Plac Tiananmen: niepowodzenie zainicjowanej przez Amerykanów kolorowej rewolucji z 1989 roku
Pekin: 04 czerwca 1989
Autorstwa Larry’ego Romanoffa, Moon of Shanghai

Niewiele jest miejsc w Chinach, które wydają się bardziej wyryte w świadomości typowych mieszkańców Zachodu niż plac Tiananmen, i niewiele jest wydarzeń częściej wspominanych niż protesty studenckie z 1989 roku. Ale te historie są błędne na kilku poziomach. W zachodnich mediach nigdy nie podano, że 4 czerwca 1989 r. w Pekinie miały miejsce dwa odrębne wydarzenia. Jednym z nich był protest studencki, którego kulminacją był trwający od kilku i zakończył się ostatecznie 4 czerwca. Drugim był jednodniowy strajk robotniczy, do którego doszło (być może nieprzypadkowo) także 4 czerwca, kiedy grupa niezadowolonych ze swojego losu robotników zorganizowała własny protest niezależnie od studentów i w innym miejscu. Z powodów, które staną się oczywiste,
Bunt robotniczy
#Grupa robotników zebrała się i zabarykadowała kilka ulic w Muxidi, obszarze Pekinu pięć lub sześć kilometrów od placu Tiananmen, na barykadach uczestniczyło kilkuset, głównie dorosłych pracowników, z nieokreśloną liczbą młodych ludzi. Była jednak obecna trzecia dość liczna grupa, której, o ile mi wiadomo, nigdy nie udało się jednoznacznie zidentyfikować, chociaż ze zdjęć jasno wynika, że nie byli to robotnicy, a już na pewno nie młodzi studenci. (1) Zbiry lub anarchiści mogą być odpowiednim przymiotnikiem, ale fakty wydają się potwierdzać wniosek (i mój osobisty osąd), że byli najemnikami. (2)

Rząd wysłał autobusy żołnierzy, którym towarzyszyło kilka transporterów opancerzonych, aby oczyścić barykady i ponownie otworzyć ulice dla ruchu. (3) Przemoc zaczęła się, gdy trzecia grupa zaatakowała młodych mężczyzn próbujących usunąć barykady. Byli dobrze przygotowani, uzbrojeni w co najmniej setki, a może tysiące bomb benzynowych i natychmiast podpalili dziesiątki autobusów i kilka transporterów opancerzonych – z żołnierzami wciąż w środku. Wielu żołnierzy w obu typach pojazdów uciekło, ale wielu innych nie, a wielu spłonęło żywcem. Istnieją niezliczone zdjęcia martwych żołnierzy spalonych na chrupko, niektóre powieszone przez bandytów na latarniach, inne leżące na ulicy lub na schodach lub chodnikach, gdzie zginęli, inne zwisające z okien autobusów lub transporterów opancerzonych, które tylko częściowo uciekły, zanim zostały pokonany przez płomienie. Istnieją udokumentowane raporty i zdjęcia pokazujące, że grupie zbirów udało się przejąć kontrolę nad jednym transporterem opancerzonym i przejechać nim ulicami, strzelając z karabinów maszynowych do wieżyczki. (4) Dopiero wtedy rząd wysłał uzbrojonych żołnierzy i sprzęt wojskowy.

Raporty rządowe i niezależny personel medialny na ogół podają, że zanim przemoc ustąpiła, zginęło łącznie od 250 do 300 cywilów, ale podobna liczba żołnierzy została już zabita. Kiedy policja lub wojsko są atakowane w ten sposób, z pewnością użyją siły, aby się bronić i nie można ich za to winić. Gdybyśmy ty lub ja byli dowódcami wojskowymi na miejscu zdarzenia i patrzyli, jak nasi ludzie są atakowani i paleni żywcem, zrobilibyśmy to samo. Z tego, co wiem, nie mogę znaleźć tutaj żadnej winy.
Oto relacja naocznego świadka od kogoś, kto tam był, fragment książki „Księżyc Tiananmen”: (5)
„Był nowy element, którego wcześniej nie zauważyłem, młodzi punkowie zdecydowanie mniej niż studenci z wyglądu. Zamiast opasek i sygnowanych koszul z uniwersyteckimi przypinkami nosili tanie, źle dopasowane ubrania z poliestru i luźne wiatrówki. Pod naszymi światłami, z psotnymi błyskami w oczach, bezczelnie odsłonili ukryte koktajle Mołotowa. Kim byli ci punkowie w szortach i sandałach, niosący bomby z benzyną? Benzyna jest ściśle racjonowana, więc nie mogli wymyślić tych rzeczy spontanicznie. Kto ich nauczył robić bomby butelkowe i dla kogo były przeznaczone urządzenia zapalające?

Ktoś krzyknął, że w naszą stronę zmierza kolejny transporter opancerzony. Moje tempo przyspieszyło, gdy zbliżyłem się do unieruchomionego pojazdu, zarażony toksyczną radością tłumu, ale potem się złapałem. Dlaczego śpieszyłem się do kłopotów? Bo wszyscy inni byli? Zwolniłem do kłusa w ślad za grzmiącym stadem jednego masowego umysłu. Zrywając ze stadem, przestałem biec. Ktoś rzucił koktajl Mołotowa, podpalając transporter opancerzony. Płomienie szybko rozprzestrzeniły się po dachu pojazdu i rozlały się na chodnik. Pomyślałem, że ktoś wciąż w tym jest, to nie jest tylko maszyna! W środku muszą być ludzie.
Ktoś opiekuńczo odciągnął mnie, abym dołączyła do garstki uczniów z opaskami na głowach, którzy starali się sprawować kontrolę. Wydając ten niewielki kapitał moralny, jaki wciąż posiadała przesiąknięta koszulą z podpisem strajku głodowego, opowiedział się za żołnierzem. – Wypuść tego człowieka – zawołał. „Pomóż żołnierzowi, pomóż mu się wydostać!” Wzburzone zgromadzenie nie było w nastroju do litości. Wściekłe, mrożące krew w żyłach głosy rykoszetowały wokół nas. „Zabij skurwysyna!” jeden powiedział. Potem inny głos, jeszcze bardziej przerażający niż pierwszy, krzyknął: „On nie jest człowiekiem, jest rzeczą”. „Zabij, zabij!” – krzyczeli przechodnie, a krwawy entuzjazm podniósł się teraz do wysokiego tonu. „Zatrzymywać się! Nie rób mu krzywdy! Meng błagał, zostawiając mnie w tyle, gdy próbował przemówić strażnikom do rozsądku. „Przestań, to tylko żołnierz!” „On nie jest człowiekiem, zabij go, zabij go!” powiedział głos. „Wracaj, wracaj! ktoś wrzasnął na całe gardło. „Zostawcie go, żołnierze nie są naszymi wrogami!” Po umieszczeniu bezwładnych ciał żołnierzy w karetce bandyci zaatakowali karetkę, prawie wyrywając tylne drzwi, próbując wyjąć spalonego żołnierza i wykończyć go. Następnie na latarni powieszono zwęglone ciała żołnierzy, a z KTO zabrano dużą ilość amunicji”. (6)

Z rządowego raportu o zamieszkach robotniczych:
„Uczestnicy zamieszek zablokowali pojazdy wojskowe i inne, zanim je rozbili i spalili. Zajęli także broń, amunicję i nadajniki-odbiorniki. Kilku uczestników zamieszek przejęło opancerzony samochód i strzelało z jego broni, jadąc ulicą. Uczestnicy zamieszek zaatakowali także instalacje cywilne i budynki publiczne. Kilku uczestników zamieszek pojechało nawet autobusem publicznym wypełnionym beczkami z benzyną w kierunku wieży bramnej Tiananmen, próbując ją podpalić. Kiedy pojazd wojskowy nagle zepsuł się na alei Chang’An, uczestnicy zamieszek otoczyli go i zmiażdżyli kierowcę cegłami. Uczestnicy zamieszek brutalnie pobili i zabili wielu żołnierzy i oficerów. W Chongwenmen żołnierz został zrzucony z wiaduktu i spalony żywcem. W Fuchengmen ciało żołnierza zostało powieszone do góry nogami na balustradzie wiaduktu po tym, jak został zabity. W pobliżu kina oficer został pobity na śmierć,

Podczas buntu spalono lub uszkodzono ponad 1280 pojazdów, w tym ponad 1000 ciężarówek wojskowych, ponad 60 samochodów opancerzonych, ponad 30 samochodów policyjnych, ponad 120 autobusów publicznych i trolejbusów oraz ponad 70 pojazdów silnikowych innego rodzaju. Oddziały stanu wojennego, które poniosły ciężkie straty, zanim zostały zmuszone do oddania strzału w powietrze, aby oczyścić drogę naprzód. Podczas kontrataku niektórzy uczestnicy zamieszek zginęli, niektórzy obserwatorzy zostali trafieni przez zabłąkane kule, a niektórzy zostali ranni lub zabici przez uzbrojonych bandytów. Według wiarygodnych statystyk ponad 3000 cywilów zostało rannych, a ponad 200, w tym 36 studentów, zginęło. Ponadto ponad 6000 stróżów prawa i żołnierzy zostało rannych, a dziesiątki z nich zginęło”. (Depesze z ambasady USA w Pekinie potwierdziły podstawy tego raportu, jak również szacunki ofiar). (4)
Chociaż rozstrzygające bezpośrednie dowody są nadal słabe, wydaje się pewne, że bunt miał znaczną pomoc z zewnątrz. Oprócz ciekawego czasu, istnieje zbyt wiele dowodów na wcześniejsze przygotowania do przemocy i zaopatrzenie w używaną broń. Benzyna była wówczas ściśle racjonowana i niedostępna w ilości wymaganej na to wydarzenie. Czarne ręce zorganizowały linie zaopatrzenia i dostarczyły instrukcji dotyczących produkcji i użycia bomb benzynowych, o których wcześniej w Chinach prawie nie słyszano.
Również w niezidentyfikowanej jeszcze trzeciej grupie, której brutalne działania w żaden sposób nie odzwierciedlały nastrojów publiczności, występuje zbyt wiele oznak zewnętrznego podżegania. Ogrom przemocy rozpętanej w Muxidi wymaga znacznego uprzedniego zaprogramowania emocjonalnego i nie mógł powstać spontanicznie ze zwykłego strajku robotniczego, niemalże gwarancji zewnętrznej ingerencji. Niezadowoleni obywatele dowolnego kraju mogą paradować i protestować przeciwko prawdziwym lub wyimaginowanym skargom, ale palenie młodych żołnierzy na śmierć i wieszanie ich zwęglonych ciał na latarniach nie jest aktem naiwnych studentów pragnących „demokracji” ani robotników protestujących przeciwko nieodpowiedniej umowie społecznej. (7) Prawie zawsze są one wynikiem istotnego, zaprogramowanego podżegania zza kulis, zwykle ukierunkowanego na zmianę reżimu.

Protest studencki
Krótko mówiąc, studenci zgromadzili się na Placu i czekali na okazję do przedstawienia różnych petycji dotyczących polityki społecznej, postrzeganej korupcji, idealizmu, w rzeczywistości tych samych rzeczy, które my wszyscy jako studenci mieliśmy na liście zmian, które chcieliśmy wprowadzić na świecie . Ponieważ rząd nie zareagował natychmiast, studenci obozowali na placu i czekali. Urzędnicy państwowi prowadzili rozmowy ze studentami przez kilka tygodni i ostatecznie wyznaczyli termin ewakuacji Placu na 4 czerwca. Żołnierze zostali wysłani na Plac dzień wcześniej, ale byli nieuzbrojeni i mieli ze sobą tylko pałki. Według wszystkich doniesień nie było animozji między studentami a żołnierzami. Żaden z nich nie miał filozoficznego sporu z drugim, ani nie uważali się za wrogów. W rzeczywistości,

Dyskusje odbywały się między studentami i żołnierzami wielokrotnie w ciągu wieczoru i przez całą noc. Niemal wszystkich studentów udało się przekonać do opuszczenia Placu wieczorem, a niewielka reszta opuściła plac następnego ranka. Czołgi i buldożery rzeczywiście wjechały na plac następnego ranka, zrównując wszystkie namioty i śmieci, które nagromadziły się w ciągu ostatnich trzech tygodni, spychając śmieci w ogromne stosy i podpalając je. To było pozorne źródło twierdzeń, że „tysiące studentów” zostało zmiażdżonych przez czołgi przepływające przez plac, ale to była tylko ekipa sprzątająca, a studentów już dawno nie było, gdy przyjechały buldożery i ciężki sprzęt. Istnieją przytłaczające udokumentowane dowody z wielu renomowanych źródeł (8-15), że na placu nie doszło do przemocy, że żaden student nie został zabity i że nigdy nie doszło do „masakry na placu Tiananmen”. Najwyraźniej w oddali słychać było strzały, ale nieliczne doniesienia o strzelaninach z samego placu zostały później szybko zdyskredytowane i, jak wspomniano powyżej, żołnierze na placu nie byli uzbrojeni. (16)
Od Roberto Petitpasa na Vimeo .
Z napisami w CH , DE , EN , FI , FR , HZ/HR , NL , PT , RO , SI , SP , RU
WSZYSTKIE FILMY I ZDJĘCIA DOSTĘPNE TUTAJ
WYWIAD Z JUANEM RESTREPO W EN + SP
(przewijając stronę, po filmach) lub do końca tego artykułu
Zawsze obecna Czarna Ręka
Wydaje się prawdopodobne, że ruch studencki w Chinach pod koniec lat 80. mógł powstawać spontanicznie, ale nie brakuje dowodów na to, że cały ruch został szybko przejęty przez agencje rządu USA na długo przed zgromadzeniem się studentów na Tiananmen Kwadrat. Otwarcie zamkniętych drzwi i wyśledzenie szczegółów zajęło trochę czasu, ale nie podlega już dyskusji, że przywódcy chińskiego ruchu studenckiego byli szkoleni w Hongkongu i Guangdong przez pułkownika Roberta Helveya, oficera Agencji Wywiadu Obronnego Pentagonu, który spędził 30 lat na podżeganiu rewolucji w całej Azji w imieniu wojska i CIA. (17)
Nie ma powodu, by kwestionować twierdzenie, że znaczna część polityki zagranicznej USA wtedy, podobnie jak dzisiaj, polegała na próbach destabilizacji Chin i być może wywołania masowej rewolucji, która otworzyłaby drzwi wpływom i kontroli USA. Dziś staje się coraz bardziej jasne, że ruch studencki w 1989 roku był główną częścią tej strategii, zorganizowanej przez Departament Stanu USA przy pełnej aprobacie ówczesnego prezydenta George’a Busha. (18)
Mieszkam w Chinach i przez wiele lat byłem redaktorem poczytnego biuletynu, który dał mi zaufany dostęp do około 2500 dyrektorów średniego i wysokiego szczebla, którzy byli studentami uniwersytetów w Chinach w omawianym okresie, z których wielu było zaangażowanych w ruchu studenckiego, a więcej niż kilku z nich było na placu Tiananmen. Rozmawiałem z wieloma z nich obszernie o ruchu studenckim i wydarzeniach tamtych czasów. Poza potwierdzeniem moich obserwacji i wniosków, ich komentarze i zeznania zdecydowanie sugerują, że sam pomysł masowej konfrontacji z władzą i wybór placu Tiananmen na miejsce nie wyszedł od nich, ale został zaaranżowany „skądś z zewnątrz”. .
Trzeba zrozumieć, że ruch studencki w Chinach w 1989 roku kategorycznie nie był „ruchem prodemokratycznym”. U swoich źródeł protest studencki miał przede wszystkim pragmatyczną postawę obywatelską, a po drugie kulturę chińską. Studenci wyobrażali sobie siebie jako protestujących intelektualistów, a nie działaczy politycznych, którzy nie myśleli o tym, by ich rząd powielał polityczną strukturę Zachodu. Z moich rozmów z wieloma byłymi studentami wynika, że odniesienia do „demokracji” zostały im narzucone przez ich opiekunów z CIA jako najlepsza metoda realizacji ich praktycznych i kulturowych celów. A te kulturowe cele niekoniecznie były bardzo głębokie. Wu’er Kaixi, jeden z przywódców studenckich, odpowiedział na pytania dotyczące swojego udziału, mówiąc (innymi słowy) „Ponieważ chcemy nosić zachodnie marki i zabierać nasze dziewczyny do barów, tak jak robią to Amerykanie”.
Wielu studentów, z którymi rozmawiałem, szczególnie ci, którzy faktycznie byli obecni na Placu, opowiadało mi o dostawach dostarczanych im przez różne źródła rządowe w USA. Wspomnieli zwłaszcza o niezliczonych setkach pieców kempingowych Coleman – które w tamtym czasie były zbyt drogie dla studentów w Chinach, a wielu komentowało dobrze ugruntowane linie zaopatrzenia w te i inne przedmioty. Do materiałów dla uczniów dodano podręczniki, instrukcje, szkolenia, strategię i taktykę oraz cierpliwie podżegającą retorykę w audycjach VOA z Hongkongu. Nie można rozsądnie zakwestionować twierdzenia, że władcami marionetek byli Amerykanie.
Według raportu rządowego, wielu Amerykanów było aktywnych w zarządzaniu scenicznymi liderami studenckimi, z naruszeniem dekretów stanu wojennego obowiązujących w niektórych częściach Pekinu w tamtym czasie. John Pomfret, obecnie pracownik Washington Post, był korespondentem AP w Pekinie i ważnym kanałem informacyjnym dla prowodyrów, a Alan Pessin, ówczesny korespondent VOA w Pekinie, naruszył ograniczenia poprzez swoje nielegalne relacje VOA i wielokrotnie wysyłał zniekształcone raporty, rozpowszechniając fałszywe pogłoski i zachęcając uczniów zarówno do buntu, jak i do przemocy. (19)

Johna Promfeta

Alana Pessina
Co naprawdę wydarzyło się na placu Tiananmen 25 lat temu
Większość ówczesnych studentów uniwersyteckich opowie wam o wpływie VOA i obrazie „wolności i demokracji”, jaki namalowała. Opowiadają o słuchaniu VOA w swoich akademikach do późnej nocy, budując w swojej wyobraźni szczęśliwy świat wolności i światła. Głos Ameryki:
„Najbardziej zaufane źródło wiadomości i informacji ze Stanów Zjednoczonych i całego świata”.
Potwierdzają również, że agencja VOA nadawała do studentów 24 godziny na dobę z ich stacji w Hongkongu podczas tygodni okupacji na placu Tiananmen, oferując prowokacyjne zachęty i udzielając porad dotyczących strategii i taktyki.
Jeden z pierwotnych uczestników protestu studenckiego napisał:
„Uspokoiliśmy się i kontynuowaliśmy naszą naukę. Spotykaliśmy się, odnaleźliśmy naszych ukochanych, a wielu chciało wyjechać za granicę. Do czasu ukończenia studiów prawie nie było dyskusji na temat ruchu studenckiego i nie słuchaliśmy już VOA. Jedną rzeczą, o której ciągle myślałem, była rola VOA. Wielu studentów było fanami rozgłośni przed, w trakcie i krótko po ruchu studenckim. Nawet kiedy byliśmy na placu, wielu studentów słuchało ich programów, jakby tylko oni mogli nam powiedzieć, co się dzieje. Pamiętam w pewnym momencie. . . Zdałem sobie sprawę, jaki byłem głupi. . ”.
Inny uczeń skomentował:
„Ale to prawda, że ruch studencki z 1989 roku był przez kogoś manipulowany, prawda? Studenci nie mieli nic poza emocjami i powierzchowną znajomością polityki. Zaczęliśmy tylko domagać się oczyszczenia korupcji ze strony urzędników, ale hasła niejako przekształciły się w „żądające demokracji”.
Istnieje ogromna różnica w implikacjach politycznych między tymi dwiema klasami żądań. Czym więc była demokracja? Jaki rodzaj demokracji był praktykowany na Zachodzie? Jaki rodzaj demokracji pasowałby do Chin? Szczerze mówiąc, ja (my) nie mieliśmy pojęcia. Innymi słowy, nie wiedziałam, czego tak naprawdę chcę. Po prostu miałem ten… wynikający z tego impuls, żeby wyjść na ulicę i wykrzykiwać hasła. To było tak, jakbym brała udział tylko po to, by uczestniczyć i poruszył mnie sam fakt doświadczania ruchu studenckiego. A potem sprawy wymknęły się spod kontroli. Ale ponieważ przywódcy uczniowscy odmówili zmiany stanowiska, uczniowie nie chcieli się wycofać. Więc wszystko się przeciągało. Jednak zdarzył się cud, ci „przywódcy” jakimś cudem uciekli bez szwanku. Od wielu lat od 1989 r.
Na Zachodzie, a także w Chinach, zawsze panowało przekonanie, że zgromadzenie studentów na placu Tiananmen było spontaniczne, idealistyczne, a przede wszystkim pokojowe. Być może na początku był idealistyczny, ale w żaden sposób nie był spontaniczny, aw maju i czerwcu podstawowy spokój szybko dobiegał końca. W 1995 roku dwóch amerykańskich filmowców z Longbow Group, dr Carma Hinton i Richard Gordon, wypuściło na Plac Tiananmen słynny obecnie film dokumentalny zatytułowany „Brama Niebiańskiego Spokoju”. (20) Chai Ling, samozwańczy „Najwyższy Dowódca” studentów Tiananmen, przez lata prowadziła procesy sądowe przeciwko firmie filmowej (21) , głównie dlatego, że dokument zawierał obciążające wideo z 28 maja 1989 r., przedstawiające ją w wywiadzie dla American dziennikarz Philip Cunningham:
„Studenci ciągle pytali:„ Co powinniśmy teraz zrobić? Co możemy osiągnąć? Jest mi tak smutno, bo jak im powiedzieć, że tak naprawdę liczymy na rozlew krwi, na moment, kiedy rząd nie ma innego wyjścia, jak tylko bezczelnie wymordować ludzi (tj. studentów: red.). Dopiero gdy plac zaleje się krwią, Chińczycy otworzą oczy. Tylko wtedy będą naprawdę zjednoczeni. Ale jak mam to wytłumaczyć kolegom? Nie mogę tego wszystkiego powiedzieć moim kolegom. Nie mogę im powiedzieć wprost, że musimy użyć naszej krwi i życia, by wezwać ludzi do powstania. Oczywiście studenci będą chętni. Ale to wciąż takie małe dzieci! A naprawdę smutne jest to, że niektórzy studenci i znane osoby z dobrymi kontaktami ciężko pracują, aby pomóc rządowi, aby uniemożliwić mu podjęcie takich kroków.

Jeśli to nie jest jasne, Chai Ling otwarcie deklaruje swój zamiar sprowokowania rządu do brutalnego rozwiązania militarnego, wypełniając plac Tiananmen krwią studentów – w wyraźnym celu „zjednoczenia ludzi” w celu wywołania powszechnej rewolucji politycznej . Następnie ubolewa, że (1) nie może ujawnić studentom, że ich życie ma być poświęcone dla tej sprawy, oraz (2) „naprawdę smutne” jest to, że niektórzy ludzie „ze względu na swoje egoistyczne interesy” są starając się uniknąć rozlewu krwi, uniemożliwiając rządowi uciekanie się do środków przemocy i dążąc do rozwiązania protestów studenckich, zanim sami staną się agresywni.
Następnie Cunningham zapytał: „Czy zamierzasz sam zostać na placu?” „Nie, nie zrobię tego”. „Dlaczego?” Chai odpowiedział: „Ponieważ moja sytuacja jest inna. Chcę żyć. . . . Wierzę, że inni muszą kontynuować dzieło, które ja rozpocząłem. Ruch demokratyczny nie może odnieść sukcesu tylko z jedną osobą!” I wreszcie: „Równie dobrze mogę to powiedzieć – wy, Chińczycy, nie jesteście warci mojej walki! Nie jesteś wart mojego poświęcenia!”
W filmie znajduje się potępiająca wzmianka o amerykańskiej zimnej krwi w kierowaniu protestami studentów, dosłowne wyznanie Chai Ling, że po tym, jak studenci już głosowali za zakończeniem protestu i opuszczeniem Placu, jej opiekunowie z Hongkongu nadal ją naciskali i studenci pozostali na placu i kontynuowali agitację, dopóki nie sprowokowali własnego rozlewu krwi, zachęcając ich do poświęcenia życia jako jedynego sposobu na przyciągnięcie uwagi i współczucia świata, które w jakiś sposób stały się teraz kluczowe dla ich sprawy. Transkrypcje i wideo całego jej wywiadu wraz z komentarzami czytelników są dostępne online. (22)
Amerykański plan polegał na podburzeniu studentów nie tylko do irytacji, ale ostatecznie do rozwścieczenia chińskiego rządu na tyle, by sprowokować brutalne rozprawienie się ze studentami, z oczekiwaniem, że to z kolei sprowokuje ogół społeczeństwa do „kolorowej rewolucji”, której skutkiem będzie obalenie rząd i upadek Chin. Zgodnie z tym planem studenci zostali zmuszeni do domagania się „demokracji”, po czym szybko nastąpiły natarczywe i nieustępliwe żądania ustąpienia rządu. W ramach tego procesu uczniowie otrzymali szczegółowe informacje na temat budowy ogromnego posągu „bogini demokracji” z masy papier-mache na Placu. W podsumowaniu wywiadu przygotowanym dla ówczesnego sekretarza stanu USA Jamesa A. Bakera z 2 czerwca 1989 r. zauważono nadzieję, że pomnik „rozgniewa najwyższych przywódców i wywoła reakcję”, stwierdzając, że studenci (lub, co bardziej prawdopodobne, rząd USA) mieli nadzieję, że wzniesienie pomnika sprowokuje „nadmierną reakcję władz (i) tchnie nowe życie w ich słabnący ruch”. (23) We wszystkich przypadkach we wszystkich krajach studenci i młodzi ludzie są dokooptowani do amerykańskiej próby zmiany reżimu. Ludzie Zachodu mogą niełatwo zrozumieć, że Pekin w 1989 roku nie różnił się pod żadnym względem materialnym.
Po ogłoszeniu przez rząd stanu wojennego amerykańscy mistrzowie marionetek Chai Ling szybko eskalowali ofensywę, każąc jej rozprowadzać ulotki podżegające do zbrojnego buntu przeciwko rządowi, wzywając studentów i ogół społeczeństwa do „zorganizowania sił zbrojnych i przeciwstawienia się partii komunistycznej i jej rządowi”. ”, posuwając się nawet do sporządzenia listy nazwisk urzędników państwowych, których planowali zabić, zachęcając uczniów do zdobycia broni palnej w tym celu. Twierdziła, że nigdy się nie poddadzą i „będą walczyć do końca” z rządem, knując do samego końca, by sprowokować krwawy incydent na placu Tiananmen.
Chinom oszczędzono narodowej katastrofy przede wszystkim dzięki cierpliwej i niegroźnej postawie rządu, który posłużył do stłumienia zapalnej retoryki wyłaniającej się z VOA i ich opiekunów w Pekinie oraz nawoływania do rozlewu krwi przez ich kierowników sceny w Hongkongu. Skutek był taki, że gdy zbliżał się termin ewakuacji Placu, studenci porzucili swojego „Naczelnego Dowódcę” i zgodzili się odejść pokojowo, co oznaczało, że Amerykanom po prostu zabrakło czasu. Mam wrażenie, że Chiny były chronione przez Opatrzność, ponieważ widmo przemocy i rozlewu krwi mogło być rzeczywiście bardzo bliskie. (24)
Skomplikowane plany zostały sporządzone z wyprzedzeniem, aby wyprowadzić przywódców studenckich z Chin, gdy rozpoczął się spodziewany rozlew krwi. Operacja Yellowbird (25)był planem CIA z siedzibą w Hongkongu, mającym na celu pomoc przywódcom protestów studenckich i przemocy w Muxidi w ucieczce przed aresztowaniem pod dyplomatyczną ochroną ambasady amerykańskiej, poprzez oferowanie schronienia politycznego, wcześniejsze wydawanie paszportów amerykańskich oraz organizowanie ich ucieczki z Chin. CIA odegrała w tym centralną rolę, ale zaangażowane były również brytyjska MI6 i francuskie agencje wywiadowcze. Kiedy protesty zakończyły się niepowodzeniem, a studenci się rozproszyli, główni przywódcy uciekli najpierw do Hongkongu, a następnie do USA. (26) Niektórym przywódcom przemocy w Muxidi udzielono pomocy w ucieczce, podczas gdy inni schronili się w ambasadzie amerykańskiej w Pekinie, ponieważ Amerykanie odmówili wydania ich władzom chińskim. (27)
Ponadto, za ich wysiłki w celu zniszczenia własnego kraju, ci przywódcy-studenci zostali sowicie wynagrodzeni przez Amerykanów prestiżowymi stopniami uniwersyteckimi, dobrą pracą i pensjami CIA za dalsze podżeganie do niestabilności politycznej w Chinach. Chai Ling otrzymała honorowy tytuł naukowy z nauk politycznych na Uniwersytecie Princeton i pracę w firmie konsultingowej Bain & Co., a także była opłacaną szefową organizacji pozarządowej utworzonej specjalnie dla niej i której zadaniem było potępienie chińskiej polityki jednego dziecka . Wu’er Kaixi, który w rzeczywistości był kłopotliwym i niestabilnym Uigurem o imieniu Uerkesh Daolet, został nagrodzony darmową przepustką na Uniwersytet Harvarda. Liu Xiaobo pozostał w Chinach na stypendium CIA w wysokości 30 000 dolarów rocznie, z zadaniem irytowania chińskiego rządu pod kierunkiem Departamentu Stanu USA.
Ścieżka do przodu
Amerykanie odnieśli sukces, być może przekraczając ich najśmielsze oczekiwania, z rozpaloną przemocą w Muxidi, ale ponieśli porażkę w swoim głównym przedsięwzięciu, jakim była prowokacja rozlewu krwi na placu Tiananmen, co oferowało możliwą nagrodę w postaci rewolucji i obalenia rządu.
Najpilniejszym problemem, przed którym stanął Departament Stanu USA, było to, że ich sukces w Muxidi nie był szczególnie użytecznym zwycięstwem z politycznego punktu widzenia, ponieważ nie miał długoterminowej wartości propagandowej. Nikt na Zachodzie, zwłaszcza po obejrzeniu zdjęć z rzezi, nie miałby wiele współczucia dla buntu robotniczego w odległym kraju i przestałby być wiadomością w ciągu jednego lub dwóch dni. Tym, czego Amerykanie chcieli i bardzo potrzebowali, nagrodą, na którą liczyli, były zdjęcia martwych ciał studentów i krwi studentów na ulicach, ponieważ nieomylnie ściągają one powszechne potępienie. Ale wraz z pokojowym rozwiązaniem na placu Tiananmen te nie istniały, więc zebrali zdjęcia rzezi i martwych ciał z Muxidi i przedstawili je światu jako dowód masakry studentów na placu Tiananmen dokonanej przez chiński rząd,

Zanim studenci przegłosowali ewakuację Placu, a nawet zanim przemoc w Muxidi ustąpiła, plany były już gotowe na coś więcej niż tylko ewakuację przywódców. Bez wyjątku zachodnie media we wszystkich krajach natychmiast opublikowały identyczne twierdzenia i zdjęcia, konsekwentnie pomijając wszystkie sprzeczne dowody. Każdy fotograf, który robił zdjęcia w Muxidi, wiedział, gdzie je robił, a on i redaktorzy mediów doskonale wiedzieli, że te zdjęcia nie zostały zrobione na placu Tiananmen. Nie jest możliwe, aby ponad 200 redaktorów gazet i ponad 100 kierowników wiadomości stacji telewizyjnych w ponad 30 krajach przez nieuwagę lub przypadek opatrzyło te same zdjęcia w ten sam sposób. To dlatego zachodnie media całkowicie zatuszowały fakty o przemocy w Muxidi, i jednogłośnie odmówił publikacji zdjęć żołnierzy spalonych na chrupko i zwisających z latarni. Potrzebowali faktów i zdjęć do swojej już zaplanowanej historii „Masakry studenckiej na placu Tiananmen”.
Minęło 30 lat od studenckich protestów 4 czerwca 1989 roku na placu Tiananmen. Pomimo całej kategorycznej dokumentacji dowodzącej, że w Chinach nigdy nie doszło do masakry studentów, rząd USA i jego opiekunowie odmawiają oddania swojej nagrody ze względu na jej potężną wartość propagandy politycznej, która umożliwiła Zachodowi przez dziesięciolecia zdefiniowanie Chin jako „ rządzone przez oficera, karabin i policję myśli”. Było to niewątpliwie jedno z największych zwycięstw propagandowych w historii, zmieniając kolorową rewolucję sponsorowaną przez Departament Stanu USA, choć nieudaną, w bicz, który może chłostać Chiny bez przerwy przez 30 lat. Odniosła taki sukces, że zachodnie media, kierowane przez NYT, ale śledzone przez prawie wszystkich, publikują w czerwcu każdego roku coś w rodzaju „historii rocznicowej”, aby nadal czerpać z niej szczątkową wartość propagandową.
Brakujące elementy tej historii zaczęły się układać, gdy w 2011 roku Wikileaks ujawniło wszystkie depesze wysłane do Waszyngtonu z ambasady USA w Pekinie 4 czerwca 1989 roku, potwierdzające, że ruch studencki zakończył się pokojowo i że nie doszło do przemocy , brak masakry studentów na placu Tiananmen i, co ważne, potwierdzenie kilku ważnych podstaw przemocy w Muxidi. Ponadto niektórzy szanowani międzynarodowi dziennikarze, a także zagraniczne ekipy filmowe i niektórzy zagraniczni dyplomaci, którzy byli obecni na placu Tiananmen w czasie rozproszenia studentów, napisali książki i artykuły świadczące o pokojowym zakończeniu okupacji studenckiej i że historie masakry studentów na placu Tiananmen to czysta fikcja.
W obliczu tego ujawnienia dowodów, redaktorzy zachodnich mediów i wybitni publicyści próbują przedłużyć ten mit poprzez sfabrykowanie zupełnie nowego, a mianowicie, że to studenci sfałszowali i obsadzili barykady w Muxidi, aby uniemożliwić wojsku przejście na plac Tiananmen zabić tam studentów, więc chiński rząd zamiast tego dokonał masakry studentów w Muxidi. (28) Nie ma żadnych dowodów na poparcie tych twierdzeń, az powyższej narracji powinno być oczywiste, że są one fałszywe pod każdym względem. (29) (30)

Gdyby w czerwcu doszło do masakry w Pekinie. 4 września 1989 r. w Muxidi, a nie na placu Tiananmen, a masakra dotyczyła żołnierzy, a nie studentów, a wszystkie dowody wskazują na to, że została zaprojektowana przez Departament Stanu USA i CIA. Podczas gdy rząd amerykański zasługuje na wzięcie winy za zaaranżowanie tych wydarzeń, winą należy się podzielić, ponieważ Amerykanie sami byli marionetkami. Spisek przeciwko Chinom był szerszy i głębszy niż tu wskazałem.
*
Pisma pana Romanoffa zostały przetłumaczone na 32 języki, a jego artykuły zostały opublikowane na ponad 150 obcojęzycznych portalach informacyjnych i politycznych w ponad 30 krajach, a także na ponad 100 anglojęzycznych platformach. Larry Romanoff jest emerytowanym konsultantem ds. zarządzania i biznesmenem. Zajmował stanowiska kierownicze wyższego szczebla w międzynarodowych firmach konsultingowych i był właścicielem międzynarodowego biznesu importowo-eksportowego. Był profesorem wizytującym na Uniwersytecie Fudan w Szanghaju, prezentując studia przypadków w sprawach międzynarodowych starszym klasom EMBA. Pan Romanoff mieszka w Szanghaju i obecnie pisze serię dziesięciu książek ogólnie związanych z Chinami i Zachodem. Jest jednym ze współautorów nowej antologii Cynthii McKinney „When China Sneezes” . (Rozdział 2 —Radzenie sobie z demonami ).
Jego pełne archiwum można zobaczyć pod adresem
https://www.bluemoonofshanghai.com/ i https://www.moonofshanghai.com/
Można się z nim skontaktować pod adresem:
Uwagi:
(1) Ze zdjęć wynika, że niektórzy wydają się być Uigurami z Xinjiang, których jest pięć odrębnych grup, z których cztery są wybitnie towarzyskie, a ostatnia wydaje się genetycznie predysponowana do prawie każdego rodzaju przestępstwa.
(2) Wyprodukowanie jednostki tego rodzaju wymagałoby zwykle uprzedniego przeszkolenia i zapłaty gotówką. Jednym z powodów, dla których konsulaty USA w Chinach nalegają na płatności wyłącznie gotówką za wnioski wizowe do USA składane przez obywateli chińskich (po 1000 RMB każdy) jest to, że te pieniądze omijają system bankowy i są swobodnie dostępne dla czarnych operacji, które obecnie produkują ponad 800 milionów RMB rocznie który nie pozostawia śladu papieru.
(3) Użycie wojskowe do celów cywilnych jest normalną operacją w Chinach w przypadku ewakuacji podczas tajfunu i powodzi, akcji ratowniczych związanych z osunięciami ziemi i trzęsieniami ziemi oraz w innych podobnych sytuacjach awaryjnych. Nie są to uzbrojeni żołnierze w pojazdach wojskowych, ale po prostu sprawni fizycznie ludzie dostępni na komendę w dużej liczbie, często wymaganej na takie okazje. W Muxidi wszyscy byli młodymi mężczyznami, z których większość wyglądała na około dwudziestkę. Nie byli uzbrojeni i dotarli na miejsce zdarzenia zwykłymi autobusami miejskimi.
(4) Morning Intelligence Summary z 4 czerwca 1989 r. dla sekretarza stanu USA Bakera opisał przemoc w Muxidi i odniósł się do tego, jak cywile „roili się wokół pojazdów wojskowych. Podpalono transportery opancerzone, a demonstranci oblegali żołnierzy kamieniami, butelkami i koktajlami Mołotowa”.
(5) Nie mam linku do dostępności tej książki. Uważam, że nakład jest wyczerpany, ale można go pobrać z drugorzędnych lub trzeciorzędnych stron internetowych.
(6) Jeśli przeczytamy uważnie, nawet z tego mikroskopijnego raportu jasno wynika, że trzecia grupa, „najemnicy”, nie działała w porozumieniu ani z robotnikami, ani ze studentami, ale była nieznanymi osobami z zewnątrz, działającymi wbrew i ponad publicznymi życzeniami i realizując swój własny program przemocy, na który przybyli przygotowani, i działając jako zespół w rzezi, którą rozpętali.
(7) Uderzająco podobny schemat niekontrolowanej przemocy ze strony chińskich Uigurów z Xinjiang kilka lat temu, kiedy to bombardowali oni posterunki policji, przypadkowo spalili setki samochodów i autobusów oraz zabili bezkrytycznie setki ludzi (głównie policjantów), nie był, jak zachodnie media twierdził, spontaniczne bunty przeciwko nietolerancji ze strony Pekinu, ale wynik celowego procesu programowania emocjonalnego. Po stłumieniu rebelii rząd znalazł w rękach tych ludzi tysiące dostarczonych z zagranicy podręczników „Otpor”, podżegających płyt DVD, instrukcji dotyczących produkcji bomb i nie tylko, a wszystko to wyraźnie stanowiło część zaplanowanego programu. Dzisiejsze zamieszki w Hongkongu mają te same podstawy.
(8) Wystarczy rzut oka na którekolwiek z opublikowanych zdjęć przedstawiających przemoc lub chaos, aby każdy, kto choć trochę znał Pekin, natychmiast zauważył, że żadne z tych zdjęć nie zostało zrobione na placu Tiananmen. Tylko światowy brak wiedzy o Chinach pozwolił rządowi USA i międzynarodowym mediom na dokonanie tego ogromnego oszustwa.
(9) Jedna depesza wysłana w dniu 22 czerwca 1989 r. z ambasady USA w Pekinie do Departamentu Stanu USA w Waszyngtonie była dokumentem, który według słów jej autorów „próbuje wyjaśnić” wydarzenia z w nocy z 3 na 4 czerwca. Twierdzi, że wbrew doniesieniom zachodnich mediów, żadne zgony nie miały miejsca na placu Tiananmen, ale gdzie indziej. Potwierdziło to również szacunki ofiar. Treść tego kabla była ukrywana przez ponad 20 lat, dopóki Wikileaks go nie opublikował.
(10) Oprócz raportów i kronik chińskiego rządu, depesz z ambasady USA w Pekinie oraz pisemnych zeznań wielu szanowanych dziennikarzy i dyplomatów obecnych na Placu, ekipa hiszpańskich wiadomości transmitowała na żywo wideo, które, jak sądzę, wciąż jest dostępne, przedstawiające pokojowe oczyszczanie placu. Wideo nigdy nie zostało pokazane.
(11) Ambasador Hiszpanii w Chinach, Eugenio Bregolat, był obecny na Placu z ekipą filmową i napisał książkę o tym wydarzeniu, w której daje upust swojej złości na zachodnie media za sfabrykowanie historii masakry. Wydawcy w krajach anglojęzycznych jednogłośnie odmawiają wydrukowania tłumaczenia, a Amazon odmawia noszenia oryginału.
(12) Columbia Journalism Review przeprowadziła szczegółowe badanie w 1998 r. i opublikowała artykuł napisany przez Jaya Matthewsa, zatytułowany „Mit Tiananmen i cena pasywnej prasy”; Columbia Journalism Review; 4 czerwca 2010; https://archives.cjr.org/behind_the_news/the_myth_of_tiananmen.php?page=all
(13) W 2009 roku James Miles, który był wówczas korespondentem BBC w Pekinie, przyznał, że „odniósł złe wrażenie” i że „nie było masakry na placu Tiananmen”, twierdząc, że „dobrze zrozumieliśmy główną historię, ale niektóre szczegóły są błędne”.
(14) New York Times, 5 czerwca 1989. Artykuł Nicholasa Kristoffa potwierdzający pokojowe zakończenie protestu studenckiego.
(15) Narodziny mitu o masakrze; Jak Zachód sfabrykował wydarzenie, które nigdy nie miało miejsca; Japonia Times; Poniedziałek, 21 lipca 2008, Gregory Clark; https://www.japantimes.co.jp/opinion/2008/07/21/commentary/birth-of-a-masacre-myth/
(16) Opublikowano „Raporty na żywo” niektórych zachodnich reporterów, szczegółowo opisujące widok z ich okien hotelu w Pekinie, przedstawiający setki studentów koszonych przez karabiny maszynowe. Ich relacje były wyśmiewane i potępiane przez innych, którzy ujawnili, że Placu nie widać z Hotelu Pekin. Podobne twierdzenia wysunął Wu’er Kaixi, przywódca studentów Uigur, również zdyskredytowany, gdy zagraniczni reporterzy stwierdzili, że widziano go po drugiej stronie Pekinu w czasie, gdy twierdził, że widział te wydarzenia.
(17) Helvey wraz z Otporem zorganizowali studenckie rewolucje w Wietnamie i Myanmarze! w Serbii, Kmara! w Gruzji, Pora! na Ukrainie, w czechosłowackiej „aksamitnej rewolucji” w 1989 r., a następnie rozprzestrzeniał swoje talenty w Afryce i Ameryce Południowej. Helvey był powiązany z Gene’em Sharpem w finansowanym przez George’a Sorosa Instytucie Einsteina, utworzonym w 1983 roku jako odgałęzienie Uniwersytetu Harvarda, aby specjalizować się w organizowaniu studenckich protestów politycznych jako formy amerykańskiej wojny kolonialnej. To Sharp i Helvey stworzyli podręczniki Otpor, które zapoczątkowały proces niszczenia Jugosławii.
(18) Pod koniec maja 1989 roku Wan Li, przewodniczący Stałego Komitetu Ogólnochińskiego Kongresu Ludowego, przebywał w Waszyngtonie na spotkaniu z ówczesnym prezydentem George’em Bushem, podczas którego Wan poruszył kwestię protestu studentów w Pekinie . Protokół ze spotkania jest zbyt mocno zredagowany, aby uzyskać większe zrozumienie lub wyciągnąć wnioski, ale po spotkaniu Wan nagle przerwał swoją wizytę w USA, wrócił do domu i publicznie poparł pilną konieczność wcześniejszego ogłoszenia przez rząd stanu wojennego.
(19) Agencja VOA jest obsługiwana przez NED – National Endowment for Democracy – firmę-przykrywkę finansowaną przez CIA, która wykonuje większość brudnej roboty tej agencji, nieobejmującej faktycznego zabijania – chociaż czasem też to robi. Agencja VOA jest finansowana za swoją działalność publiczną przez Departament Stanu USA oraz przez CIA za udział w tajnych operacjach.
( 20) https://en.wikipedia.org/wiki/Tiananmen_(dokument )
(21) Pozew Longbow: The New Yorker; 7 maja 2009 Amerykański sen: pozew
(22) Indeks transkrypcji TAM; Chai Ling; http://www.tsquare.tv/film/transcript_complete.php
(23) Plac Tiananmen, 1989: Historia odtajniona; Pod redakcją Jeffreya T. Richelsona i Michaela L. Evansa; Archiwum Bezpieczeństwa Narodowego Aktówka elektroniczna nr 16; Opublikowano – 1 czerwca 1999; http://www.gwu.edu/~nsarchiv/index.html
(24) Jeśli chodzi o potencjalną rozgrywkę na placu Tiananmen, protest robotników i przemoc najemników w Muxidi, trudno uwierzyć, że jednoczesność była przypadkowa. Teorią, która wydaje się pasować do wszystkich znanych faktów, jest to, że bunt robotników, z oddzielnie koordynowaną i wprowadzaną do obrazu przemocą najemników, zbiegł się w czasie z oczekiwanym rozlewem krwi na Tiananmen z zamiarem zredukowania dużej części Pekinu do przemocy i anarchia, skutkująca szeregiem nieprzyjemnych możliwości. Prawie stało się to właśnie w ten sposób.
(25) https://en.wikipedia.org/wiki/Operation_Yellowbird
(26) W tamtych czasach podróż do Hongkongu nie była szybka i łatwa jak dzisiaj, więc potrzebna była sprytna logistyka, Chai Ling twierdził, że został wysłany do Hongkongu w walizce.
(27) Wiele problemów dyplomatycznych wynikało z ówczesnej ingerencji rządu USA w wewnętrzne sprawy Chin. Oprócz podsycania rewolucyjnych pożarów wśród studentów i podsycania przemocy w Muxidi, rząd USA został skazany za zapewnienie schronienia w ambasadzie USA kilku chińskim przywódcom zamieszek, a 11 czerwca depesza ambasady USA poinformowała, że chińskie radio i telewizja stacje czytają na antenie oficjalne listy, w których oskarżają rząd USA nie tylko o aktywne wspieranie politycznych rebeliantów, ale także o udzielanie schronienia „przestępcom, którzy stworzyli przemoc” w Muxidi. (18) Zachodnie media całkowicie ocenzurowały wszystkie takie wiadomości.
(28) Ambasada USA potwierdza chińską wersję wydarzeń na placu Tiananmen; Depesze uzyskane przez Wikileaks potwierdzają relację Chin. UK Telegraph, Malcolm Moore, Szanghaj; 04 czerwca 2011;
(29) Studenci nie byli zaangażowani w organizowanie protestu w Muxidi, chociaż kilku mogło być obecnych. Plac miał już kontyngent żołnierzy i nie wymagał wzmocnienia, wojsko mogło wkroczyć do Muxidi z bronią palną, ale studenci nie byli celem, aw każdym razie studenci już głosowali za oczyszczeniem placu przed wybuchem przemocy w Muxidim.
(30) Należy zauważyć, że do upiększenia mistyfikacji wykorzystano okrojoną wersję słynnego zdjęcia „czołgu”, zrobionego dzień lub dwa później, przedstawiającego samotnego młodego mężczyznę najwyraźniej przeciwstawiającego się kilku wojskowym czołgom. Szerokokątny widok tego zdjęcia pokazuje długi sznur pojazdów wojskowych na całkowicie niepowiązanym przejściu wzdłuż alei Chang’An i przez plac, iw każdym razie wyraźnie odjeżdżały, a nie przyjeżdżały.
Wywiad z Juanem Restrepo – korespondentem RTVE od ponad trzech dekad i bezpośrednim świadkiem wydarzeń na placu Tiananmen.
ROLUJ stronę, aż znajdziesz wywiad
Oryginalnym źródłem tego artykułu jest Global Research
Copyright © Larry Romanoff , Księżyc Szanghaju , 2020
Oczyszczanie placu Tiananmen 4 czerwca 1989 r. – CN od Roberto Petitpasa na Vimeo .
Oczyszczanie placu Tiananmen 4 czerwca 1989 – DE od Roberto Petitpas na Vimeo .
Oczyszczanie placu Tiananmen w dniu 4 czerwca 1989 r. – EN od Roberto Petitpas na Vimeo .
Oczyszczanie placu Tiananmen 4 czerwca 1989 – FI od Roberto Petitpas na Vimeo
Oczyszczanie placu Tiananmen 4 czerwca 1989 r. – FR od Roberto Petitpas na Vimeo .
Oczyszczanie placu Tiananmen 4 czerwca 1989 – HR od Roberto Petitpas na Vimeo .
Oczyszczanie placu Tiananmen 4 czerwca 1989 – NL od Roberto Petitpas na Vimeo .
Oczyszczanie placu Tiananmen 4 czerwca 1989 r. – PT od Roberto Petitpasa na Vimeo .
Oczyszczanie placu Tiananmen w dniu 4 czerwca 1989 r. – RO od Roberto Petitpas na Vimeo .
Oczyszczanie placu Tiananmen 4 czerwca 1989 – ES od Roberto Petitpas na Vimeo .
Oczyszczanie placu Tiananmen 4 czerwca 1989 – RU od Roberto Petitpas na Vimeo .
Napisy w CH, DE, EN, FI, FR, HZ, NL, PT, RO, SI, SP, RU

















Nieuzbrojeni żołnierze z protestującymi

Chińskie wojsko i protestujący śpiewają
sobie piosenki w przyjacielskim pojedynku. Taki klimat utrzymywał się przez wiele tygodni.
Chiński rząd i większość protestujących nigdy nie spodziewała się
eskalacji sytuacji.

Wpływ ludzi z Zachodu na Placu Tiananmen
jest oczywisty, patrząc na wszystkie duże napisy w języku angielskim, wyrażające amerykańskie
ideały.

Oto zdjęcie demonstrantów dających jedzenie
chińskim żołnierzom.

Ci, którzy przyszli
opłakiwać Hu Yaobanga, ukochanego komunistycznego przywódcę . Na
początku cała grupa składała się z grupy na placu Tiananmen. Ci
studenci i robotnicy byli komunistami, którzy kochali Mao . Nie szukali
ratunku w Ameryce.

Są też ci, którzy
wyszli tylko po to, żeby spędzić wolny czas, spotkać się towarzysko i dobrze się bawić .
Aby uzyskać więcej pokazów slajdów, filmów i tekstu,
kliknij

Juan Restrepo: „Dziennikarstwo nie może być zajęciem dla fanatyków i partyzantów”
Guzmana Urrero
26 minut czytania
Juan Restrepo — Choć ostatnio wydaje się, że o tym zapominamy, centrum dziennikarstwa nie leży w biznesie opinii, ale w faktach i ich wyważonym opisie. To oddanie prawdzie napędza godną podziwu karierę Juana Restrepo, korespondenta RTVE od ponad trzech dekad i bezpośredniego świadka niektórych decydujących wydarzeń w naszej najnowszej historii. Wśród innych pełnych znaczenia doświadczeń Restrepo stał na czele jedynej ekipy telewizyjnej obecnej na placu Tiananmen tej tragicznej nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku. Rozmowa z nim jest równoznaczna z przypomnieniem sobie podstawowych zasad tego zawodu, który pozwala ująć rzeczywistość w cudzysłów. I, jak powiedział Ciryl Connolly, „najlepszym dziennikarstwem jest rozmowa ze świetnym rozmówcą”.
…… ..
FRAGMENT WYWIAD Z Juanem Restrepo, dziennikarzem RTVE
Juan Restrepo — Z Manili zacząłem relacjonować Daleki Wschód, aż w 1989 roku szereg okoliczności sprawił, że dokładnie w kraju, który mnie najbardziej zainteresował, byłem świadkiem wydarzenia, które było kamieniem milowym we współczesnej historii Chin.
Gusman Urrero — Do tego właśnie miałem teraz nawiązać… Wczesnym rankiem 3-4 czerwca 1989 roku byłeś na placu Tiananmen z kamerzystą José Luisem Márquezem i asystentem Fermínem Rodríguezem. Byliście jedynymi dziennikarzami, którzy byli świadkami tej eksmisji. Tego dnia dostałeś światową ekskluzywność, jedną z tych, które przechodzą do historii tego zawodu. Czy przed podjęciem działań przez armię myślał pan, że ruch studencki doprowadzi do końca reżimu komunistycznego?
Juan Restrepo — Tak, zrobiłem to. I nie tylko ja, i wielu kolegów, którzy byli tam przez ponad dwa miesiące kryzysu, a także wiele ministerstw spraw zagranicznych na świecie. To, co działo się w krajach sowieckich wpływów iw samym Związku Sowieckim, utwierdzało nas w przekonaniu, że Chiny też się otworzą, że reżim komunistyczny przeżywa swoje ostatnie dni. Nie uważamy, że w Chinach parametry zawsze różnią się od tych, którymi mierzymy rzeczy na Zachodzie.
Gusman Urrero (GU) — Sprawą, która w tamtym czasie sprowadziła do Chin tak wielu zachodnich dziennikarzy, było spotkanie dwóch wielkich przywódców światowego komunizmu. Co się dzieje, gdy wielkie wydarzenie ulega zmianie, kiedy trzeba improwizować, gdy zmieniają się okoliczności? Czy warunki pracy też się zmieniają?
Juan Restrepo — Jak już powiedziałem, przebywałem wtedy w Manili jako korespondent na Dalekim Wschodzie. Stamtąd podróżowałem po regionie z zespołem złożonym z operatora kamery z Ameryki Północnej i jej filipińskiego asystenta. Pracowaliśmy w wielkiej harmonii i jak zawsze, gdy coś było do przewidzenia, złożyliśmy wniosek o wizę na podróż we trójkę do Pekinu z okazji Michaiła Gorbaczowa w Chinach 15 maja tego roku.
Szykowaliśmy się do wyjazdu, kiedy otrzymałem teleks od Torrespaña z informacją, że powinienem zostawić moich dwóch współpracowników w Manili i że w Pekinie będę pracował z ekipami, które wyjeżdżały z Madrytu, również w celu relacjonowania spotkania przywódców dwóch wielkich komunistycznych krajów świata, Gorbaczowa i Deng Xiaopinga . Nie spodobały mi się instrukcje, ale musiałem się do nich zastosować i pojechać sam do Pekinu na spotkanie z ludźmi, którzy przybyli z Madrytu.
Tak się złożyło, że niedawno zmienił się dyrektor Wiadomości w związku z rezygnacją Pilar Miró , w związku z aferą, jaka wybuchła przy zakupie odzieży osobistej (osobistej odzieży damskiej). W tym miejscu muszę dodać, że przekazanie władzy nie było właściwie ceremonią wersalską. Nowy dyrektor „Wiadomości”, Diego Carcedo , który przyszedł w miejsce Julio de Benito , przybył z Nowego Jorku z ważną pamiątką po krzywdach w walizce. Julio de Benito zatrzymał go rok wcześniej w korespondencie TVE w Nowym Jorku, zgodnie z tym, co powiedział mi sam Julio , na bezpośrednie polecenie Pilar Miró, bo dyrektorowi generalnemu (Pilar Miró) nie spodobał się sposób, w jaki korespondent w tym mieście relacjonował chorobę amerykańskiego prezydenta. Ronald Regan miał raka nosa, a dla Pilar sposób, w jaki Carcedo relacjonował tę sprawę, był podobny do żartu, więc ostatecznie wydała rozkaz usunięcia go z urzędu.
Pilar Miró znajdowała się na ideologicznych antypodach Reagana , ale było jasne, że jest prezydentem przyjaznego narodu i zasługuje na szacunek. Carcedo , który z różnych powodów osobistych nie chciał opuszczać Nowego Jorku, zdołał zostać mianowany delegatem Agencji EFE w tym mieście do czasu powołania go przez nowego dyrektora generalnego w Madrycie na stanowisko dyrektora News. Przybył więc trochę drażliwy z nami wszystkimi, którzy należeliśmy do ekipy Pilar , tak że kiedy otrzymałem polecenie samotnej podróży do Chin, nie mogłem nawet zasugerować, że pozwolono mi wziąć ekipę z Manili. Nie ufał mi nowy dyrektor Wiadomości.
Przybyłem do hotelu Sheraton Great Wall w Pekinie, w północno-wschodniej części miasta, w pobliżu ambasad, i tam spotkałem kolegów, którzy przybyli z Madrytu. Z powodów, które nie są teraz istotne, atmosfera w pracy była napięta, codziennie toczyły się między nimi małe dyskusje na temat najbardziej banalnych i nieistotnych rzeczy. Pamiętam, że prawie codziennie obok naszych prowizorycznych biur w hotelu przechodził fotograf z magazynu Interviú , który słysząc nasze rozmowy, mówił, że ci z Televisión Española przeżywają chwile codziennego katharsis.
Dla mnie ta sytuacja była bardzo nieprzyjemna i bardziej, jak już wspomniałem, obejście się bez zespołu, z którym pracowałem zgodnie. Poza tym nie pracowałem dłużej niż dwa lata z kamerzystami z Madrytu. I tutaj koniecznie muszę zatrzymać się ponownie w drodze, którą jedziemy na noc Tiananmen. W Telewizji Hiszpańskiej w tamtym czasie – nie wiem, jakie są dzisiejsze nawyki/trendy (abitudini/tendenze) – doszło do ukrytej konfrontacji między niektórymi kamerzystami – muszę powiedzieć, że nie wszystkimi – a redaktorami. Przede wszystkim nie dali się nazwać „kamerystami”, tylko „fotoreporterami”. Ponadto była mała grupa, wśród której był José Luis Márquez, którzy uważali się za prawdziwe fakty telewizji. „My robimy zdjęcia, telewizja to obraz, więc to my robimy telewizję” było mniej więcej ich mottem i nawet otwarcie ignorowali to, o co prosił ich redaktor, lub robili to niechętnie.
Taka postawa była dla mnie niereprezentatywna/mądra. W każdej pracy istnieją hierarchie i bez względu na to, jak bardzo hiszpańscy kamerzyści uważali się za lepszych od redaktorów, sposób robienia telewizji na całym świecie wyglądał następująco: montażysta wydawał polecenie, a kamerzysta musiał zająć się tym, o co go poproszono, aby uzyskać więcej niż sądzili inaczej. Jeśli dodamy do tego opisane przeze mnie wcześniej napięcie między różnymi członkami ekipy z Madrytu – montażystami, producentami, montażystami obrazu – mamy obraz środowiska, w którym przyszło mi pracować.
Wszyscy przybyliśmy przed wizytą Gorbaczowa , ale demonstracje uliczne i okupacja placu przez studentów i ludność Pekinu trwały już od 15 kwietnia, kiedy to dowiedziała się o śmierci Hu Yaobanga , który był lontem odpalającym protest przeciwko reżimowi w Pekinie. Na dwa dni przed zajęciem placu przez wojsko kolumna bardzo młodych i niedoświadczonych żandarmów z prowincji próbowała oczyścić plac, aw okolicach Tiananmen zostali rozbrojeni i publicznie we wczesnych godzinach porannych poddani ostrym naganom ze strony studentów.
To był jeden z wielu dziwnych epizodów, które przeżyliśmy w Pekinie w tamtych czasach, ale przywołuję go na myśl, aby lepiej zilustrować to, co powiedziałem do tej pory. W pewnym momencie, kiedy kręciliśmy te wszystkie nieco surrealistyczne sceny, przyszło mi do głowy, żeby poprosić kamerzystę o zrobienie kilku ujęć leżącej na ziemi torby z jedzeniem. doskonale pamiętam. Wtedy Márquez, absolutnie wściekły, położył aparat na ziemi i wyszedł. Asystent, Fermín Rodríguez , wziął wtedy urządzenie i zrobił, co mógł, bo nie mogliśmy stracić tego, co działo się na tej ulicy.
Dochodziła trzecia nad ranem. Na przykład odcinek taki jak ten w telewizji północnoamerykańskiej pozwoliłby redaktorowi zadzwonić do swojej centrali, zgłosić, co się stało i zwolnić jego bohatera. W TVE tak nie jest, mogły się zdarzyć takie i inne poważniejsze rzeczy i nic się nie stało. Pracowałem już z José Luisem Márquezem przy innych okazjach. Podróżowaliśmy poza Hiszpanią, wiedziałem, że to dobry fachowiec, odważny, kiedy wymagała tego sprawa, intuicyjny, ale z pewnymi osobistymi niedociągnięciami, o których nie chcę wspominać.
Gusman Urrero — Wiem, że wspominałeś o tym wiele razy, ale czy mógłbyś mi opowiedzieć o kilku znaczących scenach, których byłeś świadkiem tamtej nocy?
Juan Restrepo — Tak, opowiadałem to przy wielu okazjach, ale tym razem staram się nadać kontekst okolicznościom pracy, a nie tylko wydarzeniom tamtego dnia, aby było jasne, co stało się z materiałem nagranym przez Ekipa TVE w nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku na Tiananmen.
Nadszedł 3 czerwca i napięcie było wyczuwalne w atmosferze. Márquez, Fermín i ja byliśmy o zmierzchu na zatłoczonym placu. Nie tylko studenci, ale zwykli ludzie i wielu dziennikarzy; Był słoneczny dzień, ale w środku popołudnia niebo nad Pekinem przesłoniły chmury, dając nieco cięższe i duszniejsze powietrze, a żeby atmosfera była bardziej niepokojąca, nad placem i jego okolicami zaczęły latać wojskowe helikoptery.
38. brygada armii była już w Pekinie i mówiono o zabitych i rannych. Około godziny 5 po południu pojawił się chłopiec z zakrwawioną koszulą i żołnierskim hełmem w ręku. Nie wiedziałem wtedy, co mówił. Nie było z nami naszego tłumacza. Rzecz w tym, że wskazywało to na to, że poza placem wydarzyło się coś mniej lub bardziej poważnego i że ten chłopak przynosi nowiny.
Pojechaliśmy do hotelu, bo trzeba było zredagować kawałek i podyktować kronikę telefoniczną. Zaczęło się ściemniać. Było już po 7:00, kiedy dotarliśmy do hotelu Sheraton. Zabrałem się do pisania kroniki, gdy odebrałem telefon od Alicji Relinque , naszej tłumaczki, z wiadomością, że w pobliżu poselstw dyplomatycznych czołg zaatakował grupę ludzi, że padły strzały i że prawdopodobnie ranni ludzie. Około 21:30 w nocy usłyszałem w angielskim radiu, nie pamiętam już w którym, może w BBC, że plac został całkowicie oczyszczony z dziennikarzy. Wydaje mi się, że radio CBS było ostatnim zespołem, który opuścił Tiananmen tej nocy.
Jedynym faktem, który potwierdza niepewność środków, którymi dysponowaliśmy, był brak wynajętego na stałe samochodu i to, że przez cały czas poruszaliśmy się taksówką. W tym czasie większość ludzi, którzy przybyli z Madrytu, aby relacjonować wizytę Gorbaczowa w Pekinie, już wróciła i (taksówki) z nimi . Zabrano ich też ze sobą w zespoły redakcyjne. W Pekinie byliśmy tylko Márquez, Fermín i ja oraz producent Santiago de Arribas , który był odpowiedzialny za zarządzanie wszystkim, co wiązało się z transmisją i wysyłką materiału do Madrytu.
Zawołałem Marqueza i Fermina do ich pokoi i powiedziałem, że powinniśmy spróbować pójść na plac. To było szaleństwo po tym, co się stało, ale wtedy wydawało mi się to normalne. We trójkę opuściliśmy hotel krótko przed 11:00 w nocy. Kiedy dotarliśmy do holu, było ciemno i cicho, w połowie pusto. Imponujący kontrast z tym, co było w poprzednich dniach, które tętniło ludźmi i animacjami. Przebywało tam kilka ekip telewizyjnych, takich jak ABC, BBC i CNN, a także dziennikarze z mediów pisanych, których obecność pomogła ożywić to miejsce. Tamtej nocy nic tam nie było.
Kiedy wyszliśmy we trójkę, w mroku tego nowoczesnego hotelu zapanowała cisza. Potem wydarzyła się jedna z tych dziwnych rzeczy, które zdarzają się w tego rodzaju okolicznościach, a mianowicie, że samotny i samotny taksówkarz, na wpół śpiący, stał obok drzwi hotelu, w swoim pojeździe, jakby na nas czekał. Był to jedyny dostępny pojazd. Mężczyzna mówił tylko po chińsku, ale rozumiał, że chcemy jechać na Tiananmen. Przyjął naszą prośbę i rozpoczęliśmy naszą wycieczkę po mieście.
Chodziliśmy po północno-wschodniej części Pekinu przez około półtorej godziny, szukając wyjścia na plac, ale znaleźliśmy drogi zablokowane przez płonące pojazdy i barykady, które ludzie improwizowali, jak spalanie opon samochodowych lub kół, aż do skrzyżowania dużych alejki – późniejsza przebudowa Zawsze myślałem, że to było na skrzyżowaniu Chaoyanmen i Dianmen, choć dziś nie jestem tego taki pewien – znaleźliśmy coś, co wywarło na nas ogromny wpływ.
Ulice były ciemne, zatrzymaliśmy się obok kłębiącej się grupy ludzi, prawie samych młodych chłopców, którzy widząc, że jesteśmy prasą zagraniczną, poprowadzili nas kilka metrów do przodu, gdzie była inna grupa ludzi. Kilka godzin wcześniej stało tam jakieś dziesięć czy dwanaście rowerów zmiażdżonych przez wojskowe czołgi, poskręcanych jak plątanina drutów, a obok nich zwłoki młodego mężczyzny z roztrzaskaną głową i masą mózgową rozlaną na ziemię. Kilka metrów dalej zobaczyliśmy, jak wyjeżdżaliśmy, wojskowy samochód transportowy, aw środku cicho i spokojnie, jakby na kogoś czekali, bardzo młodzi żołnierze. Ciężarówka była otoczona ludźmi, którzy oczywiście nie pozwolili na jej ruch ani wyjazd wojska.
Wznowiliśmy nasz marsz, aż kilka minut później weszliśmy do hutongu Qinmen. Pekińskie hutongi to stare dzielnice, które znajdowały się blisko Zakazanego Miasta, z bardzo wąskimi uliczkami i niskimi domami z wewnętrznym dziedzińcem. Dziś wielu z nich zniknęło. Paradoksalnie te zaułki były ciche, poza domami widać było rozmawiających ludzi, jakby w mieście nic się nie działo. Nasza taksówka jechała bez zatrzymywania się, ale w wolnym tempie, tak że przez otwarte okna domów widziałem ludzi słuchających radia lub oglądających telewizję. Nagraliśmy obrazy z wnętrza pojazdu i pamiętam, że Márquez skomentował: „To bardzo ładne, chłopcze”.
Nagle, nie czekając na to, chociaż nasz taksówkarz wiedział, czego szuka, znaleźliśmy się przed placem. Dotarliśmy do południowo-zachodniego rogu Tiananmen. Dotarliśmy do bramy Qinmen na południe od placu. Wjechaliśmy na Tiananmen, zostawiliśmy nasz pojazd przy chodniku po wschodniej stronie, gdy w tym samym momencie pojawił się na miejscu bardzo powszechny w Chinach pojazd na pedały z drewnianą platformą, załadowany kilkoma rannymi i być może kilkoma zabitymi. To nie był czas, żeby to sprawdzać. Kierowca trójkołowca szukał pobliskiego szpitala, jechał na północ, w stronę Changan Avenue, wielkiej arterii, która przechodzi przed Zakazanym Miastem i przecina Pekin ze wschodu na zachód.
Wkrótce potem z tego samego miejsca pojawił się inny pojazd patrzący w tym samym kierunku, tym razem mała ciężarówka z platformą, również załadowana zakrwawionymi ciałami. Udało mu się pokonać, nie bez trudności, przeszkody na ziemi i ruszył dalej. Oczywiście wszystko to nagraliśmy.
Było już po północy 3 czerwca, kiedy weszliśmy na wielką esplanadę Tiananmen, minęliśmy Mauzoleum Mao Tsetunga i skierowaliśmy się w stronę Pomnika Bohaterów na środku placu. Wokół pomnika zgromadziły się tysiące uczniów. Potem naliczyłem około dwóch tysięcy, ale mogło być znacznie więcej. Byli spokojni, cisi. Na zewnątrz placu słychać było wybuchy i strzały. Lokal był słabo oświetlony, az głośników słychać było głos dający od czasu do czasu jakieś wskazówki.
Stamtąd widać było blask ognisk lub ognisk rozpalonych na zewnątrz. Pozostałe trzy narożniki, które dawały dostęp do placu, zostały zablokowane przez wojsko.
Kiedy podeszliśmy do uczniów i zobaczyli, że mamy włączoną kamerę, zaczęli śpiewać Międzynarodówkę. Dla mnie był to jeden z najbardziej poruszających i poruszających momentów tej nocy. Od grupy odłączył się chłopak i podszedł do nas, machając wielką chińską flagą. Zrobiłem prezentację przed kamerą, popełniając nieostrożność, która miała włączyć lampę błyskową, co mogło zwrócić uwagę nas z wojska pod Bramą Tiananmen. Podszedł do nas chłopiec, który usłyszał, jak mówię, i opowiedział nam po hiszpańsku, jak to jest być otoczonym przez wojsko. Nikt z wojska ani policji się jednak nie zbliżał, nie przeszkadzali nam w nagrywaniu, ale to rzeczywiście było jedno z ryzyk, jakie ponosiliśmy, i to jest właśnie klucz do tego, co stało się z materiałem nagranym tamtej nocy.
Kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że możemy zostać aresztowani i grozi nam konfiskata naszych materiałów, zaczęliśmy nagrywać na taśmach, które trwały tylko pięć lub dziesięć minut przez pół godziny. Nagrywaliśmy, zmienialiśmy taśmy, żeby zabezpieczyć to, co było nagrane, kamuflowaliśmy to, jak mogliśmy najlepiej i zakładaliśmy nową taśmę, aż się wyczerpały i trzeba było użyć już używanych i nagrywać w pozostałych kolejkach tych już nagranych. Oznaczało to, że materiał został nagrany luzem na kasetach. To, co zostało nagrane, nie odpowiadało chronologicznemu porządkowi wydarzeń, a to jest ważne, aby zrozumieć, co stało się później z materiałem.
Między północą a prawie 4 nad ranem w niedzielę kręciliśmy cały plac, który był wielką, opustoszałą esplanadą. Studenci nadal tłoczyli się wokół Pomnika Bohaterów. Tuż po naszym przybyciu, około 1 w nocy, na plac wjechał czołg z kołami pneumatycznymi od strony zachodniej, od strony Changan, nie czołg, mały czołg (una tanqueta). Niektórzy uczniowie wyszli z pomnika i stawili mu czoła, rzucając w niego kijami i butelkami lub czymkolwiek, co tam znaleźli. Kierowca odwrócił się i wrócił tą samą drogą, którą przyszedł.
Studenci znów śpiewali chórem, podczas gdy władze nadal nadawały przez głośniki hasła i instrukcje ewakuacji placu. Dowiedziałem się o tym później, ponieważ wtedy nie rozumiałem, co mówią. Byliśmy nawet blisko kręcenia alei Changan, przed wieżą Tiananmen, gdzie pod dużym portretem Mao , który dominuje na placu, około tysiąca żołnierzy czekało niewzruszenie na rozkazy. Po drodze przez pozostałe namioty zobaczyliśmy jakiegoś samotnego chłopca śpiącego jakby nic się tam nie działo.
Nasz bardzo przestraszony kierowca zaczął nas poganiać do wyjazdu i obracając się ręką wskazywał, że miejsce jest otoczone, wypowiadając jedyne słowo po angielsku, jakie potrafił wymówić: „Żołnierze, żołnierze!”.
Zrozumiał, prawdopodobnie rozmawiając z jednym ze studentów, jaka była sytuacja w tym miejscu. Plac był otoczony przez żołnierzy, a ponieważ czuł się udręczony, chciał się stamtąd wydostać.
Postanowiliśmy wtedy, że zabiorę go w dyskretne i bezpieczne miejsce i wyszłam z nim po czwartej nad ranem, kiedy pogasły już wszystkie światła w lokalu. Na placu Tiananmen było zupełnie ciemno i pojechałem taksówką do sąsiedniego Qinmen Hutong, gdzie wjechaliśmy. Umówiliśmy się, że po moim powrocie znajdziemy się u podnóża jednej z grup rzeźbiarskich, które otaczają mauzoleum Mao Tsetunga od południa.
Zależało mi na tym, żeby zatrzymać samochód, żeby się stamtąd później wydostać, więc w efekcie zostawiłem go na jednej z opisanych wcześniej ulic i wróciłem na plac, gdzie eksmisja już się rozpoczęła.
Cuando fui hasta el monumento en donde había quedado con Márquez y Fermín , naturalmente no estaban. Całkowity okres ery El Caos. Desde Dentro de la Ciudad Prohibida Salían Miles de Sellados, unos con porras en la mano y otros con los fusiles con bagoneta calada, apuntando hacia la multitud.
Kiedy poszedłem pod pomnik, gdzie spotkałem się z Márquezem i Fermínem , oczywiście ich tam nie było. Chaos był totalny. Tysiące żołnierzy wyłoniło się z Zakazanego Miasta, niektórzy z pałkami / pałkami w dłoniach, a inni z karabinami z przymocowanymi bagnetami, wycelowanymi w tłum.
Tysiące żołnierzy wyszło również z budynku Wielkiej Sali Ludowej, po zachodniej stronie placu, w takich samych okolicznościach jak w Zakazanym Mieście: niektórzy wycelowali karabiny, a inni z pałkami w dłoniach. Pomysł polegał na tym, aby przejść w kształcie odwróconej litery L w kierunku pomnika i skierować uczniów w stronę południowo-zachodniego narożnika, który jako jedyny z czterech wejść nie został zablokowany przez wojsko.
Biorąc pod uwagę konfrontacyjne warunki, jakie miałem z Márquezem podczas całej tej pracy, pośród tego chaosu miałem czas i odwagę, aby zapobiec kolejnemu możliwemu zdenerwowaniu. Ponieważ już sobie wyobrażałem, co by się stało, gdybyśmy się nie spotkali, aby zostawić dowód, że wróciłem we wskazane miejsce i spotkanie, wspiąłem się na niski, nieco ponad metrowy cokół, osadzony w fałdach wyrzeźbionego kamienia tego grupa rzeźbiarska mały plastikowy przedmiot z naiwnym pozorem pokazania go moim kolegom następnego dnia. Naiwność, bo przez kilka tygodni po tej tragedii na plac nie można było wejść ponownie.
Gdy żołnierze posuwali się naprzód, popychając uczniów w kierunku południowo-wschodniego narożnika, rozebrali i spalili pozostałe namioty. Czołg przewrócił posąg Bogini Demokracji, który studenci sztuk pięknych ustawili przed portretem Mao, na północ od placu.
Eksmisja była brutalna, energiczna i stanowcza, ale masakra, o której wszyscy mówili później, nie nastąpiła. Uczniowie w uporządkowany sposób opuścili plac i skończyli o 6:00 rano. Byli smutni, pokonani, niektórzy płakali, przytulali się. Nieśli narzędzia, które służyły im do uprawiania propagandy podczas tygodni okupacji placu, takie jak głośniki i małe ręczne drukarki. Potem wpadłem na kolegę z angielskiego magazynu The Spectator , Richarda Nations , który powiedział mi, że widział, jak moi dwaj towarzysze odchodzą na czele marszu.
Márquez i Fermín towarzyszyli studentom, którzy skręcili w prawo w aleję Qinmen Xi Dajie, a potem skierowali się na północ, z pewnością w stronę Uniwersytetu Pekińskiego. Ale docierając prawie do Changan, w pobliżu Pekińskiej Sali Koncertowej, pojawiły się czołgi i żołnierze i zaczęli strzelać do tłumu. Przypuszczam, że niektórzy studenci chcieli wrócić Changan w kierunku placu. Tam po siódmej rano było więcej ofiar śmiertelnych i rannych, ale stało się to poza placem , a nie na placu Tiananmen, jak donosiło później wiele mediów.
Gusman Urrero — Dlaczego więc wszyscy znają to jako masakrę na Tiananmen?
Juan Restrepo — Ponieważ tak przedstawiały to wszystkie światowe media, gdy tylko doszło do tragedii, a obrazy TVE przyczyniły się, bez naszej intencji, do wywołania tego zamieszania. Były tragedie, tak, i śmierć też, wielu, nawet dzisiaj nie wiemy, ilu. Przez te lata odbywał się taniec figur liczących od 250 do 3000 osób. W każdym razie nie zginęli na placu, ale nocą w rejonie Muxidí, na wschód od placu, a rano niedaleko siedziby rządu zwanej Zhongnanhai, na zachód od Tiananmen. A fakt, że rzeź odbywała się poza placem, ma swoje znaczenie, bo z pewnością rozkazem, jaki miała armia, było zachowanie wejść do krwi i ognia, a wewnątrz nie było rozlewu krwi ze względu na symboliczną wartość tego miejsca.
Pamiętam, jak powiedział mi kolega, kiedy mu powiedziałem: „Co za różnica, czy na zewnątrz, czy w środku, to była masakra!” Otóż okazuje się, że dla Chińczyków miało to swoje znaczenie, Tiananmen to „święte” miejsce chińskiego komunizmu. Tam spoczywa mumia Mao , jej wzrok kontempluje to miejsce od wejścia do Zakazanego Miasta. Tam oficjalnie narodziła się Chińska Republika Ludowa, stoi pomnik bohaterów antyjapońskiej walki i stoi na osi ze Świątynią Nieba, której znaczenie rozumieją tylko Chińczycy.
Nie mogli uniknąć tego, że jest to znane jako „masakra na Tiananmen” z powodu ogromnego paradoksu wywodzącego się z naszych obrazów. Kiedy w niedzielę 4 czerwca przyjechaliśmy z tymi zdjęciami do hotelu, kilku kolegów chciało je mieć. Postanowiłem podzielić się nimi z amerykańskim ABC, bo to był jedyny sposób na natychmiastowe wydostanie ich z Chin. W przypadku wszystkich zabitych i rannych, wszystkie media już mówiły o masakrze na Tiananmen, kiedy dotarły nasze zdjęcia, niesione ręcznie przez posłańca ABC, aby wysłać TVE do Madrytu i rozesłać na cały świat; Ale jak już mówiłem – i dlatego nalegałem na to wcześniej – nagranie, które było na naszych kasetach, nie było w porządku chronologicznym, w jakim miały miejsce wydarzenia. Byli na nich zabici i ranni przed wejściem na plac, a potem w porannej strzelaninie, ale tylko my bylibyśmy w stanie zmontować te zdjęcia w porządku chronologicznym, a nie ci, którzy to zrobili w Hong Kongu i Madrycie. Wszyscy byli pewni, z tego co donosiły agencje i inne media, że te obrazy były wewnątrz placu. Słynny wizerunek mężczyzny przed czołgiem, który wszyscy pamiętają i jest jedną z ikon XX wieku, został nawet przypisany masakrze na nieistniejącym placu. To zdjęcie jest z 5-go, zrobione z hotelu Peking przez innych kolegów, nie przez nas, kiedy kolumna czołgów wycofywała się z placu po oczyszczeniu go i zajęciu.
Ta relacja była dla mnie bardzo ważna, ale pozostawiła we mnie pewną gorycz i frustrację z powodu warunków, w jakich pracowałem. Wersja, którą José Luis Márquez podaje na temat tych wydarzeń i którą każdy, kto chce, może przeszukiwać Internet w Narodowym Radiu Hiszpanii 4 czerwca, i którą powtarza przez ćwierć wieku, jest obrazą inteligencji: on tylko wziął taksówkę, a że był mądrzejszy od 2500 dziennikarzy, którzy byli wówczas w Pekinie, pojechał na plac – nie miał nawet asystenta – niósł oprócz siedmiu kilogramów wagi aparatu torbę z piętnastoma kasetami, kablami, mikrofonami itp. zasnął trochę, gdy nadjechały czołgi i wśród kul zostawił tam ze studentami. Wszystko bohaterem. [ Dźwięk : Wywiad z José Luisem Márquezem w RNE ]
Gusman Urrero — A jaki był los całego nagranego materiału? Dlaczego nie wykorzystano go do przekształcenia tego w hiszpański film dokumentalny, który rejestruje, w oparciu o ten ekskluzywny, wszystko, co wydarzyło się w ciągu tych godzin?
Juan Restrepo — Z pewnością znajduje się w archiwum TVE, w tym samym bałaganie, w jakim został nagrany, i nigdy nie można by sporządzić raportu opisującego przebieg wydarzeń. Istnieją nawet niepublikowane obrazy, takie jak cały proces tworzenia Bogini Demokracji, które nigdy nie zostały wyemitowane. Rok później, kiedy Carcedo nagrodził moją pracę, zamykając korespondenta i wysyłając mnie do Madrytu, Manu Leguineche, ówczesny dyrektor En Portada, zlecił mi w pierwszą rocznicę tragedii napisanie programu, ale nalegał na wersję masakry na placu wbrew moim kryteriom i mojemu osobistemu zeznaniu. Przedstawił nawet program, opowiadając o tym, jak czołgi weszły na plac i zmiażdżyły uczniów. Jest w archiwum TVE, gdyby ktoś wątpił w to, co mówię.
Muszę powiedzieć na jego obronę, że po latach, już bardzo chory, w swoim domu w Brihuega poprosił mnie o przebaczenie i przyznał się do błędu. Zrobił to na oczach świadków. Później kilka prywatnych firm producenckich chciało wykorzystać ten materiał, a ponieważ nigdy nie został uporządkowany, bardzo trudno było im go zlokalizować. Paradoksalnie, najlepszy film dokumentalny, jaki powstał o tych wydarzeniach przy użyciu obrazów TVE, został zrealizowany przez północnoamerykańską Carmę Hinton, ale firma ta przypisuje kredyt ABC, a nie Televisión Española. Zamieszanie było takie, że ludzie wybrali specjalny program, który powstał z okazji 50-lecia TVE, wśród najlepszych zdjęć człowieka przed czołgiem, który, jak powiedziałem, nie był nasz. Z pewnością znajduje się w archiwum TVE, w tym samym nieładzie, w jakim został nagrany, i nigdy nie można by sporządzić raportu opisującego przebieg wydarzeń. Istnieją nawet niepublikowane obrazy, takie jak cały proces tworzenia Bogini Demokracji, które nigdy nie zostały wyemitowane. Rok później, kiedy Carcedo wynagrodziło moją pracę, zamykając biuro i wysyłając mnie do Madrytu, Manu Leguineche , ówczesny dyrektor En Portada, zlecił mi, w pierwszą rocznicę tragedii, program, ale nalegał na wersję masakry na placu wbrew moim kryteriom i mojemu osobistemu zeznaniu . Przedstawił nawet program, opowiadając o tym, jak czołgi weszły na plac i zmiażdżyły uczniów. Jest w archiwum TVE , gdyby ktoś wątpił w to, co mówię.
Gusman Urrero — Toda esta confusión que opisuje mnie lleva a otro punto, y es que parece que el mundo ha optado por la amnesia frente a la tragedia de Tiananmen. Al cabo de los años, y con las vueltas de ha dado la política internacional desde entonces, ¿ha cambiado tu perspectiva de lo que significó aquel straszny odcinek?
Gusman Urrero — Całe to zamieszanie, które opisujesz, prowadzi mnie do innego punktu, a mianowicie do tego, że wydaje się, że świat wybrał amnezję w obliczu tragedii na Tiananmen. Czy na przestrzeni lat i wraz ze zwrotami akcji w polityce międzynarodowej zmienił się twój punkt widzenia na to, co oznaczał ten straszny epizod?
Juan Restrepo — Nie, no ha cambiado. Aquello fue traumático para China, que tardó años en retomar el rumbo político que había emprendido Deng Xiaopin. Tiananmen supuso un frenazo e integra hoy esa trilogía de términos konfliktivos para la nomenclatura china: Taiwán, Tíbet y Tiananmen.
Juan Restrepo — Nie, nie zmieniło się. To było traumatyczne dla Chin, którym powrót na kurs polityczny obrany przezDeng XiaopingaTiananmen było spowolnieniem i dziś integruje tę trylogię sprzecznych terminów w chińskiej nomenklaturze: Tajwan, Tybet i Tiananmen.
Por otra parte, la gente se quedó con la idea de la „matanza de Tienanamen” y se seguirá utilizando cada cierto tiempo cuando se quiere recordar que en China hay una férrea dictadura. Siempre, mientras perviva el faktyczny régimen, será una forma decirle a los dirigentes chinos: „Sí, mucha prosperidad económica, pero son ustedes unos violadores de los derechos humanos”.
Z drugiej strony ludzie pozostali przy idei „masakry na Tienanmen” i będzie ona od czasu do czasu wykorzystywana, gdy chce się przypomnieć, że w Chinach panuje żelazna dyktatura. Zawsze, dopóki obecny reżim przetrwa, będzie to sposób na powiedzenie chińskim przywódcom: „Tak, dużo dobrobytu gospodarczego, ale łamiecie prawa człowieka”.
(Koniec fragmentu związanego z wydarzeniami na placu Tiananamen s.)
Koniec wywiadu
Przedruk za zgodą Larrego Romanoffa, Moon of Shanghai
Link źródłowy https://www.bluemoonofshanghai.com/politics/tiananmen-square-the-failure-of-an-american-instigated-1989-color-revolution/