Bliźniacze wydarzenia i widmowe stulecia w późnej starożytności?
Wyzwanie dendrochronologiczne Larssona-Ossowskiego
Autor, THE FIRST MILLENNIUM REVISIONIST
The Unz Review
W moich dwóch pierwszych artykułach opublikowanych w Unz Review pod pseudonimem „rewizjonista pierwszego tysiąclecia” argumentowałem, że nie można ufać podstawowej strukturze naszej standardowej historiografii Europy w pierwszym tysiącleciu naszej ery, ponieważ opiera się ona na ogromnej ilości zmyślonych narracji i sfałszowanych dokumentów. W kolejnych dwóch artykułach sugerowałem, że zniekształcenia wpłynęły na podstawową chronologię, którą należy skrócić o kilka stuleci.
Ile wieków? Muszę przyznać, że nie udało mi się dojść do żadnego stanowczego wniosku. Poszukiwanie nowego paradygmatu chronologicznego pozostaje w fazie eksperymentalnej. Gunnar Heinsohn (przeczytaj tutaj i tutaj) podniosło ją do poziomu naukowego, który na długo pozostanie zachętą dla przyszłych badaczy. Jednak jego teoria, że pierwsze tysiąclecie należy skrócić do zaledwie trzech wieków, może nie przezwyciężyć wszystkich obiekcji. W skrócie, Heinsohn stawia hipotezę dwóch głównych zniekształceń w naszej podręcznikowej osi czasu, z których jedna skutkuje przedłużeniem o mniej więcej trzy stulecia, a druga wstawieniem czterech stuleci. Moje ogólne wrażenie w tym momencie jest takie, że pierwsze z tych zniekształceń jest prawdopodobne, podczas gdy drugie jest tylko prawdopodobne. Ujmijmy to inaczej: Heinsohn teoretyzuje, że wydarzenia występujące w zachodnio-rzymskiej starożytności cesarskiej, wschodniej późnej starożytności i północnym wczesnym średniowieczu były w rzeczywistości współczesne. Sugeruję, że współczesność (lub szerokie nakładanie się) pierwszych dwóch bloków czasowych
Synchronizacja zachodniej starożytności z czasów Augusta z późną starożytnością wschodnią z czasów Dioklecjana ma wiele sensu. Wyjaśnia to z jednej strony, dlaczego Konstantynopol jawi się nie tyle jako przedłużenie Rzymu, ile jako niezależne odrodzenie cywilizacji hellenistycznej, z głębszą miłością do Aten niż do Rzymu. Uderzająca ciągłość kulturowa między hellenizmem a bizantynizmem staje się zrozumiała.
Pod moim poprzednim artykułem o „bizantyjskim rewizjonizmie” anonimowy czytelnik pozostawił następujący komentarz :
„Polski niezależny historyk Artur Lalak od lat mówi, że jedynym niezmienionym kalendarzem jest kalendarz koptyjski i obecnie według tego kalendarza jest rok 1739. Nasz kalendarz został sztucznie przedłużony o VI – IX wiek, a dowody wskazują na sprzeczności między różnymi kronikami . Niestety większość jego dzieł nie została przetłumaczona na język angielski”.
Teoria Lalaka pozostaje dla mnie niedostępna, z wyjątkiem jego wiary w cykliczne wielkie epidemie co 676 lat (następna w 2024 r., jak najwyraźniej przewidział na długo przed wiadomościami o Covid 19). Niezależnie od tego byłem zachwycony i wdzięczny, gdy dowiedziałem się, że „lata koptyjskie liczone są od 284 rne” ( Wikipedia ). Koptowie to egipscy chrześcijanie, którzy podobnie jak syryjscy Jakobici wyznają monofizycką chrystologię. Pomimo jego potępienia na Soborze Chalcedońskim w 451, Monofizytyzmpozostał silny nawet w Konstantynopolu. Cesarzowa Teodora, żona Justyniana (527-565), była zdeklarowaną zwolenniczką kościoła monofizyckiego. Jednak dyskryminacja, jakiej doznali później ze strony imperialnej ortodoksji, doprowadziła ich do przyjęcia muzułmańskich zdobywców, pod rządami których byli traktowani na równi z prawosławnymi chrześcijanami, znanymi wówczas jako Melkici (od semickiego rdzenia oznaczającego „króla”, ponieważ uznawali się za poddani bizantyjskiego basileusa , obrońcy ortodoksji).
Jak wytłumaczyć stosowanie przez Kościół koptyjski kalendarza krótszego o 284 lata od kalendarza prawosławnego? Standardowe wyjaśnienie jest takie, że rok 284 ne to „rok, w którym Dioklecjan został cesarzem rzymskim, którego panowanie naznaczone było torturami i masowymi egzekucjami chrześcijan, zwłaszcza w Egipcie” (Wikipedia ) . To brzmi jak tuszowanie pierwotnej przyczyny rozbieżności. Jest nie do pomyślenia, aby starożytny kościół aleksandryjski liczył lata od innej daty niż ich własna data narodzin Jezusa. Bez względu na to, jak surowe były prześladowania Dioklecjanabył, jest wysoce nieprawdopodobne, aby mógł on zyskać większą wartość symboliczną niż rok Wcielenia Boga, a prawdopodobieństwo to jest nawet mniejsze, jeśli weźmiemy pod uwagę, że jego dotkliwość została mocno wyolbrzymiona przez historyków kościelnych.[1]Dlatego kalendarz koptyjski może być podobny do skamieliny: namacalnego dowodu wcześniejszego etapu chrześcijańskiej informatyki, przed jej wydłużeniem o około 300 lat w nieokreślonej dacie.
Z założenia to fałszerstwo przesłoniło prawdziwą historię wczesnego ruchu chrześcijańskiego i jego gorzkich konfliktów sekciarskich. Jedną z głównych ofiar historiografii pisanej przez zwycięzców (tzw. „Wielki Kościół”) był arianizm, religia Gotów pokonanych przez Justyniana po jednej z najdłuższych i najkrwawszych wojen pierwszego tysiąclecia. Tajemnice otaczające ariańskich Gotów przeplatają się z tajemnicami otaczającymi Konstantyna. Według jego biografa, Euzebiusza z Cezarei, Konstantyn zmarł jako arianin, ochrzczony przez ariańskiego Euzebiusza z Nikomedii, którego ustanowił patriarchą Konstantynopola. A jeśli Goci byli arianami, to dlatego, że syn i następca Konstantyna, Konstancjusz II, sam był arianinem i wysłał ariańską Ulfilę, aby ich nawróciła.Jak możemy to pogodzić z historią Konstantyna, który zwołał i przewodniczył Soborowi Nicejskiemu i zmusił wszystkich biskupów do podpisania antyariańskiego Credo Nicejskiego, pod groźbą wygnania lub czegoś gorszego? To nie ma sensu.
Równie zagmatwana jest historia gnostycyzmu. Standardowy pogląd jest taki, że pierwszym chrześcijańskim gnostykiem był Marcion, współczesny Justynowi Męczennikowi (100-165). Potem przyszedł irański Mani (ok. 216-277). Ale źródła islamskie, a zwłaszcza biograf i bibliograf Ibn al-Nadīm, który zmarł w Bagdadzie w 995 lub 998, umieszczają Mani przed Marcjonem.[2]Podobnie czyni bizantyjski kronikarz z VI wieku Malalas, umieszczając Mani za panowania Nervy Augusta po Domicjanie („Podczas jego panowania [Nervy Augusta] pojawił się Manea, głosząc, nauczając i przyciągając tłum”, X.54) i oczerniając Marcjona jako „Manichejczyk” (XI,19). Uczeni zakładają, że „jego relacja [Malalasa] o samym Mani jest niewłaściwa (X §54, Bo268).”[3]Ale może tak nie być. Manicheizm mógł poprzedzać chrześcijaństwo w Cesarstwie Rzymskim. Być może była to nawet jego oryginalna matryca. Mani uważał się za „apostoła Jezusa Chrystusa”. Jeśli dodatkowo weźmie się pod uwagę, że pochodził z żydowskiej sekty baptystów (Elchasytów), że miał matkę imieniem Maryam i dwunastu uczniów oraz że jego śmierć została przedstawiona jako ukrzyżowanie i upamiętniona przez świętą ucztę, wiele spekulacji jest dozwolony.[4]
Chodzi mi tylko o to, że istnieją sprzeczności i słabości w narracji z pierwszych trzech wieków naszej ery, opracowanej przez historyków kościelnych, co wskazuje na prawdopodobne manipulowanie chronologią. Dalsze badania kronik islamskich i bizantyjskich mogą ujawnić inne rozbieżności ze standardową historią Kościoła i dodać wiarygodności hipotezie, że Koptowie zachowali, nawet nieświadomie, poprawną chronologię, która sprawia, że Jezus (i August) są mniej więcej współcześni Dioklecjanowi, jak sugeruje Heinsohn .
Tutaj dodam do sprawy fascynujący wkład szwedzkich naukowców Lars-Åke Larsson i Petra Ossowski Larsson, którzy po dokładnej analizie danych dendrochronologicznych doszli do wniosku, że późną starożytność należy skrócić o 232 lata.
Najpierw jednak należy przeprowadzić krótką dyskusję na temat nowoczesnych naukowych metod datowania.
Naukowe metody datowania
Każda teoria twierdząca, że nasza chronologia jest błędna, słusznie budzi sprzeciw współczesnych naukowych metod datowania: czy nie potwierdzają one przyjętej chronologii? Jedna z tych metod jest w rzeczywistości dość stara: porównywanie retrokalkulacji astronomicznych z historycznymi zapisami wydarzeń kosmicznych, takich jak zaćmienia, jest wykonywane od wielu stuleci. Ponieważ ciała niebieskie poruszają się jak w zegarku, dają nam precyzyjną miarkę, którą teoretycznie można zastosować do starożytnych kronik.
Rzeczywiście istnieją bardzo stare zapisy astronomiczne, ponieważ astronomia jest jedną z najstarszych nauk. Babilończycy pozostawili obserwacje astronomiczne na glinianych tabliczkach, a nawet potrafili przewidywać koniunkcje i zaćmienia. Obecnie programy komputerowe, takie jak NASA Eclipse Explorers i Eclipse Search Engines, dostępne bezpłatnie na stronie internetowej NASA Eclipse , umożliwiają prawdziwie astronomiczne odwzorowanie linii czasu rzeczywistego.[5]Teoretycznie więc dopasowanie wydarzeń astronomicznych zapisanych w kronikach do czasu rzeczywistego powinno być łatwe. W praktyce jest to mało prawdopodobne. Richard Stephenson pisze w Historical Eclipses and Earth’s Rotation na temat starożytnych źródeł greckich i rzymskich:
„Chociaż w źródłach tych zachowały się liczne opisy zarówno zaciemnień Słońca, jak i Księżyca, począwszy od VII wieku pne, większość relacji jest zbyt niejasna, aby nadawała się do badania obrotu Ziemi w przeszłości. Większość pism, które wspominają o zaćmieniach, ma raczej charakter literacki niż techniczny i obejmuje dzieła historyczne, biografie, a nawet wiersze”.[6]
W rezultacie zapisy astronomiczne służą jedynie do dostrajania istniejącej chronologii. Zaćmienie zapisane w tekście łacińskim z pierwszego tysiąclecia naszej ery można dokładnie datować, jeśli znamy już przedział kilku dekad, kiedy należy go szukać. Przyjęte zostanie najlepsze dopasowanie, a wszelkie znalezione niespójności zostaną przypisane niedokładności źródła. Jeśli nie zostanie znalezione dopasowanie, źródło zostanie uznane za wadliwe. Weźmy jako przykład Tytusa Liwiusza, który w swojej Historii Rzymu od jego powstania, księga 37, opisał następujące wydarzenie astronomiczne, które miało miejsce wiele lat wcześniej:
„Gdy konsul [Publius Africanus] wyruszał na wojnę, podczas igrzysk ku czci Apolla, piątego dnia przed idami lipcowymi, przy bezchmurnym niebie w ciągu dnia, światło było przyćmione, gdyż Księżyc przeszedł przed koło Słońca”.
Najlepsze dopasowanie, które zostało znalezione zgodnie z czasem przypisywanym Liwiuszowi (59 pne-17 ne) to 14 marca 190 pne. Ale, jak komentuje Florin Diacu w The Lost Millennium (zalecana lektura), to dopasowanie jest niedoskonałe. „Fomenko, poszerzając poszukiwania o wszystkie zaćmienia od 600 pne do 1600 rne, znalazł tylko jedno, które pasowało zarówno do opisu zaćmienia w tekście, jak i odniesienia do lipca: 10 lipca 967 r.”.[7]
Laik — taki jak ja — nie ma zbyt wielu możliwości sprawdzenia, kto ma rację, więc jedyne, o czym tutaj mówię, to to, że korelowanie starożytnych kronik z astronomicznymi retrokalkulacjami zawsze implikuje poleganie na istniejącej wcześniej chronologii, czyli błędne rozumowanie. W rzeczywistości nigdy nie doprowadziło to do znaczącej rewizji standardowej chronologii, z wyjątkiem indywidualistów, takich jak Fomenko.
Co więcej, przybliżenia i błędy są powszechne — raczej reguła niż wyjątek. Na przykład Joseph Scaliger (1540-1609), ojciec naszej standardowej chronologii uniwersalnej, mocno opierał się na astronomii, ale, jak już narzekali jego współcześni krytycy, odmówił uwzględnienia zjawiska „precesji” (powolnego chybotania się osi Ziemi przez bieguny), uważając, że ci, którzy twierdzili o jego istnieniu, jak Kopernik, mylili się. Wpłynęło to na jego obliczenia, ponieważ precesja przesuwa kalendarz o jeden dzień co siedemdziesiąt jeden lat.[8]
Niemieccy badacze Uwe i Ilya Topper wykorzystują zapisy astronomiczne, aby zakwestionować uzgodnioną chronologię. Wierząc, że oś ziemska doświadczyła kilku szarpnięć w minionych stuleciach, obliczają, że okres między dwoma ostatnimi szarpnięciami (w czasach Cezara iw XV wieku) wynosił nie 1400 lat, ale tylko 700 lat. Nie mam zaufania do ich kalkulacji i wspominam o tym tylko po to, by podkreślić, że astronomia jest mieczem obosiecznym w sporze chronologicznym. (Mimo to Toppers mają kilka bardzo interesujących artykułów w języku angielskim na swoim blogu www.ilya.it/chrono/en ).
Niewiarygodność astronomii w potwierdzaniu istniejącej chronologii mimowolnie wykazał astronom Robert Russell Newton. W swojej książce The Moon’s Acceleration (1979) dokonał przeglądu wydarzeń astronomicznych zapisanych w historii i doszedł do wniosku, że księżyc znał okresy niewyjaśnionego przyspieszenia. Anatolij Fomenko argumentuje całkiem rozsądnie, że zamiast tego powinien był dojść do wniosku, że wydarzenia zostały błędnie datowane. I odwrotnie, ten sam Newton argumentował w Zbrodni Klaudiusza Ptolemeusza (1977), że „Ptolemeusz z pewnością sfabrykował wiele aspektów zaćmień Księżyca i mógł sfabrykować je wszystkie”[9]ale tutaj znowu Fomenko i inni rewizjoniści chronologii nie zgadzają się: zamiast tego uważają, że Ptolemeusz żył w innym czasie niż powszechnie przypisywany.[10]
Pojawienie się komet, które są jednymi z najczęściej opisywanych wydarzeń w annałach, jest przykładem tego, że astronomia może stanowić wyzwanie dla konwencjonalnej chronologii. W przeciwieństwie do zaćmień ich okresowość jest albo nieprecyzyjna, albo nieznana, i dlatego nie może służyć jako wyznacznik chronologiczny. Możemy się o tym przekonać, czytając na stronie cometography.com sprzeczne opinie na temat komety zgłoszonej w lutym 1106 r., szczegółowo opisanej w Kronice Sigeberta z Gembloux (1030-1112).[11]Z drugiej strony komety są na tyle rzadkie, że możliwa jest synchronizacja ich relacji. Ale taka metoda może być destabilizująca. Gunnar Heinsohn, którego teorię przedstawiłem w „How Long Was the First Millennium?” wykorzystał słynną kometę Justyniana w 536 roku jako wyznacznik synchronizacji starożytności, późnej starożytności i wczesnego średniowiecza.
A co z nowoczesnymi, naukowymi metodami datowania, takimi jak radiowęglowa i dendrochronologia? Czy są tak niezawodne, jak udają ich wynalazcy? Laboratoria radiowęglowe rzadko udostępniają swoje obliczenia do niezależnych testów, a było tak wiele przypadków błędnej daty, że wczesny entuzjazm opadł. Jak możemy przeczytać w artykule z Cornell University , „nowe badania pokazują, że powszechnie akceptowane standardy datowania radiowęglowego mogą nie trafić w sedno – podważając historyczne ramy czasowe”.[12]Poza ograniczeniem do materiałów organicznych i błędami wynikającymi z zanieczyszczenia — jak powiedział jeden z autorów: „data radiowęglowa, czyli data, w której nasikał na nią ostatni pies” — bardziej fundamentalny problem wynika z fałszywych założeń, na podstawie których opiera się cała metoda. Podstawową zasadą jest to, że kiedy organizm umiera, przestaje wymieniać atomy węgla z otoczeniem, a jego stosunek między węglem 14 ( 14 C lub C14) a węglem 12 ( 12C lub C12) maleje wykładniczo, tak że z miary tego stosunku można obliczyć czas, jaki upłynął od jego śmierci. Ale opiera się to na założeniu, że stosunek C14/C12 jest idealnie stały w atmosferze na całej Ziemi iw całej historii. To założenie jest najprawdopodobniej fałszywe, ponieważ C14 powstaje z promieni kosmicznych uderzających w ziemską atmosferę, a na warunki kosmiczne wpływa wiele czynników.[13]Jak wyjaśniają Lars-Åke Larsson i Petra Ossowski Larsson:
„ Stosunek 14 C/ 12 C w atmosferze okazał się bynajmniej stabilny. 14 C jest generowane w górnych warstwach atmosfery przez promieniowanie kosmiczne, które jest bardzo zmienne. Co więcej, „stary” węgiel z oceanów, tundry i wulkanów jest wstrzykiwany do atmosfery ze zmienną prędkością, nie mówiąc już o spalaniu paliw kopalnych. Wkrótce po tym, jak zrozumiano to nieprzewidywalne zachowanie, zdano sobie sprawę z konieczności przeprowadzenia procedury kalibracji podczas przekształcania zmierzonych „ wiek 14 C” na rzeczywiste wieki kalendarzowe. Do tej kalibracji należało zmierzyć zawartość radiowęgla w wielu próbkach o znanym wieku”.[14]
Ze względu na swoją nieprecyzyjność datowanie radiowęglowe jest rzadko stosowane w pierwszym tysiącleciu naszej ery. Jak napisał brytyjski archeolog Alex Bayliss w 2009 roku: „Badania [radiowęglowe] w okresie rzymskim pozostają niezwykle rzadkie, ponieważ istnieje przekonanie, że datowanie oparte na artefaktach jest bardziej precyzyjne (i tańsze!)”.[15]Jeśli chodzi o jego użycie do datowania bardziej starożytnych artefaktów, Peter James pisze w Centuries of Darkness, poprzedzonym przez profesora archeologii z Cambridge, Colina Renfrew: „kiedy data radiowęglowa zgadza się z oczekiwaniami koparki, pojawia się w głównym tekście raportu z miejsca; gdy jest nieco rozbieżny, zostaje przeniesiony do przypisu; jeśli jest poważnie sprzeczny, jest całkowicie pomijany”.[16]
Dendrochronologia
To pozostawia nam dendrochronologię lub datowanie słojów drzew. Każdy okres tworzy typowe sekwencje słojów drzew, tak że poprzez nakładanie się sekwencji różnych drzew z datowanych archeologicznie próbek drewna teoretycznie możliwe jest skonstruowanie standardowej sekwencji sięgającej wieków wstecz dla danego regionu. Dendrochronologia okazała się bardzo przydatna do datowania miejsc rzymskich, ponieważ istnieje znaczna ilość dobrze zreplikowanych sekwencji słojów z dębu budowlanego pochodzenia rzymskiego z Niemiec, Francji i Anglii. Ernst Hollstein, jeden z najwcześniejszych i najaktywniejszych dendrochronologów w Niemczech, stworzył w 1980 roku absolutne odniesienie do dębu od naszych czasów do 716 pne.[17]W 1984 roku wspólne przedsięwzięcie laboratoriów dendro w Belfaście, Kolonii i Stuttgarcie Hohenheim stworzyło ciągłą chronologię słojów dębów dla Europy Zachodniej, która obejmowała ponad 7000 lat.
Aby uzyskać ten imponujący wynik, dendrochronolodzy używają dużej ilości matematyki. Oto lista sporządzona przez samego Ernsta Hollsteina: „Przekształcenie szerokości pierścienia na różnice logarytmiczne, preferencyjne traktowanie korelującej arytmetyki, teoretyczne wyprowadzanie kongruentnych wzorców, regresja odległości podobieństwa, analiza regionalna, funkcja testowa z zakresem datowania, statystyka biel i utracone słoje drzew, dystrybucja wyśrodkowanych różnic między datowaniem stylów sztuki a datowaniem dendrochronologicznym”.[18]
Tak skomplikowaną metodę można precyzyjnie dostroić, aby osiągnąć pożądane rezultaty bez zauważenia przez nikogo. Niektórzy historycy skarżyli się na brak przejrzystości. Istnieją również potencjalne źródła błędów, takie jak: „Niektóre gatunki drzew mają tendencję do tworzenia fałszywych słojów. Na przykład w 1936 i 1937 roku sosna żółta z Teksasu wyhodowała pięć słojów z powodu wczesnowiosennych przymrozków”.[19]
Co jeszcze ważniejsze, aby zrozumieć, że datowanie słojów drzew jest z definicji względne, ponieważ każda sekwencja słojów „pływa”, dopóki ktoś nie zdecyduje, gdzie umieścić ją na osi czasu. A decyzja zawsze opiera się na z góry przyjętym pomyśle. Każdej próbce najpierw przypisuje się przybliżone miejsce w czasie na podstawie informacji historycznych i archeologicznych, a następnie szuka się akceptowalnego dopasowania, które cyklicznie wzmocni pierwotne założenie. Co więcej, siła dendrochronologii zależy od liczby nakładających się próbek dostępnych w danym czasie: słoje drzew nie są kodami kreskowymi i tylko duża liczba próbek może dać pewność co do błędu. Ale ponieważ datowanie jednej sekwencji zależy od datowania innych sekwencji, słabość gdzieś w łańcuchu może całkowicie unieważnić cały łańcuch.
Taką słabość zidentyfikowali Lars-Åke Larsson i Petra Ossowski Larsson, szwedzcy naukowcy specjalizujący się w analizie danych dendrochronologicznych. Jako wynalazcy Cdendro , programu do dendrochronologicznych datowań krzyżowych i testów jakości danych, opracowali krytyczny pogląd na sposób, w jaki dane dendrochronologiczne są czasami naginane, aby pasowały do z góry przyjętych pomysłów.
W 2010 roku skupili się na jednym z centralnych elementów chronologii dębów Ernsta Hollsteina: pojedynczym pniu z piwnicy rzymskiego amfiteatru w Trewirze, zbudowanego w I wieku naszej ery, który był dobrze zachowany, ponieważ piwnica była wypełniona wodą przez wieki. Opierając się na 227 słojach zidentyfikowanych w łodydze, Ernst Hollstein określił rok jej ścięcia na około 694 rne. Ale Lars-Åke i Petra Larsson zauważyli, że sekwencja 100 lat w tej łodydze „idealnie pasuje nie tylko do 670 rne, ale także do Dane Hollsteina sprzed 207 lat”. „Dopasowanie sugeruje, że kiedy patrzymy na dane z okresów 236-336 i 443-543, to patrzymy na dane z tego samego czasu !” Oznacza to, że „207 wymyślonych lat” wkradło się na krzywą Hollsteina.[20]Autorzy konkludują: „wszystkie datowania dendrochronologiczne wykonane w drewnie z czasów zachodniorzymskich są błędne o nieznaną liczbę lat!”[21]
W kolejnych latach szwedzka para udoskonaliła swoją analizę iw lutym 2015 r. potwierdziła: „Widzimy, że schemat wzrostu danych Hollsteina z okresu 203-336 ne powtarza się 207 lat później w okresie 410-543 ne”.[22]
Larssonowie rozszerzyli swoje dochodzenie, sprawdzając, w jaki sposób profesjonalni dendrochonolodzy próbowali wypełnić kontynentalną „lukę migracyjną” za pomocą danych z Irlandii i Skandynawii, ale nie mogli potwierdzić swoich optymistycznych twierdzeń. Opublikowali swój wynik w kwietniu 2015 roku pod tytułem „Dendrochronologiczne datowanie czasu rzymskiego”:
„Odkryliśmy wyraźną korelację między długą północno-zachodnią krzywizną dębu europejskiego, zakotwiczoną archeologicznie w czasach rzymskich, a krzywiznami sosny skandynawskiej, ale 218 lat później niż oczekiwano. Nie ma korelacji w oczekiwanym punkcie dopasowania lub w jego pobliżu. …
zestawienie europejskiego kompleksu dębu rzymskiego, rozszerzonego o kolekcje irlandzkie późnej p.n.e. z absolutnymi skandynawskimi mistrzami sosny, nie potwierdza konwencjonalnego datowania. Zamiast tego następuje znaczące dopasowanie 218 lat później, niż oczekiwano”.[23]
W lutym 2016 r. opublikowali dodatkowy artykuł zatytułowany „Astronomiczne datowanie czasów rzymskich”, w którym skorelowali swoje wcześniejsze odkrycia z danymi astronomicznymi (korzystając ze strony internetowej NASA eclipse.gsfc.nasa.gov/eclipse.html) i doszli do wniosku: „ Nasze wyniki wskazują, że era chrześcijańska była zawyżona o 232 lata już w momencie jej wynalezienia. Dokonano tego poprzez wsteczne datowanie historii zachodniorzymskiej i pokrewnej za pomocą retrokalkulacji astronomicznej po upadku zachodniej części imperium rzymskiego”.[24]Odkryli na przykład, że dokładne opisy zaćmień podane przez Pliniusza Starszego w rozdziałach 10 i 32 Księgi II jego Historii Naturalnej odpowiadają tylko w przybliżeniu rokowi 71 ne, któremu są tradycyjnie przypisywane, podczas gdy doskonale odpowiadają do roku 303, czyli 232 lata później.
Bliźniacze wydarzenia w czasach Konstantyna i Justyniana
W sierpniu 2016 roku Larsson i Larsson Ossowski opublikowali swój najdłuższy i najbardziej syntetyczny artykuł zatytułowany „Redating West-Roman history”, w którym udokumentowali dwa zestawy „bliźniaczych wydarzeń” oddzielonych 232 latami. Są to „główne, przełomowe wydarzenia, które były wielokrotnie datowane lub zgłaszane w różnych kontekstach historycznych, tak że wydaje się, że miały miejsce dwukrotnie”.
Są to wydarzenia, których wpływ rozciąga się na cały basen Morza Śródziemnego, a których łacińskie relacje z Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego i greckie relacje ze Wschodniego Cesarstwa Rzymskiego zostały błędnie datowane przez współczesnych historyków w odstępie 232 lat, tworząc iluzję, że wydarzyły się dwukrotnie. Z punktu widzenia odległości, jaka dzieli nas od omawianych wydarzeń, to właśnie data zachodnia jest o 232 lata za stara.[25]
Pierwszym wydarzeniem jest klęska żywiołowa udokumentowana przez starożytnych historyków Cesarstwa Wschodniorzymskiego, takich jak Prokopiusz z Cezarei, Kasjodor czy Jan z Efezu. Prokopiusz pisze, że w dziesiątym roku panowania Justyniana (536) „słońce świeciło bez blasku, jak księżyc, przez cały ten rok” (Księga IV, rozdział 14). Doprowadziło to do zarazy trwającej od około 541 r. do końca panowania Justyniana w 565 r.: „W tym czasie była zaraza, przez którą cała rasa ludzka była bliska unicestwienia” (Księga II, rozdział 22). Naukowcy od dawna podejrzewali, że choroba była dżumą dymieniczą wywoływaną przez patogen Yersinia pestis, co potwierdziła analiza DNA próbek pobranych z cmentarza w Aschheim w Niemczech w 2013 roku.
Według Larssona i Ossowskiego Larssona: „Dżuma Justyniana była tak traumatycznym wydarzeniem, że najwyraźniej zaowocowała wieloma raportami”. Ponieważ zaczyna się w 542 r., czyli pod koniec luki rzymskiej, sprawdzili swoją hipotezę, szukając echa tego katastrofalnego wydarzenia w kontekście zachodnim około 310 r., tj. 542 minus 232. Znaleźli je w Historii Kościoła Euzebiusz z Cezarei (ok. 263-339), który pisał o epidemii datowanej (przez współczesnych uczonych) na rok 310 lub 311 ne, z objawami zgodnymi z dżumą dymieniczą (Księga IX, rozdział 8):
„Zwykłe zimowe deszcze i ulewy odmawiały ziemi normalnej ulewy, gdy nastał głód, a także dżuma i epidemia innego rodzaju choroby: wrzodu, który z powodu ognistego wyglądu nazywano karbunkułem. Rozprzestrzenił się bardzo niebezpiecznie po całym ciele, ale zaatakował w szczególności oczy, oślepiając niezliczonych mężczyzn, kobiety i dzieci… Niezliczona liczba zmarła w miastach, a jeszcze więcej we wsiach i na wsi… Śmierć, prowadzenie wojny dwiema broniami: zarazy i głód szybko pochłonął całe rodziny, tak że w jednym kondukcie pogrzebowym można było zabrać dwa lub trzy ciała do pochówku”.
Larsson i Ossowski Larsson komentują: „opis dwóch epizodów zarazy i głodu w źródłach pisanych, w odstępie 232 lat, jest oczywiście „przelotną kulą” dla naszej hipotezy”.
Jeśli te dwa wydarzenia są jednym i tym samym, można wymyślić lata między nimi. Potwierdza to Liber Pontificalis, zbiór biografii biskupów Rzymu od św. Piotra do XV wieku, redagowany przez kilku autorów w różnych okresach. Na podstawie wewnętrznych dowodów przyjmuje się, że najwcześniejsze żywoty, aż do Sylwestra I (314-335) w czasach Konstantyna, powstały około 535-540. W niedawnym artykule Eivind Heldaas Seland twierdzi, że:
„Nazwiska i daty do 354 roku wydają się pochodzić z kroniki tego roku zwanej „Katalogiem Liberyjskim” na cześć papieża Liberiusza, który sprawował urząd papieski od 352 do 366 roku. Większość innych informacji zawartych w biografiach do okresu z których autor miał osobiste doświadczenia lub informacje, czyli aż do końca V wieku i później, jest albo niemożliwy do potwierdzenia, najwyraźniej błędnie poinformowany, aw niektórych przypadkach nawet wyraźnie wymyślony”.[26]
Zgodnie z hipotezą Larssonów, zarówno Euzebiusz, jak i Prokopiusz opisali tę samą pandemię, ponieważ są sobie równi.
Prokopiusz donosi o pojawieniu się w roku 539 komety „początkowo tak długiej jak wysoki człowiek, ale później znacznie większej. A jego koniec był na zachodzie, a początek na wschodzie, i szedł za słońcem”. Chociaż Euzebiusz nie wspomina w swojej Historii Kościoła o naturalnym wydarzeniu kosmicznym, które wywołało głód i zarazę , zawiera nadprzyrodzone wydarzenie kosmiczne w swoim Życiu Konstantyna w roku 312 (= 539-227):
„Opowiadał, że około południa, gdy dzień już zaczynał się schylać, ujrzał na własne oczy trofeum krzyża świetlnego na niebie, nad słońcem, z napisem: Zwyciężajcie tym. Na ten widok on sam ogarnął zdumienie, a także całe jego wojsko, które towarzyszyło mu w tej wyprawie i było świadkiem cudu”.
Euzebiusz i Prokopiusz pochodzą z tego samego miasta Cezarea Palestyna. Euzebiusz był chrześcijańskim historykiem i teologiem, który był biskupem Cezarei około 314 roku i zbliżył się do Konstantyna. Prokopiusz był świeckim historykiem i prawnikiem, blisko związanym z Justynianem i jego naczelnym dowódcą wojskowym Belizariuszem. Co dziwne, Prokopiusz podobno napisał jakieś 160 lat po tym, jak chrześcijaństwo stało się religią państwową Cesarstwa Rzymskiego, ale wspomina o chrześcijaństwie tylko w przelotnych uwagach, takich jak: „Na początku wiosny, kiedy chrześcijanie obchodzili święto, które nazywają Wielkanocą…” (Księga IV, rozdział 14). Co więcej, stolicę imperium konsekwentnie nazywa Bizancjum , chociaż zostało odbudowane i przemianowane na Konstantynopolis200 lat wcześniej. Wynikająca z tego hipoteza głosi, że Euzebiusz i Prokopiusz wyrażają różne poglądy na te same wydarzenia, stojąc po przeciwnych stronach poszerzającej się przepaści między starym światem pogańskim a nowym światem chrześcijańskim.
Ponieważ Euzebiusz pisze o czasach Konstantyna, a Prokopiusz o czasach Justyniana, logicznie wynika z tego, że Konstantyn i Justynian są również współcześni. Larssonowie zwracają uwagę na mozaikę w Hagia Sophia przedstawiającą Matkę Boską z Dzieciątkiem, po jej lewej stronie Konstantyn ofiarujący swoją Nova Roma, a po prawej Justynian ofiarowujący swoją Hagię Sophię. Obaj cesarze są odziani identycznie, ale pojawiają się w różnym wieku: „podczas gdy Konstantyn jest przedstawiany jako młodzieniec o brązowych włosach i różowych policzkach, Justynian jest starcem o siwych włosach i zmarszczkach”.
Sokrates Scholastyk z Konstantynopola (ok. 380-439) donosi, że syn Konstantyna, Konstancjusz, około 346 roku zbudował „wielki kościół zwany Zofią”. Mówi się, że kościół ten został zniszczony przez pożar pięćdziesiąt lat później, podczas gdy obecny budynek został zainaugurowany przez Justyniana w 537 r., a następnie ponownie poświęcony w 562 r. „Interesujące z punktu widzenia naszej hipotezy”, piszą autorzy, „jest to, że 562 r., data ponownego poświęcenia obecnej świątyni Hagia Sophia, przypada na ten sam rok, co 330 r. n.e. poświęcenia Konstantynopola przez Konstantyna”.
Czy Konstantyn i Justynian mogą być jedną i tą samą osobą, budującą Konstantynopol i Hagię Sophię w tym samym życiu? Trudno mi podtrzymać tę sugestię Larssona i Ossowskiego, ponieważ wszystkie źródła bizantyjskie rozróżniają te dwie postacie, a Prokopiusz zakłada, że Konstantyn żył na długo przed Justynianem. Poza tym wątpię, czy autor, który występuje pod imieniem Euzebiusz z Cezarei, jest tym, za kogo się podaje, i podejrzewam, że jego Żywot Konstantyna jest fikcją, być może mniej więcej współczesną sfałszowanej Donacji Konstantyna. W każdym razie uzasadnione jest założenie, że Justynian żył dwa wieki po Konstantynie.
Zachodnie dane dendrochronologiczne skorygowane przez Larssona i Ossowskiego nie mówią nam, kiedy na bizantyjskiej osi czasu należy usunąć stulecia duchów. Zniesienie historycznej blokady między Konstantynem a Justynianem nie jest ani jedynym, ani najlepszym rozwiązaniem. Na podstawie rozważań przedstawionych we wcześniejszych artykułach skłonny jestem raczej uznać za niejasny okres Bizancjum przed Konstantynem (a dokładniej przed Dioklecjanem). Oznacza to, że możemy przesunąć historię zachodniorzymską do przodu o 232 lata bez dotykania historii wschodniorzymskiej. To stawia założenie Konstantynopola sto lat po Augusta, a nie trzy. Przesadny przedział czasowy można wytłumaczyć obsesją Rzymu, by domagać się pierwszeństwa przed Konstantynopolem.
Skrócenie późnej starożytności
Drugi przypadek „bliźniaczych wydarzeń”, który Larsson i Ossowski Larsson udokumentowali w swoim przełomowym artykule „Redating West-Roman history” (2016), to koniec miasta Petra w Jordanii, przypuszczalnie po wielkim trzęsieniu ziemi, które sparaliżowało miasto system gospodarki wodnej. Takie trzęsienie ziemi, które spustoszyło rzymskie miasta Palestyny od Hajfy na północy po Petrę na południu, miało miejsce w nocy z 18 na 19 maja 363 r. w standardowej chronologii (RomAD 363).
„Infrastruktura nabatejsko-rzymska nigdy nie została odbudowana po trzęsieniu ziemi, uważa się, że mieszkańcy po 363 roku mieszkali przez ponad dwa i pół wieku w mieście dotkniętym gwałtownymi powodziami i prymitywną gospodarką. Petra nagle i tajemniczo znika ze źródeł po tym okresie.”
Jednak dowody archeologiczne, w tym papirusy znalezione w Petrze, pokazują, że miasto nadal prosperowało — i częściowo było chrześcijańskie — aż do drugiej połowy VI wieku. Opierając się na tych papirusach Petry, ale także na epigrafii i datowaniu radiowęglowym, autorzy stawiają hipotezę o dużym trzęsieniu ziemi w południowej części uskoku Morza Martwego około 595 r., dokładnie 232 lata po udokumentowanym trzęsieniu ziemi z 363 r. W tym czasie Petra przeszła z Dominacja zachodniorzymska do dominacji bizantyjskiej, ale „zgodnie z naszą hipotezą, rzymska Petra i bizantyjska Petra istniały obok siebie, być może w oddzielnych dzielnicach, i zostały zniszczone podczas tego samego trzęsienia ziemi w 595 roku”.
W takim przypadku „czas między RomAD 363 a 595 zapadłby się w nicość”. Era chrześcijańska liczy 232 lata za dużo między początkiem V wieku a połową VII wieku. Okres ten pokrywa się z tzw. „okresem migracji”. Autorzy w ciekawy sposób nawiązują do prac belgijskiego historyka Henri Pirenne’a, który w Mohammed and Charlemagne (1939) rozwinął alternatywną teorię upadku zachodniego imperium rzymskiego: imperium wcale nie upadło w V wieku, ale w VII wieku, i to nie z powodu najazdów barbarzyńców, ale z powodu podboju arabsko-muzułmańskiegoSyrii i Afryki Północnej, które zniszczyły rzymską jedność świata śródziemnomorskiego i położyły kres handlowi między Wschodem a Zachodem. Tezę Pirenne’a spotkał paradoksalny los polegający na tym, że została w dużej mierze potwierdzona, ale zignorowana, ponieważ kładzie zbyt duży nacisk na konwencjonalną narrację. Zrewidowana chronologia Larssona i Ossowskiego Larssona w pełni to wyjaśnia: „Według naszej hipotezy upadek cesarstwa zachodniorzymskiego nastąpił wraz z początkiem ekspansji arabskiej po 630 roku. Postulował to Henri Pirenne”.
Inne nierozwiązane tajemnice we wczesnych stosunkach między światem rzymsko-chrześcijańskim a światem arabsko-islamskim mogą zacząć znajdować rozwiązanie, ponieważ „rozwój chrześcijaństwa w Cesarstwie Rzymskim… staje się procesem znacznie bardziej dynamicznym”. Autorzy piszą w „Datowaniu astronomicznym czasów rzymskich”:
„Przy założeniu, że 412 r. n.e. w Aleksandrii to ten sam rok, co 644 r. w Konstantynopolu, arianizm rozwija się dość dynamicznie. Zajęło tylko około stu lat, zanim islam pojawił się prawdopodobnie w wyniku kontrowersji teologicznych. Kościół chrześcijański zareagował ostrym prześladowaniem wszelkiego rodzaju herezji i ścisłą konsolidacją pism świętych”.[27]
To, co naprawdę robią Larsson i Ossowski Larsson, to redukcja późnej starożytności, okresu tak nieuchwytnego, że pozostał niezauważony, dopóki Peter Brown nie zwrócił na niego uwagi w 1971 roku.[28]Uważają, że ten okres około 350 lat należy drastycznie skrócić do nieco ponad jednego stulecia „zgromadzonych katastrof naturalnych”. Jak piszą w końcowej części swojego artykułu „Redating West-Roman history”:
„Podczas gdy historycy głównego nurtu liczą około 350 lat w tym okresie, my liczymy nieco ponad 100 lat, co bezsprzecznie dodaje dynamizmu „ciemnym wiekom”. Ponieważ ostatecznie to ramy czasowe podane przez konsensus naukowy pozwalają historykom na rozłożenie znanych wydarzeń historycznych w dostępnym przedziale czasowym. Jeśli rozporządzasz 350 latami, będziesz musiał pisać historię przez 350 lat. Oznacza to na przykład, że w głównym nurcie historii wczesny okres bizantyjski następuje zawsze po późnym okresie rzymskim, nigdy z nim równoległym, co może być problematyczne, jak w przypadku Petry. Bizantyjska Petra wydaje się istnieć jeszcze przez 232 lata wśród ruin rzymskiej Petry.
To samo odnosi się do rozwoju chrześcijaństwa w Cesarstwie Rzymskim. Proces ten, zapoczątkowany za Konstantyna, wydaje się wciąż nie dokończony za czasów Justyniana, chociaż chrześcijaństwo jest kościołem państwowym od prawie 200 lat. Wybitni kronikarze współcześni Justynianowi piszą „klasycznym stylem”, co nasuwa pytanie, czy są już chrześcijanami, czy jeszcze poganami. Jak donosi Agathias, w Konstantynopolu nadal obchodzone są pogańskie święta.
… W naszej krótkiej wersji Późnej starożytności Konstantyn i Justynian są przynajmniej współcześni. Bizantyjska Petra została zniszczona podczas tego samego trzęsienia ziemi co rzymska Petra. Chrześcijaństwo jest nowe dla Rzymian i jest wielu ludzi, zwłaszcza intelektualistów takich jak Prokopiusz i Agatiasz, którzy nadal wyznają klasyczne ideały. Bizancjum to nazwa stolicy używana do końca panowania Justyniana, po jego śmierci używa się nazwy Konstantynopol. …
Zimny okres, który nazywa się późną antyczną małą epoką lodowcową, jest w naszej wersji nie tylko częścią późnej starożytności, ale jest równorzędny z późną starożytnością. Oznacza to, że klimatyczne zbiegi okoliczności najprawdopodobniej zapoczątkowały bieg wydarzeń, które sto lat później doprowadziły do upadku cesarstwa zachodniorzymskiego i przekształcenia cesarstwa wschodniorzymskiego jednocześnie, a nie po sobie, w odstępie 232 lat”.[29]
Autorzy dodali nowe argumenty do swojej teorii w sierpniu 2019 r. w artykule na temat słynnej „kolekcji monet” znalezionej w grobie Childeryka, wczesnego króla Merowingów, który panował w latach 458-481 naszej ery. Jego grób zawierał dużą ilość starych rzymskich denarów , które przestały być w obiegu około 240 roku, ponad dwieście lat przed śmiercią Childeryka. Zamiast być dowodem na dziedzictwo dynastyczne (dynastia dopiero się zaczęła), ten skarb pokazuje, że Childeryk żył w czasach Sewera Aleksandra (222-235 ne).
„Okres niestabilności, który pozwolił Childerykowi zdobyć władzę w niektórych częściach Galii, nie był zatem czasem po upadku cesarstwa zachodniorzymskiego, jak konwencjonalnie zakładano, ale kryzysem III wieku. Childeryk żył nie więcej niż sto lat później, ale 60 lat przed Konstantynem Wielkim (kimkolwiek to był). Dlatego jego pogański pochówek z oszałamiającą ofiarą z 21 koni był w pełni akceptowalny również według rzymskich standardów. Jego syn Clovis był pierwszym królem Merowingów, który został chrześcijaninem, jak opowiada Grzegorz z Tours (księga II), w sposób bardzo podobny do nawrócenia Konstantyna I, o którym opowiadał Euzebiusz. Będziemy musieli ponownie rozważyć, która z historii jest oryginałem, a która kopią. / To również wyjaśnia, dlaczego w skarbcu Childeryka nie ma „zachodnich” monet z okresu tetrarchii oraz dynastii Konstantyna i Walentyniana (Rzym. 284-392). Te dynastie panowałyby po 518 roku, długo po śmierci Childeryka”.[30]
Duch Karola Wielkiego
Nic dziwnego, że praca Larsa-Åke Larssona i Petry Ossowski Larsson spotkała się z pogardą w społeczności dendro. W artykule opublikowanym w 2019 r. w czasopiśmie naukowym Dendrochronologia pod tytułem „Missing link in Late Antiquity?” Andreas Rzepecki i jego współautorzy przyznają, że zapisy dendrochronologiczne dotyczące czasów rzymskich są słabe, ale dochodzą do wniosku, że i tak muszą być poprawne, ponieważ „krytyka ogólnie przyjętej średniowiecznej osi czasu została już obalona przez różne dyscypliny naukowe”.[31]
Ze swojej strony Lars-Åke Larsson i Petra Ossowski Larsson z szacunkiem uznają pracę Heriberta Illiga i Hansa-Ulricha Niemitza, którzy wraz z innymi niemieckimi uczonymi od dawna argumentowali, że nasza konwencjonalna chronologia pierwszego tysiąclecia naszej ery jest za długa o jakieś 300 lat .[32]Illig i Niemitz uważają, że Imperium Karolingów było literacką półfikcją zrodzoną z potrzeb propagandowych późniejszych cesarzy germańskich.
Chociaż może się wydawać, że praca Larsa-Åke Larssona i Petry Ossowski Larsson wspiera teorię Illiga i Niemitza, tak nie jest. Usunięte bloki czasowe nie nakładają się. Dla Larssonów należy go wziąć z późnej starożytności, od około 300 do 550 r., podczas gdy dla Illiga i Niemitza okres widmowy należy do wczesnego średniowiecza, mniej więcej między 610 a 910 r. Szwedzka para jest pewna tego późniejszego okresu : „Możemy uznać europejskie chronologie słojów sięgające około 500 lat za prawdziwe odwzorowanie rzeczywistej linii czasu”.[33]
Jednak w 2010 roku ci sami autorzy stwierdzili, że „luka rzymska” nie jest jedynym słabym punktem dendrochronologii: „również„ luka karolińska ”(lub„ luka Merowingów ”) skupiona wokół 750 rne jest problematyczna”.[34]Sam wielki Ernst Hollstein wspominał o trudnościach tego okresu:
„Wszystkie próby uzyskania wystarczającej liczby sekwencji słojów drzew z drewna z czasów Karolingów zawiodły… To dziwne, ale okazało się niezwykle trudne powiązanie próbek drewna Merowingów z wykopalisk z wyżej wymienionymi chronologiami. […] Po dwóch latach intensywnych studiów mogę wreszcie podać właściwe daty i uporządkować wszystkie próbki wczesnego średniowiecza”.[35]
Larssonowie są teraz zgodni, że „Hollstein poprawnie wypełnił„ lukę karolińską ”!” Ale dodają: „zamknięcie luki karolińskiej nie oznacza dowodu przeciwko teorii wymyślonych lat w czasach karolińskich!”[36]
Czy to możliwe, że Illig-Niemitz i Larssonowie mają rację odpowiednio co do „luki migracyjnej” późnej starożytności i „luki karolińskiej” wczesnego średniowiecza? Jeśli tak, to nasza chronologia pierwszego tysiąclecia musiałaby zostać skrócona nie tylko o jeden okres obejmujący 2-3 stulecia, ale o dwa takie okresy, tak jak sugerował Gunnar Heinsohn . Potrzebne są dalsze badania.
Notatki
[1] Edward Gibbon jako pierwszy zakwestionował autentyczność tradycyjnych relacji o chrześcijańskich męczennikach w swojej Historii upadku i upadku Cesarstwa Rzymskiego (1776).
[2] Melhem Chokr, Zandaqa et Zindīqs en islam au second siècle de l’Hégire , Presses de l’Ifpo, 1993, Première partie, rozdział II, na books.openedition.org/ifpo/5360?lang=fr
[3] Elizabeth Jeffreys, Brian Croke, Roger Scott (red.), Studies in John Malalas , Brill, 2017, s. 13
[4] Przeczytaj artykuły Wernera Sundermanna „Manicheizm przeciwko działalności i technice misyjnej” oraz „CHRZEŚCIJAŃSTWO przeciwko Chrystusowi w manicheizmie”, oba z Encyclopædia Iranica (2009) i dostępne online na stronie www.iranicaonline.org
[5] http://eclipse.gsfc.nasa.gov/eclipse.html
[6] Richard Stephenson, Historical Eclipses and Earth’s Rotation , Cambridge UP, 1997, cytowane w: Petra Ossowski Larsson i Lars-Åke Larsson, „Astronomical dating of Roman time”, luty 2016, www.researchgate.net/publication/296060902_Astronomical_dating_of_Roman_time
[7] Florin Diacu, The Lost Millennium: History’s Timetables under Siege, wydanie drugie, John Hopkins University Press, 2011, s. 85. Rozdział 2 tej książki, s. 33-52, jest dobrym wyjaśnieniem zastosowania astronomii w chronologii.
[8] Tamże. , P. 39.
[9] Robert R. Newton, Zbrodnia Klaudiusza Ptolemeusza, The John Hopkins UP, 1997, s. 374.
[10] Vedveer Arya, „Almagest Ptolemeusza: wielki traktat lub udane oszustwo”, https://www.academia.edu/51299571/Ptolemys_Almagest_A_Great_Treatise_or_A_Successful_Fraud
[11] cometography.com/lcomets/1106c1.html
[12] Cornell University, „Nieścisłości w datowaniu radiowęglowym”, 5 czerwca 2018 r., www.sciencedaily.com/releases/2018/06/180605112057.htm
[13] Don Lincoln, „Carbon 14 Dating: Complications and Mitigations”, 13 września 2020 r., https://www.wondriumdaily.com/carbon-14-dating-complications-and-mitigations/ – :~:text=The stosunek węgla 14 do węgla 12 wynosi około, przypisuje się liczbę 100%25
[14] Petra Ossowski Larsson i Lars-Åke Larsson, „Daty radiowęglowe drewna dendro-datowanego z rzymskiego Londynu pokazują duże przesunięcie”, czerwiec 2019 r., www.researchgate.net/publication/334094183_Radiocarbon_dates_of_dendro-dated_timbers_from_Roman_London_show_large_offset
[15] A. Bayliss, „Rolling Out Revolution: Using Radiocarbon Dating in Archaeology”, Radiocarbon 51(1), 2009, s. 123-147, www.cambridge.org/core/journals/radiocarbon/article/rolling-out -revolution-using-radiocarbon-date -in-archaeology/0CCCCE4FB7B0BEF52F552C1039C7855A cytowany w: Petra Ossowski Larsson i Lars-Åke Larsson, „Daty radiowęglowe drewna dendro-datowanego z rzymskiego Londynu wykazują duże przesunięcie”, op . cyt.
[16] Peter James, Centuries of Darkness: wyzwanie dla konwencjonalnej chronologii archeologii Starego Świata, Rutgers UP, 1993, s. XIX.
[17] G. Lambert, „Dendrochronologie et archéologie: problèmes méthodologiques et théoriques (Exposé de synthèse)”, ArchéoSciences, revue d’Archéométrie, année 1980, 4, s. 9-20, na https://www.persee. fr/doc/arsci_0399-1237_1980_num_4_1_1105
[18] Cytowany w Hans-Ulrich Niemitz, „Czy wczesne średniowiecze naprawdę istniało?” 1995, poprawione 2000, citeseerx.ist.psu.edu/viewdoc/download;jsessionid=68593502395E97A609231B4DAF9CC4F3?doi=10.1.1.494.4845&rep=rep1&type=pdf
[19] Diacu, Utracone tysiąclecie, op. cyt. , P. 176.
[20] Lars-Åke Larsson i Petra Ossowski Larsson, „O ważności europejskiej chronologii. Przypadek łodygi amfiteatru w Trewirze”, 1 stycznia 2010, aktualizacja 17 lutego 2010, www.cybis.se/forfun/dendro/hollstein/arenakeller2/
[21] Lars-Åke Larsson i Petra Ossowski Larsson, „Niejednoznaczne dopasowanie w chronologii Hollsteina. Potwierdzenie datowania kolekcji średniej na lata 401-716 ne”, 21 września 2010, https://www.cybis.se/forfun/dendro/hollstein/ambiguous/index.htm
[22] Petra Ossowski Larsson i Lars-Åke Larsson, „Jak ciągła jest chronologia europejskiego dębu?” luty 2015, media.cdendro.se/2015/02/16117-19224-1-SM.pdf
[23] Lars-Åke Larsson i Petra Ossowski Larsson, „Dendrochronological Dating of Roman Time”, kwiecień 2015, https://www.researchgate.net/publication/275083761_Dendrochronological_Dating_of_Roman_Time
[24] Petra Ossowski Larsson i Lars-Åke Larsson, „Astronomical randki of Roman time”, luty 2016, https://www.researchgate.net/publication/296060902_Astronomical_dating_of_Roman_time
[25] Petra Ossowski Larsson i Lars-Åke Larsson, Redating West-Roman history, sierpień 2016, https://www.researchgate.net/publication/306268333_Redating_West-Roman_history_-about_specious_twin_events_and_anachronisms_in_Late_Antiquity . O ile nie określono inaczej, wszystkie dalsze cytaty pochodzą z tego artykułu.
[26] Eivind Heldaas Seland, „The Liber Pontificalis and Red Sea Trade of the Early to Mid 4th Century AD”, w: DA Agius, JP Cooper, A. Trakadas & C. Zazzaro (red.), Navigated Spaces, Connected Places : Proceedings of Red Sea Project V, Archaeopress, s. 117-126, https://www.academia.edu/26383437/The_Liber_Pontificalis_and_Red_Sea_Trade_of_the_Early_to_ Mid_4th_Century_AD
[27] Ossowski Larsson i Larsson, „Astronomiczne datowanie czasów rzymskich”, op. cyt.
[28] en.wikipedia.org/wiki/Late_antiquity#Terminology
[29] Ossowski Larsson i Larsson, Redating West-Roman history, op. cyt.
[30] Petra Ossowski Larsson i Lars-Åke Larsson, „O obsesji na punkcie pamiątek rzymskich w późnej starożytności”, sierpień 2019 r., www.researchgate.net/publication/335517926_About_the_obsession_with_Roman_heirlooms_in_Late_Antiquity
[31] Petra Ossowski Larsson i Lars-Åke Larsson, „Odpowiedź dla Rzepeckiego i in., „Brakujące ogniwo w późnej starożytności? Krytyczne badanie Hollstein’s Central European Oak Chronology”, 2019, https://www.researchgate.net/publication/330857300_Response_to_Rzepecki_et_al_Missing_link_in_ Late_Antiquity_A_critical_examination_of_Hollstein%27s_Central_European_Oak_Chronology
[32] W poniższej dyskusji opieram się na Heribert Illig, „Anomalous Eras – Best Evidence: Best Theory”, Toronto Conference, 2005, https://fr.scribd.com/document/79623295/Anomalous-Eras-H- Illig-Toronto-2005 #; Hans-Ulrich Niemitz, „Czy wczesne średniowiecze naprawdę istniało?” 1995, poprawione 2000, https://citeseerx.ist.psu.edu/viewdoc/download;jsessionid=68593502395E97A609231B4DAF9CC4F3?doi=10.1.1.494.4845&rep=rep1&type=pdf
[33] Ossowski Larsson i Larsson, Redating West-Roman history, op. cyt.
[34] Larsson i Ossowski Larsson, „Łączenie krzywych Hollsteina”, op. cyt.
[35] Ernst Hollstein, Dendrochronologische Untersuchungen an Hölzern des frühen Mittelalters, w: Acta Praehistorica 1(1970), s. 147-156 [str. 148], cyt. za Hans-Ulrich Niemitz, „Czy wczesne średniowiecze naprawdę istniało?” op. cyt.
[36] Petra Ossowski Larsson, Lars-Åke Larsson, „Irlandzka chronologia słojów drzew. Interpretacja niektórych surowych danych dendrochronologicznych opublikowanych przez Queen’s University Belfast”, 9 września 2012 r., https://www.cdendro.se/forfun/dendro/hollstein/belfast/index.htm#NewE
Link źródłowy https://www.unz.com/article/twin-events-and-phantom-centuries-in-late-antiquity/