnieć o kupnie własnego domu . I jaka szkoda, że deweloperzy mogą faktycznie obniżyć swoje ceny. Jakie to straszne, że ci nieliczni ludzie nie zarobią kolejnych miliardów, nie myśląc o ogólnym dobru narodu ani o życiu setek milionów Chińczyków. Kto jest ważniejszy dla Chin? Kilku deweloperów czy ludzie? Nie mam szczególnej niechęci do wielkiego biznesu, ale:
Jeśli wszyscy wielcy deweloperzy w Chinach zbankrutują, wydarzenie to nie będzie miało żadnych konsekwencji dla narodu, a inni szybko zajmą ich miejsce. Ale jeśli 300 milionów Chińczyków nie może sobie pozwolić na zakup domu, ma to ogromne konsekwencje dla Chin i ich przyszłości.
Dla dobra wszystkich Chińczyków powinniśmy mieć nadzieję na więcej „ponurych” wiadomości na temat cen domów, i to już wkrótce. A ci tak zwani eksperci muszą zostać oddani do instytucji dla umysłowo niekompetentnych, gdzie będą mogli przestać słuchać Amerykanów i nie wyrządzać więcej krzywdy swojemu krajowi.
- Niech zdecyduje rynek
Jest to jeden z najbardziej rozpowszechnionych – i najbardziej nieuczciwych – kapitalistycznych mitów, promowanych przez praktycznie każdą część Ameryki, od rządu po przeciętnego człowieka z wypranym mózgiem na ulicy. Ale co to znaczy „pozwolić decydować rynkowi”? Po pierwsze, kto jest „rynkiem”, który będzie podejmował decyzje? Stwierdzenie to w jakiś sposób sugeruje, że rynek ten składa się ze wszystkich konsumentów, wyznaczonych przez Boga jako ostateczny arbitr, i że należy im przedstawić mniej lub bardziej nieograniczony wybór produktów, mieć swobodę wyboru tych, które preferują, a tym samym określić rodzaj i jakość przyszłego przepływu produktów i usług. Ale kiedy mamy do czynienia z amerykańskim kapitalizmem, to właśnie się nie zdarza. Prosta prawda jest taka, że ludzie nie mogą kupować tego, co wolą, ponieważ nie mają kontroli nad produkcją i dostawami towarów. Mogą wybierać tylko z tego, co im się oferuje.
General Motors nie chce budować samochodów elektrycznych. Zrobił jeden w USA, który odniósł sukces, ale potem przejął wszystkie te samochody i kazał je zmiażdżyć na złom. GM nie chciał budować ich w USA i nie chce budować ich w Chinach. Ale chiński rząd chce samochodów elektrycznych, ponieważ zdaje sobie sprawę, że jest to jedyna nadzieja dla mobilnych Chin, że nie możemy pozwolić, aby 1,5 miliarda Chińczyków jeździło samochodami napędzanymi benzyną, ponieważ wynikające z tego zanieczyszczenie w końcu zabiłoby wszystkich. GM odmawia spełnienia życzeń i potrzeb Chin, do niedawna produkując tylko bezużytecznego Volta, którego cena była znacznie zawyżona, aby zapewnić, że się nie sprzeda. GM chce produkować tylko samochody na benzynę, więc jak sobie radzić z chińskim rządem? Łatwy. Głoś kapitalistyczną mantrę „pozwól rynkowi decydować”,
Nie ma tu nic o produkcji szerokiej gamy pojazdów benzynowych i elektrycznych, a następnie pozostawieniu wyboru konsumentom. Chodzi o to, że GM wykorzystuje mit popytu rynkowego do wspierania własnych preferencji produkcyjnych. GM koncentruje się wyłącznie na zyskach i ma minimalną wiedzę lub troskę o większe potrzeby społeczne lub gospodarcze Chin. GM mówił nam, że nie ma popytu na samochody elektryczne, co nie jest niespodzianką, ponieważ GM nie produkował żadnych. Ale chiński rząd zachęca i subsydiuje zakup samochodów elektrycznych, co spotyka się z wielkim niezadowoleniem ze strony GM, który niestety nie kwalifikuje się do dotacji. W związku z tym mamy dodatkową atrakcję, jaką jest obserwowanie, jak GM jęczy o tym, jak moralnie złe jest dla chińskiego rządu promowanie lub subsydiowanie produkcji czegokolwiek, czego GM nie chce produkować. GM ma niewielki lub żaden interes zarówno w rynku, jak iw popycie. Po prostu projektuje i wykonuje wszystko, co według niej przyniesie największe zyski. „Wolny rynek” oznacza, że GM może robić, co chce. I to jest cała historia.
To samo obserwujemy w budownictwie mieszkaniowym, gdzie stosunkowo niewielka liczba firm kontroluje większość podaży mieszkań. Z pewnością zakładają, że ludzie będą kupować to, co zbudują, ale wtedy ludzie będą mogli kupować tylko to, co jest dostępne. Ponieważ firmy te kontrolują cały proces projektowania i budowy, zbudują wszystko, co ich zdaniem przyniesie największe zyski, prawie całkowicie bez względu na życzenia konsumentów lub dobro społeczeństwa jako całości. Podobnie jak w przypadku samochodów, firmy zajmujące się zagospodarowaniem terenu wykorzystują dym „popytu rynkowego”, aby uzasadnić własne preferencje budowlane oparte wyłącznie na rentowności.
Kapitalizm przedstawia swoje argumenty na podstawie jakiegoś tajemniczego kodeksu moralnego, sugerując, że jest to równoznaczne z wolą Bożą lub jakimś prawem natury, że wybory muszą być pozostawione „rynkowi”, który w ostatecznym rozrachunku składa się wyłącznie z ich własnych preferencji i kieruje się wyłącznie przez własną rentowność. Cała mantra „pozwalania decydować rynkowi” nie ma żadnego znaczenia. Nic. Wszystko to jest głupią i bezpodstawną propagandą przedstawioną w kategoriach jakiejś wysokiej moralności, ale która, jeśli zostanie właściwie zbadana w pełnym świetle, zostałaby odrzucona jako nieuczciwość i nonsens.
Amerykański kapitalizm przesunął kopertę tak daleko na swoją korzyść, że nawet dzisiejsze zachodnie rządy boją się zakwestionować to twierdzenie o „pozwoleniu rynkowi decydować”. Ale trzeba temu zakwestionować; cała kapitalistyczna narracja to nic innego jak domniemanie narzucone narodowi przez tych, którzy mogą na nim zyskać. Istnieje kilka cennych przykładów, w których pozwolenie rynkowi na jakąkolwiek decyzję miało korzystny skutek dla społeczeństwa. Całkowite zniszczenie przez GM przemysłu pociągów elektrycznych i samochodów w Stanach Zjednoczonych było doskonałym przykładem prawdziwego znaczenia „pozwolenia rynkowi decydować”. (1)
Z tego samego powodu Chiny zostały nadmiernie pobłogosławione prawdziwym róg obfitości zagranicznych profesorów na chińskich uniwersytetach, takich jak Patrick Chovanec, profesor w Szkole Ekonomii i Zarządzania Uniwersytetu Tsinghua , mówiąc nam w potępiający sposób, że chiński rząd „nie chce pozwolić rynkowi zdefiniować ryzyko”, z tym wyjątkiem, że nie mówi on o „definiowaniu ryzyka”, ale zamiast tego o porzuceniu gospodarki na rzecz rodzaju nieuregulowanego kapitalizmu, który doprowadził do katastrofalnej klęski finansowej w USA w 2008 roku. Chovanec narzeka, że Chiny „chcą skierować zasoby” w miejsca, które uznają za najlepsze, i „odmawiają oddania kontroli” wolnemu rynkowi – jakby to była zła rzecz. Oczywiście Chiny chcą skierować zasoby i inwestycje w obszary najbardziej potrzebne dla narodu. Dlaczego Chiny miałyby tego nie robić? A jaki demon opętałby chiński rząd, aby przekazał pełną kontrolę nad krajową gospodarką, aby została ustrukturyzowana, a następnie splądrowana przez zachodnie wielonarodowe koncerny? Ideologiczne kazania pana Chovanca w USA bez wątpienia przedostają się do jego klas, ze szkodą dla wszystkich uczniów i przyszłości Chin.
Istnieje wiele przykładów zachodnich „profesorów” spędzających czas na lekcjach na subtelnym i obłudnym potępianiu polityki Chin w kwestiach obejmujących planowanie społeczne, cenzurę, demokrację, prawa człowieka, wydatki na infrastrukturę i kontrolę finansową, po zło wynikające z jednopartyjności rządu i „braku wyboru”. Ci ludzie są niebezpieczni i powinni zostać usunięci. Prawie żaden Amerykanin nie jest w stanie oddzielić zaprogramowanego ideologicznego nonsensu od racjonalnego faktu i wątpię, by jakikolwiek amerykański profesor był w stanie lub chciał wyeliminować swoją utopijną ślepotę z obowiązków szkolnych. W rzeczywistości, jako Amerykanie, uważają za swój obowiązek zarażanie swoich chińskich studentów pełną gamą amerykańskich ideologii politycznych i handlowych, z których wszystkie będą szkodliwe dla Chin.
Użytkownik płaci
Podczas recesji lat 80. bankierzy i MBA przybyli na ratunek z kolejną nową ewangelią dla ich kapitalistycznej biblii, tym razem mówiącą, że „użytkownicy” powinni być pociągnięci do odpowiedzialności za swój osobisty udział w kosztach wszelkich dóbr publicznych, do których mieli dostęp, przeniesienie rządu koszty społeczne bezpośrednio ogółowi społeczeństwa . Mówiąc prościej, „płatność użytkownika” oznacza, że za każdym razem, gdy użytkownik korzysta z jakiejkolwiek usługi świadczonej przez jakąkolwiek część stanu, lokalną lub krajową, powinien ponosić koszty tej usługi. Nic już nie jest darmowe, zgodnie z teorią, że „niesprawiedliwe” jest, aby ci, którzy nie korzystają z biblioteki publicznej, „subsydiowali” tych, którzy lubią czytać. Dlaczego moje podatki mają pokrywać koszty transportu publicznego, skoro nie korzystam z metra? Tak więc, jeśli korzystasz z metra, płacisz w całości.
Wszystko, od kart bibliotecznych po baseny publiczne, od korzystania z publicznych autostrad po szpitale, od lotnisk po prawa jazdy, było celem tej recesjonistycznej i tragicznie obłudnej filozofii głoszonej przez bankierów i szkoły biznesu. Zaatakowali same podstawy społeczeństwa, obierając za cel edukację i opiekę zdrowotną, wszystkie usługi użyteczności publicznej i transport oraz praktycznie wszystkie usługi publiczne, które do tej pory stanowiły część uniwersalnego „dobro społeczne”, które wszystkie rządy finansowały z ogólnych dochodów podatkowych. W rzeczywistości bankierzy i szkoły biznesu po prostu ekstrapolowali korporacyjną religię chciwości (nominalnie określanej jako „wydajność”) na sektor publiczny. Niestety, wydawało się, że żadnemu zachodniemu rządowi to nie przyszło do głowy te dobra publiczne, przejawiające się w takich rzeczach, jak komunikacja i transport, opieka zdrowotna, edukacja, nie były „kosztami” w jakimkolwiek sensie korporacyjnym, ale były samą tkanką narodu i jako takie były z konieczności zapewniane przez rząd krajowy poprzez ogólne podatki.
Przeraża mnie, że niektórzy wpływowi Chińczycy bezsensownie kupili całym sercem tę pokręconą filozofię, nie dostrzegając, że jedynym powodem istnienia ich rządów było wypełnianie tych samych obowiązków wobec narodu. Ale „lud” stał się teraz swego rodzaju wrogiem, chciwymi oprawcami i wyzyskiwaczami bezpłatnych „opcjonalnych” usług, takich jak karetki pogotowia czy paszporty. Ci „oszuści” chcieli jeździć po ulicach bez płacenia lub ukończyć szkołę podstawową po okazyjnej cenie. Bankierzy i szkoły biznesu obnażyli przed nami nieodpowiedzialność opinii publicznej w kształtowaniu tak nieuzasadnionych oczekiwań wobec ich rządu i zapytali, dlaczego mieliby oczekiwać swobodnego jedzenia przy publicznym korycie kosztem innych obywateli. Wydaje się, że wielu rządom nie przychodzi do głowy, że powodem, dla którego bankierzy i korporacje nie chcą, aby ludność „żywiła się z publicznego koryta”, jest to, że chcieli sami się nim żywić, a koryto nie było wystarczająco duże dla obu bankierów i ludzi. Na końcu, rządy zostały ponownie przeszkolone przez bankierów i szkoły biznesu, aby uznały, że prawdziwym powodem ich istnienia nie było utrzymanie narodu, ale raczej plądrowanie go w celu wzbogacenia 1% najlepszych. User-Pay, który stał się nową ewangelią kapitalizmu nie po to, by redukować zadłużenie, ale by szybko przyspieszyć dysproporcje w dochodach narodu, był miksturą składającą się w równych częściach z 50% ignorancji i 50% głupoty. Prywatyzacja była stuprocentową głupotą.
Wal-Mart i koszykówka
Jest jeszcze jedna pozycja, która idealnie pasuje do kategorii prywatyzacji zysków i uspołecznienia strat i zwykle obejmuje hipermarkety wielkopowierzchniowe, obiekty sportowe i węzły transportowe. W Stanach Zjednoczonych Wal-Martowi prawie zawsze udawało się zmusić samorząd lokalny do płacenia za całą niezbędną infrastrukturę, w tym drogi dojazdowe, koniczyny, elektryczność, kanalizację i inne, gdy decyduje się na budowę sklepu wiele km. od najbliższej autostrady. Jest to zawsze uzasadnione na podstawie „tworzenia miejsc pracy” przez Wal-Mart, podczas gdy praktycznie każdy istniejący Wal-Mart zniszczył o wiele więcej miejsc pracy niż kiedykolwiek stworzył – dlatego Wal-Mart jest nielegalny w niektórych stanach USA.
Obiekty sportowe, takie jak stadiony piłkarskie i hokejowe oraz boiska do koszykówki, to prawie zawsze kolejna masowa kradzież środków publicznych, a prywatny inwestor zwykle grozi przeniesieniem stadionu do innego miasta, chyba że władze lokalne pokryją większość kosztów obiektu – oczywiście bez własności – ogromne zwiększenie rentowności franczyzy sportowej. Nie bez powodu drużyny sportowe są tak dochodowe, że sprzedają się za setki milionów dolarów, a mimo to nie przynoszą miastu żadnych korzyści poza głupią dumą. Dobrym przykładem jest tor wyścigowy Formuły 1 w Szanghaju; są setki innych. Disneyland w Szanghaju chciałby mieć połączenie koleją dużych prędkości bezpośrednio ze swoją witryną; dopóki Disney za to płaci, nie mam nic przeciwko , tak samo jak w przypadku innych obiektów użyteczności publicznej. Jest to jedno z najstarszych istniejących oszustw, wysysające miliardy dolarów funduszy publicznych w celu wzbogacenia kilku prywatnych kieszeni, prawie zawsze żydowsko-amerykańskich kieszeni, ponieważ to konkretne oszustwo zostało przez nich wymyślone.
Historie o profesjonalnych drużynach sportowych to legenda, o naiwnych i łatwowiernych samorządach lokalnych, które wydają miliardy dolarów podatników na wzbogacenie osobistych kont bankowych jednej lub dwóch osób, otrzymując w zamian niewiele lub nic. Zawsze zdumiewające jest czytanie o tak jawnie praktykowanych przez właścicieli klubów sportowych wyłudzeniach, zwykle o następującym charakterze: przenieś nasz zespół gdzie indziej, a twoje miasto stanie się pustkowiem”. Wydaje się, że wymuszone groźby prawie zawsze działają. A wynik? W 2015 roku St. Louis w USA z przerażeniem dowiedział się, że ich drużyna piłkarska przenosi się do Los Angeles, ale jeszcze bardziej przerażeni, gdy zdali sobie sprawę, że nadal są winni większą część z prawie 300 milionów dolarów, które pożyczyli na budowę nowego stadionu, aby przede wszystkim przekonać drużynę do pozostania w ich mieście. Burmistrz St. Louis próbował nadać porażce odważną twarz, twierdząc, że pod nieobecność drużyny piłkarskiej miasto może zarezerwować więcej zjazdów, aby pomóc odrobić straty. Być może w Ameryce jest inaczej, ale nie znam zbyt wielu organizacji, które chciałyby zorganizować zjazd na boisku piłkarskim. Ale żeby nie tracić najważniejszego punktu, a mianowicie, że żadna z tych umów, przynajmniej żadna, o której mi wiadomo, nie zawiera żadnych kar za renegocjację lub niewykonanie zobowiązania ze strony firmy. Znowu droga jednokierunkowa. Właściwie to jest gorsze niż to, Co więcej, wiele z tych firm domaga się w ramach zachęty do swojej obecności, aby władze lokalne rozpoczęły intensywne represje w celu ochrony logo, praw autorskich i różnych innych rzeczy luźno sklasyfikowanych jako własność intelektualna, podobnie jak Disney robi w Szanghaju.
Kiedy kryzys finansowy dotknął Stany Zjednoczone w 2008 roku, GM złożył wniosek o upadłość, a rządy USA i Kanady wstrzyknęły firmie około 75 miliardów dolarów, aby ją uratować. Bezprecedensowej decyzji rządu kanadyjskiego o przekazaniu GM prawie 15 miliardów dolarów broniono na tej podstawie, że zapobiegła znacznie większej utracie miejsc pracy w kanadyjskim sektorze motoryzacyjnym, co jest twierdzeniem wyraźnie nonsensownym. Gdyby GM pozwolono zbankrutować i zniknąć zgodnie z logiką, chińskie i niemieckie fabryki samochodów w Kanadzie osiągnęłyby pełną zdolność operacyjną w ciągu roku lub mniej, dostarczając Kanadyjczykom znacznie lepsze samochody i znacznie mniej marudzenia. Kanadyjskie 15 miliardów dolarów wystarczyłoby na opłacenie fabryk, które pozostałyby na tymczasowe zasiłki dla bezrobotnych. Tylko skrajna presja polityczna – zastraszanie – mogła spowodować tak ekstrawaganckie marnowanie pieniędzy, znaczna część z nich nigdy nie została odzyskana z ostatecznej sprzedaży akcji. A to oznacza, że kanadyjscy podatnicy przekazali darowiznę w wysokości miliardów dolarów amerykańskiej firmie, której kraj nie potrzebował i która regularnie uchylała się od zobowiązań umownych dotyczących inwestowania w Kanadzie. Radzenie sobie z amerykańskim kapitalizmem jest prawie zawsze ulicą jednokierunkową.
Podobna sytuacja miała miejsce, gdy firma US Steel ogłosiła bankructwo w Kanadzie, podczas gdy jej program emerytalny miał niedobór prawie 1 miliarda dolarów, a firma twierdziła, że Kanada będzie odpowiedzialna za wszystkie te emerytury, chyba że rząd Kanady zechce „zrestrukturyzować” plany emerytalne, co oznacza przejęcie długów amerykańskiej firmy. Firma US Steel miała również inne zobowiązania w Kanadzie na łączną kwotę setek milionów dolarów z tytułu pożyczek i zobowiązań emerytalnych, nie licząc ogromnej odpowiedzialności za degradację i oczyszczanie środowiska. Kilka lat wcześniej rząd Kanady pożyczył firmie US Steel 150 milionów dolarów, przy stopie procentowej wynoszącej zaledwie 1%, aby zachęcić firmę do „inwestowania” w Kanadzie, ale praktycznie wszystkie te umowy inwestycyjne kończą się niepowodzeniem, gdy Amerykanie wycofują się ze swoich zobowiązania. Ale nie wszyscy byli nieszczęśliwi. Citibank pochwalił to posunięcie, mówiąc, że najlepszym planem jest „zbankrutowanie złych i zatrzymanie dobrych rzeczy”, nie precyzując, że oznacza to „zachowanie dobrych aktywów dla siebie, podczas gdy zrzucasz bankructwa i straty na kolejny łatwowierny zagraniczny rząd” . Innymi słowy, sprywatyzować zyski i uspołecznić straty.
Amerykański sen. Żeby nie było niedopowiedzeń, był to ten sam kanadyjski rząd, który dał amerykańskim firmom farmaceutycznym wyłączne prawa patentowe rozciągające się na dziesięciolecia w przyszłość, w zamian za inwestowanie 10% ich dochodów w badania i rozwój. Jednak jedyną inwestycją „badawczą” poczynioną przez firmy farmaceutyczne była kreatywna księgowość, w której oszukańczo obciążyły „Badania i rozwój” wszystkimi możliwymi wydatkami operacyjnymi, ale nadal mogły osiągnąć tylko 4% przychodów, usprawiedliwiając braki oczerniając Kanadę jako „niekonkurencyjną”. Naturalnie patenty półwieczne pozostały na swoim miejscu. Jak napisałem powyżej, robienie interesów z Amerykanami jest prawie zawsze ulicą jednokierunkową.
- Produktywność pracy
Wydajność pracy to kolejny obszar, w którym Amerykanie sprytnie przedefiniowali termin, aby zamaskować gorzko antyspołeczny program. Produktywność jest zwykle mierzona wielkością produkcji w danym czasie lub ilością wyprodukowaną na osobę. Jeśli mogę pracować szybciej i wydajniej oraz produkować więcej przedmiotów w ciągu dnia, jestem bardziej „produktywny”, ale Amerykanie zmienili znaczenie tego terminu z poprawy wydajności pracy na jej eliminację. To, co kiedyś było pożądanym dobrem społecznym – poprawa indywidualnych wyników i tworzenie miejsc pracy wymagających wysokich kwalifikacji z korzyścią na dłuższą metę – stało się teraz eliminacją siły roboczej w celu poprawy zysków w krótkim okresie. Amerykański kapitalizm na nowo zdefiniował produktywność jako eliminację miejsc pracy, co w konsekwencji prowadzi do zubożenia i rozpadu społeczeństwa.
W innym miejscu szczegółowo opisałem, że podczas gdy Europejczycy i Azjaci będą wykorzystywać nową technologię w celu poprawy jakości i wydajności produktów, Amerykanie zastosują ją w celu obniżenia kosztów i maksymalizacji zysków bez względu na jakość lub rozwój produktu. Jest to jeden z powodów, dla których amerykańskie produkty, z pewnymi wyjątkami, rzadko były wysoko cenione i najczęściej były ledwie akceptowalne pod względem jakości. Tak samo jest z pracą i produktywnością; kiedy pojawi się szansa na poprawę wydajności organizacyjnej lub postęp technologiczny, Europejczycy i Azjaci wykorzystają to, aby podnieść poziom umiejętności swojej siły roboczej, podczas gdy Amerykanie prawie zawsze zastosują te same postępy, aby wyeliminować swoich pracowników. Obie strony twierdzą, że nastąpił „wzrost wydajności”, Europejczycy i Azjaci, podnosząc kwalifikacje i zwiększając wydajność każdego pracownika, a Amerykanie, zwalniając pracowników i domagając się zwiększenia produkcji niewykwalifikowanej pozostałej części. Możesz zdecydować, który sposób jest najlepszy.
Kiedy dziś amerykańska korporacja twierdzi, że może zwiększyć produktywność, oznacza to, że może zarobić więcej pieniędzy, zwalniając więcej ludzi i dodając ich pensje do wyniku finansowego, a kiedy twierdzi, że rząd nie jest wydajny i produktywny w świadczeniu usług społecznych lub innych, tak naprawdę oznacza, że rząd poświęca potencjalne zyski korporacji, niemądrze utrzymując cele społeczne (na przykład zatrudnienie) jako integralną część tych usług. W Szanghaju jest dziś wielu zamiataczy ulic ze swoimi małymi miotłami i wozami, zbierających śmieci z ulic miasta. To prawda, że ta metoda nie jest wydajna pod pewnymi względami ekonomicznymi, ale zapewnia tysiące miejsc pracy dla niewykwalifikowanych robotników, którzy inaczej mogliby mieć trudności z przetrwaniem, a ci ludzie są, przynajmniej dla mnie, ważniejsi niż wydajność. Amerykańskie firmy chcą, aby Szanghaj kupował dużą liczbę maszyn do czyszczenia ulic, które mogłyby wykonywać te prace bez ludzi, zgodnie z teorią, że ogromne jednorazowe zyski dla dużej amerykańskiej firmy wielonarodowej są bardziej godne pochwały moralnej niż stałe miejsca pracy dla tysięcy Chińczyków. Nie zgadzam się.
W tej kwestii stanowisko amerykańskie całkowicie ignoruje ogromne koszty kapitałowe związane z zakupem tych maszyn, jak również duże wydatki na budynki i urządzenia do ich utrzymania, oraz oczywiście ogromne koszty operacyjne, jak również pensje operatorów. Wreszcie, ich stanowisko całkowicie ignoruje problem wielu tysięcy nagle bezrobotnych pracowników, którzy albo umarliby z głodu, albo spadliby na listy opiekuńcze miasta, pozostawiając w ten sposób Szanghaj ze wszystkimi jego pierwotnymi kosztami oprócz wszystkich nowych. Wszyscy tracą, z wyjątkiem jednej amerykańskiej firmy, która zarabia miliony na sprzedaży sprzętu do sprzątania ulic. I według amerykańskich standardów nazywa się to „wydajnością”. Jest to również znane jako prywatyzacja zysków i uspołecznienie strat, innymi słowy, jakaś prywatna firma dostaje wszystkie pieniądze, a samorząd lokalny musi płacić wszystkie rachunki.
Prawda jest taka, że dla wielu dóbr społecznych produktywność i wydajność pracy nie są błogosławieństwem, lecz przekleństwem. W edukacji prywatne korepetycje jeden na jednego są najmniej produktywne i wydajne ze wszystkich metod, ale są również zdecydowanie najlepsze i oferują zdecydowanie najwyższą użyteczność społeczną na dłuższą metę. Możemy podwoić „wydajność pracy” edukacji, zwalniając połowę nauczycieli, ale co wtedy mamy do jakości? Jednak jest to właśnie podejście propagowane przez amerykański kapitalizm, który dąży do wyeliminowania lub przynajmniej znacznej redukcji każdego możliwego składnika siły roboczej, bez względu na większe problemy społeczne. Jest to jeden z powodów, dla których stopa bezrobocia w USA pozostaje uparcie wysoka, z towarzyszącymi jej wysokimi kosztami społecznymi i osobistymi. Tworzenie i utrzymywanie miejsc pracy jako dobra społecznego jest głównym obowiązkiem i obszarem poważnej troski każdego przyzwoitego rządu, ale Amerykanie unikają go ze względu na zyski korporacji. Ta antyspołeczna postawa istniała w Stanach Zjednoczonych od zawsze, ale nabrała rozpędu od wczesnych lat 80. do punktu, w którym Amerykanie nie tylko utowarowili pracę, ale także ją zdegradowali i zdehumanizowali . Dlaczego Chiny miałyby chcieć naśladować tę patologię?
*
Pisma pana Romanoffa zostały przetłumaczone na 32 języki, a jego artykuły zostały opublikowane na ponad 150 obcojęzycznych portalach informacyjnych i politycznych w ponad 30 krajach, a także na ponad 100 anglojęzycznych platformach. Larry Romanoff jest emerytowanym konsultantem ds. zarządzania i biznesmenem. Zajmował stanowiska kierownicze wyższego szczebla w międzynarodowych firmach konsultingowych i był właścicielem międzynarodowego biznesu importowo-eksportowego. Był profesorem wizytującym na Uniwersytecie Fudan w Szanghaju, prezentując studia przypadków w sprawach międzynarodowych starszym klasom EMBA. Pan Romanoff mieszka w Szanghaju i obecnie pisze serię dziesięciu książek ogólnie związanych z Chinami i Zachodem. Jest jednym ze współautorów nowej antologii Cynthii McKinney „When China Sneezes” . ( Rozdział 2 — Radzenie sobie z demonami ).
Jego pełne archiwum można zobaczyć na https://www.moonofshanghai.com/ i https://www.bluemoonofshanghai.com/
Można się z nim skontaktować pod adresem: 2186604556@qq.com
Notatki
( 1 ) Amerykański romans z samochodem”: niewypowiedziana historia samochodu elektrycznego;
Źródło https://www.bluemoonofshanghai.com/politics/5666/