

Towarzystwo Vril – Pierwsza wzmianka o istnieniu Towarzystwa Vril została odkryta w scenie, która nie byłaby nie na miejscu w jednym z okultystycznych thrillerów Dennisa Wheatleya.
Według doniesień „ 25 kwietnia 1945 roku ” grupa zmęczonych walką żołnierzy rosyjskich ostrożnie przemierzała zniszczone pozostałości Berlina, niszcząc odizolowane grupy niemieckiego ruchu oporu, które pozostały w sercu III Rzeszy.
Żołnierze ostrożnie przemieszczali się od jednego zniszczonego budynku do drugiego, w stanie ciągłej gotowości na wypadek groźby zasadzki. W pokoju na parterze jednego ze spalonych budynków żołnierze dokonali zaskakującego odkrycia.

Na podłodze leżały w kręgu ciała sześciu mężczyzn, z siódmym ciałem pośrodku.
Wszyscy byli ubrani w niemieckie mundury wojskowe, a zmarły mężczyzna w środku grupy miał na sobie parę jasnozielonych rękawiczek. Założenie Rosjan, że ciała należały do żołnierzy, szybko zostało rozwiane, gdy zdali sobie sprawę, że wszyscy zabici to mieszkańcy Wschodu.
Jeden z Rosjan, pochodzący z Mongolii, zidentyfikował mężczyzn jako Tybetańczyków.
Dla rosyjskich żołnierzy było również oczywiste, że mężczyźni nie zginęli w bitwie, ale wyglądało na to, że popełnili samobójstwo. W ciągu następnego tygodnia w Berlinie odkryto kolejnych setek Tybetańczyków: niektórzy z nich najwyraźniej zginęli w bitwie, a inni popełnili samobójstwo rytualne, takie jak te, które odkryła jednostka rosyjska .
Co Tybetańczycy robili w nazistowskich Niemczech pod koniec drugiej wojny światowej?
VRIL
Mówi się, że Siła Vril lub Energia Vril pochodzi od „Czarnego Słońca” – przedstawianego jako swastyka złożona z run Sig – które rzekomo istnieje w centrum Ziemi, dając światło Vril-ya i emitując promieniowanie w formie Vril.
Termin „Schwarze Sonne” (Czarne Słońce), nazywany także „Sonnenradem” („Koło Słońca”), jest symbolem o znaczeniu ezoterycznym i okultystycznym. Jego projekt opiera się na mozaice koła słonecznego wkomponowanej w podłogę zamku Wewelsburg w czasach nazistowskich. Używa się go także w okultystycznych nurtach germańskiego neopogaństwa oraz w ezoteryce inspirowanej Irminenschaft czy Armanenschaft. Mówi się, że Siła Vril, czyli Energia Vril, pochodzi od „Czarnego Słońca”, dużej kuli „Prima Materia”, która rzekomo istnieje w centrum Ziemi, dając światło Vril-ya i emitując promieniowanie w forma Vril. Towarzystwo Vril wierzyło, że Aryjczycy byli biologicznymi przodkami Czarnego Słońca. Siła ta była znana starożytnym pod wieloma nazwami i nazywano ją „Chi”, „Ojas”, „Vril”, „Światło Astralne”, „Siły Odyckie” i „Orgon”.
W dyskusji na temat 28 stopnia starożytnego i uznanego szkockiego rytu masonerii – zwanego Rycerzem Słońca lub Księciem Adeptem – Albert Pike powiedział:
„ Istnieje w przyrodzie jedna najpotężniejsza siła, za pomocą której jeden człowiek, który mógłby ją posiąść i powinien wiedzieć, jak nią kierować, mógłby zrewolucjonizować i zmienić oblicze świata ” .
To jest siła, którą wewnętrzny okultystyczny krąg Thule tak desperacko próbował wyzwolić na świat, do czego „Towarzystwo Vril” najwyraźniej przygotowało Adolfa Hitlera.
Vril to substancja opisana po raz pierwszy w powieści Edwarda Bulwera-Lyttona z 1871 r. „The Coming Race”, która została później przedrukowana jako „Vril: The Power of the Coming Race”.

Powieść jest wczesnym przykładem science fiction.
Jednakże wielu wczesnych czytelników wierzyło, że zawarte w niej opis wyższej podziemnej rasy panów i formy energii zwanej „Vril” jest dokładne do tego stopnia, że niektórzy teozofowie przyjęli tę książkę jako prawdę.
Wyścig Vril został pierwotnie opublikowany anonimowo pod koniec 1871 roku, ale wiadomo, że jego autorem był Bulwer-Lytton.
„Erewhon” Samuela Butlera („Nigdzie” – odwrotnie) również został opublikowany anonimowo w marcu 1872 roku i Butler podejrzewał, że jego początkowy sukces wynikał z tego, że przez wielu przyjęto go jako kontynuację „ Nadchodzącego wyścigu” Bulwera-Lyttona ’.
Zastosowania „Vril” w powieści wśród Vril-ya różnią się od środka niszczącego po substancję leczniczą.
Według Zee, córki gospodarza narratora, Vril można zmienić w najpotężniejszą władzę nad wszystkimi rodzajami materii, zarówno ożywioną, jak i nieożywioną.
Może niszczyć jak błyskawica lub odnawiać życie, leczyć lub leczyć.
Służy do przedzierania się przez materię stałą.
Mówi się, że jego światło jest stabilniejsze, bardziej miękkie i zdrowsze niż światło jakiegokolwiek łatwopalnego materiału.
Można go również wykorzystać jako źródło zasilania do animacji mechanizmów .
„Vril” można ujarzmić za pomocą „laski Vril” lub poprzez koncentrację umysłową .
„Laska Vril” to przedmiot w kształcie różdżki lub laski, który służy jako kanał dla „Vril”.
Mówi się również, że gdyby armia spotkała się z inną armią i obie strony miałyby dowództwo nad „siłą Vril”, obie strony zostałyby unicestwione.


Biorąc pod uwagę okultystyczne pochodzenie Bulwera-Lyttona , wielu komentatorów było przekonanych, że rzekomo fabularyzowany „Vril” opierał się na prawdziwej magicznej sile.
Helena Bławatska * * * (patrz poniżej i po lewej) , założycielka „Teozofii”, poparła ten pogląd w swojej książce „Izyda odsłonięta” (1877) i ponownie w „ Die Geheimlehre ” ( Tajemna doktryna – 1888).
U Bławatskiej „moc Vril” i jej osiągnięcie przez nadludzką elitę przekształcają się w mistyczną doktrynę „ rasy ”.
Rasowe idee Madame Bławatskiej, dotyczące „ ras podstawowych ” i pojawienia się rozwiniętego duchowo typu istoty ludzkiej (człowieka aryjskiego) w epoce Wodnika, zostały entuzjastycznie zaakceptowane przez dziewiętnastowiecznych niemieckich nacjonalistów, którzy mieszali teozoficzny okultyzm z antypatią. -Semityzm i doktryna o supremacji rasowej ludów aryjskich lub indoeuropejskich.

W artykule Willy’ego Leya „Pseudonauka w Nazilandzie ” w czasopiśmie science fiction „Astounding Science Fiction ” próbował wyjaśnić swoim czytelnikom, w jaki sposób narodowy socjalizm mógł spaść na tak podatny grunt w Niemczech.
Tłumaczył to dużą popularnością irracjonalnych przekonań w ówczesnych Niemczech.Spośród innych grup pseudonaukowych wymienia jedną bardzo osobliwą:
„Następna grupa została dosłownie założona na powieści. Ta grupa, która, jak sądzę, nazywała się Wahrheitsgesellschaft – Towarzystwo Prawdy – i która była mniej więcej zlokalizowana w Berlinie, spędzała swój wolny czas na poszukiwaniu Vril”.
Artykuł Leya opisuje „
generator perpetuum mobile” oparty na Vril i stanowi główną podstawę późniejszych spekulacji.„
Towarzystwo Prawdy ”, które opisuje Ley, prowadziło „badania” nad istnieniem Vril.Spekulacje na temat „cudownej broni” Trzeciej Rzeszy mogą potwierdzać powiązania z badaniami nad istnieniem i możliwościami zastosowania Vril, na przykład w rzekomo ściśle tajnym i wysoce wrażliwym naukowo-technologicznym urządzeniu „ Die Glocke ”.

Die Glocke (po niemiecku „Dzwon”) to rzekomo ściśle tajne nazistowskie urządzenie technologiczne, tajna broń zwana Wunderwaffe.
Jest to kojarzone z nazistowskim okultyzmem i badaniami nad antygrawitacją, czyli darmową energią.
Rzekomo eksperyment przeprowadzony przez naukowców z Trzeciej Rzeszy, pracujących dla SS w niemieckim obiekcie Der Riese w pobliżu kopalni Wacław. Die Glocke opisano jako urządzenie „wykonane z twardego, ciężkiego metalu”, o szerokości około 9 stóp i wysokości od 12 do 15 stóp, mające kształt podobny do dużego dzwonu. Urządzenie to rzekomo zawierało dwa przeciwbieżne cylindry, które miały być „wypełnione substancją podobną do rtęci – „Elementem 115”. Dodatkowe substancje, o których mówi się, że są stosowane w eksperymentach, określane jako Leichtmetall (metal lekki), „obejmują nadtlenki toru i berylu”. Die Glocke po aktywacji emitował silne promieniowanie.
Dokładniej, Świetlista Loża lub Towarzystwo Vril było tajną wspólnotą okultystów w Berlinie przed Trzecią Rzeszą.
„Berlin Vril Society” było w istocie swego rodzaju wewnętrznym kręgiem Towarzystwa Thule .
Podczas gdy powiązane „ Towarzystwo Thule ” ostatecznie skupiło się głównie na programach materialistycznych i politycznych, Towarzystwo Vril skupiło swoją uwagę na „Drugiej Stronie” i „technologii eterycznej”.
Jednym z ważnych członków był Karl Haushofer , a członkami byli Alfred Rosenberg, Dr Theodor Morrel, późniejszy lekarz Führera, Heinrich Himmler, Hermann Goering i Hitler samego siebie.
Uważano również, że pozostaje w bliskim kontakcie z angielską grupą znaną jako Hermetyczny Zakon Złotego Brzasku.


Towarzystwo Vril w Niemczech wierzyło, że rasa aryjska była stworzeniem eonowym, powstałym za pośrednictwem „Czarnego Słońca” – które jest reprezentowane jako forma swastyki i które powstało w pobliżu gromady gwiazd Pliady, z planety krążącej wokół gwiazda الدبران Aldaberan (co tłumaczy się dosłownie jako „wyznawca”, prawdopodobnie dlatego, że ta jasna gwiazda wydaje się podążać za Plejadami, czyli gromadą gwiazd „Siedmiu Sióstr” na nocnym niebie).
Konsekwencją tej wiary było to, że Aryjczycy byli pierwotnie kosmitami boskiego pochodzenia – „urodzonymi w niebie” .
I ta informacja pochodzi od młodej dziewczyny o imieniu Maria Orsitsch (patrz po prawej), we współpracy z okultystycznym baronem Rudolfem von Sebottendorfem, uczniem Gurdjeffa Karlem Haushoferem, inżynierem i asem pilotem Lotharem Waizem, prałatem Gernotem z tajnego „ Societas Templi Marcioni ” (Spadkobiercy templariuszy).
Maria Orsitsch

Maria Orsitsch urodziła się w Wiedniu.
Jej ojciec był Chorwatem, a matka Niemką pochodzącą z Wiednia.
Maria Orsitsch była szefową „Alldeutsche Gesellschaft für Metaphysik” (Ogólnoniemieckiego Towarzystwa Metafizyki), założonego na początku XX wieku jako żeński krąg mediów zaangażowanych w pozaziemski kontakt telepatyczny.
Towarzystwo zostało później przemianowane na „ Gesellschaft der Frauen des Vril” .
Mówi się, że w 1917 roku Maria Orsitsch nawiązała kontakt z istotami pozaziemskimi z Aldebaran za pośrednictwem swojego żeńskiego kręgu Vril.
Pod koniec września 1917 Sebottendorf spotkał się z członkami „ Władców Czarnego Kamienia ” w Untersberg, aby otrzymać moc „ Czarnego Kamienia ”, od którego imienia nazwano tajne stowarzyszenie.
W grudniu 1919 roku niewielki krąg osób z „ Thule Gesellschaft” , Towarzystwa Vril i DHvSS – Die Herren vom Schwarzen Stein (Władcy Czarnego Kamienia DHvSS – uważa się, że jest to prawdziwe znaczenie użycia runy podwójnego znaku SS), spotkaliśmy się w specjalnie wynajętej leśniczówce niedaleko Berchtesgaden, niedaleko domu Dietricha Eckarta – (i tu jest bezpośrednie połączenie z Hitlerem) i niedaleko Untersbergu.
Uwaga: Święty Graal („Ghral” to święty kamień, w języku persko-arabskim) był uważany za czarnofioletowy kryształ lub kamień, w połowie kwarcowy, w połowie ametystowy, poprzez który Siły Wyższe komunikowały się z ludzkością. Spekulowano, że taki kamień był zasadniczym źródłem mocy zawartej w Arce Przymierza – łącząc w ten sposób Graala z Arką.
Towarzyszyło im medium Maria Orsic i inne medium znane tylko jako Sigrun.
Maria otrzymała mediumistycznie przekaz w tajnym piśmie templariuszy – nieznanym jej języku – z danymi technicznymi dotyczącymi budowy maszyny latającej .
Według dokumentów Vril te wiadomości telepatyczne również pochodziły z Układu Słonecznego Aldebaran, oddalonego o sześćdziesiąt cztery lata świetlne, w gwiazdozbiorze Byka.

Towarzystwo Vril nie tylko nauczało ćwiczeń koncentracji mających na celu przebudzenie sił „Vril”, ich głównym celem było osiągnięcie „ Raumflug ” (lotu kosmicznego) w celu dotarcia do Aldebarana.
Aby to osiągnąć, „Towarzystwo Vril” dołączyło do „Thule Gesellschaft” i „DHvSS Die Herren des schwarzen Steins”, aby sfinansować ambitny program obejmujący międzywymiarową maszynę latającą , oparty na psychicznych objawieniach obcych z Aldebaran.
„Vril” było nie tylko nową formą energii , ale była to także siła, którą wewnętrzny okultystyczny krąg Thule Gesellschaft tak desperacko próbował wyzwolić na świat, a którą „Towarzystwo Vril” współpracowało z Adolfem Hitlerem osiągnąć.
Idea „ mutacji i transformacji” w wyższą formę „ boga-człowieka ” została przedstawiona poprzez „Vril” w „Nadchodzącej rasie” Bullera-Lyttona.
Lytton sam był wtajemniczonym w „Różokrzyżowców” i był dobrze zaznajomiony z tajemno-ezoterycznymi filozofiami (i oczywiście z największym postępem nauk swoich czasów).
Poprzez swoją literaturę romantyczną dał wyraz przekonaniu, że istnieją istoty obdarzone nadludzkimi mocami.
Istoty te zastąpią nas i spowodują potężną mutację wśród wybranych rasy ludzkiej.


Bulwer-Lytton był już za życia uważany za jednego z najwybitniejszych pisarzy anglojęzycznych.
Edward George Earle Lytton Bulwer-Lytton, 1. baron Lytton PC (25 maja 1803-18 stycznia 1873) był angielskim politykiem, poetą, dramaturgiem i powieściopisarzem. Cieszył się ogromną popularnością wśród czytelników i napisał serię bestsellerowych powieści za grosze, które przyniosły mu znaczną fortunę. Bulwer-Lyttonowi przypisuje się miano Niemców „ Das Volk der Dichter und Denker r”, czyli narodu poetów i myślicieli.
Bulwer-Lyton napisał wiele innych dzieł, w tym „The Coming Race” czy „Vril: The Power of the Coming Race” (1871), które w dużym stopniu czerpały z jego zainteresowań okultyzmem i przyczyniły się do narodzin gatunku science fiction. Historia podziemnej rasy czekającej na odzyskanie powierzchni Ziemi to wczesny motyw science fiction. Książka spopularyzowała „teorię pustej ziemi” i mogła zainspirować aryjski mistycyzm Völkischa . Od jego określenia „vril” wzięła się nazwa ekstraktu mięsnego Bovril – Bovine Vril.

Niestety, reputacja Lytona związana z próżnością, ostentacją i ekscentrycznością spotkała się z dużą wrogością prasy, co w nieproporcjonalnym stopniu nadszarpnęło jego późniejszą reputację literacką, w wyniku czego dziś niezwykle trudno znaleźć jego książki, a jego dzieła są rzadko – jeśli w ogóle – wykłada na uniwersytetach w świecie anglojęzycznym.
Przez całą swoją karierę Bulwer-Lytton pisał na wiele tematów, w tym romanse, politykę, historię, satyrę społeczną, melodramat i okultyzm.
Nie może zatem dziwić, że podjął temat utopijnej fantastyki naukowej w „The Coming Race”, opublikowanym w 1871 roku.
W tej powieści narrator, podróżnik i poszukiwacz przygód o niezależnych środkach, eksploruje kopalnię w nienazwanym miejscu i odkrywa rozległy podziemny świat zamieszkały przez wyższą rasę ludzi zwaną Vril-ya.
Vril-ya, niegdyś mieszkańcy zewnętrznej powierzchni Ziemi, zostali zmuszeni do wycofania się pod ziemię w wyniku naturalnej katastrofy podobnej do biblijnego potopu wiele tysięcy lat temu.
Ich technologia znacznie wyprzedza wszystko, co można znaleźć w świecie zwykłej ludzkości i opiera się na zastosowaniu siły znanej jako „vril”.
Zaprzyjaźniony z młodą kobietą Vril-ya o imieniu Zee, narrator pyta o naturę siły vril.
W ten sposób Zee zaczął wyjaśniać, z czego niewiele rozumiałem, gdyż w żadnym znanym mi języku nie ma słowa, które byłoby dokładnym synonimem vril.
Nazwałbym ją elektrycznością, tyle że obejmuje ona w swoich różnorodnych gałęziach inne siły natury, którym w naszej nomenklaturze naukowej przypisuje się różne nazwy, takie jak magnetyzm, galwanizm itp.

Ludzie ci uważają, że in vril doszli do jedności w naturalnych siłach energetycznych, jak przypuszczało wielu filozofów naziemnych, a którą Faradaya w ten sposób sugeruje, posługując się ostrożniejszym terminem korelacji: „ Od dawna jestem tego zdania ” – mówi tego wybitnego eksperymentatora, co prowadzi niemal do przekonania, wspólnego, jak sądzę, z wieloma innymi miłośnikami wiedzy przyrodniczej, że różne formy, w których manifestują się siły materii, mają jedno wspólne pochodzenie; lub, innymi słowy, są tak bezpośrednio powiązane i wzajemnie zależne, że można je w pewnym sensie przekształcić w siebie i posiadają w swoim działaniu równoważną moc. Według Zee wszystkie Vril-ya są przeszkolone w stosowaniu vril, którego można używać do kontrolowania świata fizycznego, w tym umysłów i ciał innych, a także do wzmacniania telepatycznego i telekinetycznego potencjału ludzkiego umysłu.
Siłę vril najczęściej stosuje się za pomocą urządzenia znanego jako Laska Vril, którego opanowanie, podobnie jak sama siła vril, wymaga wielu lat. (Narratorowi nie wolno go trzymać „ z obawy przed jakimś strasznym wypadkiem spowodowanym moją niewiedzą na temat jego użycia ”). Laska Vril jest pusta i ma w rękojeści kilka ograniczników, kluczy lub sprężyn, dzięki którym jej siła może być zmieniany, modyfikowany lub kierowany – tak, że jednym procesem niszczy, innym leczy – jednym może rozdzierać skałę, innym rozprasza opary – jednym procesem wpływa na ciała, innym może wywierać pewien wpływ nad umysłami ”. Podczas długiego pobytu w podziemnej krainie narrator dowiaduje się o systemie rządów, według którego żyją Vril-ya.

Rządzi nimi jeden najwyższy sędzia, który abdykuje ze stanowiska przy pierwszych oznakach zaawansowanego wieku. Chociaż ich społeczeństwo jest całkowicie wolne od przestępstw i wszelkiego rodzaju konfliktów, uważają siłę i siłę za jedną z najwspanialszych cnót, a triumf silnych nad słabymi za całkowicie zgodny z Naturą. Demokracja i wolne instytucje są dla nich jedynie prymitywnymi eksperymentami niedojrzałej kultury. Rządy plemienia Vril-ya były pozornie bardzo skomplikowane, ale w rzeczywistości bardzo proste. Opierała się na zasadzie uznanej w teorii, choć rzadko stosowanej w praktyce naziemnej, a mianowicie, że celem wszystkich systemów myśli filozoficznej jest osiągnięcie jedności lub wzniesienie się przez wszystkie pośrednie labirynty do prostoty pojedynczą pierwszą przyczynę lub zasadę. Tak więc w polityce nawet pisarze republikańscy zgodzili się, że życzliwa autokracja zapewni najlepszą administrację, jeśli będą jakieś gwarancje jej kontynuacji lub stopniowego nadużywania przyznanej jej władzy. W tym społeczeństwie nie było nic, co skłaniałoby któregokolwiek z jego członków do pożądania trosk związanych z urzędem. Nie przypisywano mu żadnych zaszczytów, żadnych insygniów wyższej rangi. Najwyższy sędzia nie różnił się od innych wyższym mieszkaniem ani dochodami. Z drugiej strony powierzone mu obowiązki były cudownie lekkie i łatwe i nie wymagały nadmiernego poziomu energii ani inteligencji. Po wielu przygodach w podziemnym świecie – i wielu rozmowach z jego mieszkańcami – narrator dochodzi do następującego wniosku dotyczącego ostatecznych początków fantastycznej rasy Vril-ya.„Lud ten – choć pierwotnie nie tylko pochodził z naszej rasy ludzkiej, ale – co wydaje mi się jasne po korzeniach ich języka – wywodził się od tych samych przodków, co wielka rodzina aryjska, z której różnymi strumieniami wypłynęła dominująca cywilizacja świat; i zgodnie z ich mitami i historią przeszli przez znane nam fazy społeczne – rozwinęli się jednak w odrębny gatunek, z którym niemożliwe było, aby jakakolwiek społeczność w wyższym świecie mogła się połączyć : wyszli z tych otchłani na światło dzienne, zgodnie ze swoimi tradycyjnymi przekonaniami o swoim ostatecznym przeznaczeniu, zniszczyliby i zastąpili istniejące odmiany człowieka. Chociaż narrator jest pod wielkim wrażeniem wiedzy i osiągnięć Vril-ya, niemniej jednak narrator jest przerażony ich mocą i łatwością, z jaką nią władają, co sugeruje w pewnym momencie, że gdyby ich rozgniewał w jakimkolwiek momencie, mieliby bez skrupułów zwrócą się przeciwko niemu swoje Laski Vril i zamienią go w popiół. Ten niepokój, w połączeniu z jego naturalnym pragnieniem powrotu do wyższego świata i życia, które zna, skłania narratora do rozpoczęcia poszukiwania sposobu ucieczki z podziemnego świata Vril-ya. Pomoc przychodzi w nieprawdopodobnej postaci Zee, który się w nim zakochał i próbował przekonać go, aby został, ale mimo to rozumie, że nieodwzajemniona miłość nie może zapewnić szczęścia żadnemu z nich. To ona prowadzi go z powrotem do szybu kopalnianego, przez który po raz pierwszy wszedł do królestwa Vril-ya. Po powrocie do domu narrator zaczyna zastanawiać się nad cudami, które widział głęboko pod powierzchnią Ziemi i po raz kolejny daje do zrozumienia, jaki straszny los czeka błogo nieświadomą ludzkość z rąk „Nadchodzącej Rasy”. W ostatnim rozdziale czytamy: „ Im bardziej myślę o narodzie spokojnie rozwijającym się, w regionach wykluczonych z naszego pola widzenia i uznanych przez naszych mędrców za nienadające się do zamieszkania, siły przewyższające nasze najbardziej zdyscyplinowane sposoby i cnoty, do których upodabnia się nasze życie społeczne i polityczne. antagonistyczne w miarę postępu naszej cywilizacji, – tym żarliwiej modlę się, aby minęły wieki, zanim na światło słoneczne wyjdą nasi nieuniknieni niszczyciele.
Wielu okultystów zakłada, że „Nadchodząca rasa” jest faktem zamaskowanym jako fikcja: że Bulwer-Lytton oparł swoją wciągającą powieść na autentycznym zasobie wiedzy ezoterycznej.
Był bardzo zainteresowany Różokrzyżowcami, potężnym stowarzyszeniem okultystycznym, które powstało w XVI wieku i które twierdziło, że posiada starożytną mądrość odkrytą w tajnej podziemnej komnacie, dotyczącą ostatecznych tajemnic Wszechświata.
Istnieją pewne dowody na to, że Bulwer-Lytton wierzył w możliwość istnienia podziemnego świata, gdyż w 1854 roku napisał do swojego przyjaciela Hargrave’a Jenningsa:
„ Więc Rosenkreuz [założyciel różokrzyżowców] odnalazł swoją mądrość w tajnej komnacie. My też. Można się wiele nauczyć z podłoża naszej planety. ’
Niektórzy autorzy, w tym Alec Maclellan, autor fascynującej książki „Zaginiony świat Agharti” (1996), sugerowali, że „Nadchodząca rasa” ujawniła zbyt wiele z podziemnego świata i w rezultacie została przemilczana w kolejnych latach. Śmierć Bulwera-Lyttona w 1873 r.
Rzeczywiście opisuje tę książkę jako „ jedną z najtrudniejszych do znalezienia ze wszystkich ksiąg mistycyzmu ” i informuje nas o własnych poszukiwaniach egzemplarza, które przez kilka lat nie przynosiły rezultatu.
Choć niewątpliwie jest to intrygująca scenografia ze strony Maclellana, rzadkość tej książki z pewnością można wytłumaczyć nieuzasadnionym osłabieniem pośmiertnej reputacji literackiej Bulwer-Lyttona (wspomnianej wcześniej).
Jaki jest związek dziwnej powieści Bulwera-Lyttona z Trzecią Rzeszą?
Jeśli w Berlinie w latach czterdziestych XX wieku rzeczywiście istniała duża kolonia tybetańskich mnichów, to co tam robili?

Wydaje się, że powiązaniem był nikt inny jak generał/profesor Karl Haushofer (1869-1946), którego teorie geopolityki dały początek koncepcji Lebensraum (przestrzeni życiowej), która według Hitlera byłaby konieczna dla dalszej dominacji wyższej rasy aryjskiej i które zamierzał zabrać przede wszystkim ze Związku Radzieckiego.
Haushofer wraz z Dietrichem Eckartem (1868-1923) – dziennikarzem i dramaturgiem, który wywarł wpływ na Hitlera, szkoląc go w zakresie nauk okultystycznych, a ponadto wprowadził go do wpływowych kręgów społecznych po I wojnie światowej – jest często określany jako praktykujący czarny mag i prawdopodobnie główny magik Partii Narodowo-Socjalistycznej”.
Haushofer wyróżniał się na Uniwersytecie w Monachium, gdzie zaczął rozwijać swoje trwające całe życie zainteresowanie Dalekim Wschodem.
Po ukończeniu studiów wstąpił do armii niemieckiej, gdzie jego wielka inteligencja zapewniła szybki awans w szeregach.
Dzięki znajomości Dalekiego Wschodu otrzymał stanowisko radcy wojskowego w Japonii.
Haushofer uważał, że naród niemiecki wywodzi się z Azji Środkowej i że to rasa indogermańska gwarantuje trwałość, szlachetność i wielkość świata.
Podczas pobytu w Japonii Haushofer został inicjowany w jednym z najważniejszych tajnych stowarzyszeń buddyjskich i złożył przysięgę, jeśli nie wykona swojej „misji”, popełnić samobójstwo zgodnie z uświęconym tradycją ceremoniałem.
Haushofer głęboko wierzył w legendę o Thule , zaginionej aryjskiej ojczyźnie na dalekiej północy, która niegdyś była centrum zaawansowanej cywilizacji posiadającej magiczne moce .
Łącząc tę legendę z Towarzystwem Thule , możemy powiedzieć, że istoty pośrednie pomiędzy Człowiekiem a innymi inteligentnymi istotami z Zaświatów oddałyby do dyspozycji Towarzystwa Thule Inicjacje rezerwuar sił , który mógłby zostać wykorzystany, aby umożliwić Niemcom ponowne zdominowanie świata i być kolebką nadchodzącej rasy Nadludzi, która będzie wynikiem mutacji gatunku ludzkiego.
Pewnego dnia jej legiony wyruszą, by unicestwić wszystko, co stało na drodze duchowego przeznaczenia Ziemi, a ich przywódcami będą ludzie, którzy wszystko wiedzą, czerpiąc swoją siłę z samego źródła energii i prowadzeni przez Wielcy starożytnego świata.
Wydawać by się mogło, że to pod wpływem Eckarta i Haushofera Towarzystwo Thule przyjęło swój prawdziwy charakter społeczeństwa wtajemniczonych w komunii z Niewidzialnym i stało się magicznym centrum ruchu narodowo-socjalistycznego.
Po zakończeniu I wojny światowej Haushofer wrócił do Monachium, gdzie uzyskał doktorat na tej uczelni.

Dzielił swój czas pomiędzy nauczanie i pisanie, założył „Przegląd Geopolityczny”, w którym publikował swoje poglądy na temat Lebensraum, które mogłoby „ zarówno uzasadniać podboje terytorialne przywołując na myśl kolonizację ziem słowiańskich przez Krzyżaków w średniowieczu, jak i emocjonalnie” przywoływać pomysły zjednoczenia w Rzeszy tego, co zaczęto określać mianem Volksdeutsche (etnicznych Niemców) rozproszonych po całej Europie Wschodniej ”.

Przebywając w więzieniu w twierdzy Landsberg am Lech, po niepowodzeniu puczu monachijskiego w 1924 r., Adolf Hitler czytał książki Haushofera o geopolityce i pozostawał pod ich wpływem (z Haushoferem zapoznał go już asystent-student profesora, Rudolf Hess).
Nie ma wątpliwości, że Hitler rozsądnie spędzał czas w Landsbergu, czytając dużo z różnych dziedzin, choć nie tyle ze względu na edukację, ile na potwierdzenie i wyjaśnienie własnych uprzedzeń.
(Później powiedział, że Landsberg był jego „ uniwersytetem opłacanym przez państwo ”).
Haushofer codziennie odwiedzał Hitlera w Landsbergu, gdzie wyjaśniał jego teorie geopolityczne i opisywał swoje podróże po Indiach na początku XX wieku.
Będąc w Indiach, słyszał historie o potężnej cywilizacji żyjącej pod Himalajami: Trzydzieści lub czterdzieści wieków temu w regionie Gobi istniała wysoko rozwinięta cywilizacja.
W wyniku katastrofy Gobi zamieniło się w pustynię, a ocaleni wyemigrowali, niektórzy udając się na skrajną północ Europy, inni w kierunku Kaukazu.

Jednym z bohaterów tej migracji miał być skandynawski bóg Thor
. Haushofer głosił konieczność „ powrotu do źródeł ” rodzaju ludzkiego – innymi słowy, że konieczne jest podbicie całej Europy Wschodniej, Turkiestanu, Pamiru, Gobi i Tybetu.
Kraje te stanowiły jego zdaniem centralny rdzeń, a kto miał nad nimi kontrolę, kontrolował cały świat.
Po kataklizmie, który zniszczył cywilizację Gobi, ocaleni wyemigrowali do rozległego systemu jaskiń pod Himalajami, gdzie podzielili się na dwie grupy, z których jedna podążała ścieżką duchowości, oświecenia i medytacji, podczas gdy druga podążała ścieżką przemocy i materializmu. moc.

Pierwszy z tych ośrodków nazywał się Agartha , drugi Szambala
(Imiona te mają wiele różnych pisowni: w przypadku Agarthy używamy najprostszej, w przypadku Szambali – pisowni preferowanej przez orientalistów.)
Wśród wielu książek, które Hitler przeczytał podczas pobytu w Landsbergu, była „ Nadchodząca rasa ” Bulwera-Lyttona (patrz wyżej), która, jak poinformował go Haushofer, była zasadniczo poprawnym opisem rasy Nadludzi żyjących głęboko pod powierzchnią Ziemi i potwierdzonym wiele z tego, czego profesor sam nauczył się podczas podróży po Azji.
Powieść Bulwera-Lyttona najwyraźniej pobudziła wyobraźnię Hitlera, który „zaczął tęsknić za dniem, w którym będzie mógł sam ustalić rzeczywistość tajnej cywilizacji pod śniegami Tybetu…”
W następnym roku, 1925, grupa berlińskich różokrzyżowców, w tym Karl Haushofer, utworzyła Towarzystwo Vril (znane również jako Loża Świetlistej).
Istnieje tylko jedno główne źródło informacji o Towarzystwie Vril: Willy Ley, niemiecki inżynier rakietowy, który uciekł do Stanów Zjednoczonych w 1933 roku i kontynuował karierę, pisząc książki popularnonaukowe.
Podziemna ludzkość mogła być fikcją, ale Vril nią nie była.
Być może umożliwiło to Brytyjczykom, którzy utrzymywali to jako tajemnicę państwową, zgromadzenie imperium kolonialnego.


Z pewnością mieli go Rzymianie i nazywali go lares .
Taka grupa rzeczywiście istniała, wydała nawet pierwszy numer pisma, w którym miała głosić jej credo.
Członkowie vril „ kontemplowali strukturę jabłka przeciętego na pół ” (w ten sposób odsłaniając pięcioramienną gwiazdę pośrodku).
Jest to echem sugestii Rudolfa Steinera z książki „Wiedza o wyższych światach i jej osiąganie”.
Ponadto sami teozofowie byli zainteresowani koncepcją siły vril, która w pewnym stopniu przypomina siłę odycką Reichenbacha oraz Światło Astralne : subtelną formę energii, która rzekomo otacza Ziemię, w której zachowany jest zapis każdej myśli i działanie, jakie kiedykolwiek miało miejsce.


Uważa się, że Haushofer przedstawił Hitlera przywódcy grupy tybetańskich wysokich lamów mieszkających w Berlinie, człowiekowi znanemu jedynie jako „ Człowiek w zielonych rękawiczkach ” i że człowiek ten znał lokalizację ukrytych wejść do podziemnych krain Agarthy i Szambali.
Z tych pogłosek niewątpliwie zrodziły się słynne legendy o obsesyjnych poszukiwaniach przez Hitlera wejść do świata wewnętrznego.
Pierwsze ekspedycje wysyłano wyłącznie pod auspicjami Świetlistej Loży, począwszy od 1926 r., ale później, po dojściu do władzy, Hitler zainteresował się bardziej bezpośrednio, osobiście nadzorując organizację poszukiwań.
Hitler uważał jednoznacznie, że „ niektórzy przedstawiciele podziemnej superrasy byli już za granicą na świecie ”.
Jak podobno relacjonował Hitler: „ Nowy człowiek jest wśród nas”. On jest tu! Teraz jesteś zadowolony? Powiem Ci sekret. Widziałem wizję nowego człowieka – nieustraszonego i groźnego. Odsunęłam się od niego .
Hitler nakazał także szereg wypraw do kopalń niemieckich ( Untersberg ), szwajcarskich i włoskich w celu poszukiwania wejść do miast-jaskiń Nadludzi.
Wiadomo , że Untersberg zamieszkują pewne rodzaje żywiołów natury, z których niektóre są dobre i życzliwe, inne zaś niegodziwe i złośliwe oraz wrogie ludzkości; a wśród mieszkańców okolicy krążą niezliczone opowieści, opowiadające o poczynaniach gnomów, wróżek i olbrzymów zamieszkujących jaskinie oraz wspaniałe marmurowe sale i groty wypełnione złotem i drogimi kamieniami, które zamieniają się w martwe liście i kamienie gdy widać je w świetle dnia.

„Niektóre zaprzyjaźnione plemiona wychodzą z Untersbergu przy pewnych okazjach i podobno czasami spotykały się z mieszkańcami naszego planu istnienia, uczestnicząc w tańcach i zabawach chłopskich, a nawet zabierając ze sobą bezdomne dzieci do Untersberg; i choć może się to wydawać niewiarygodne, „ci, którzy wiedzą”, twierdzą nawet, że małżeństwa miały miejsce pomiędzy obywatelami naszego świata a mieszkańcami królestwa gnomów. Oczywiście powszechnie wiadomo, że w tajemniczych głębinach Untersbergu mieszka dusza wielkiego cesarza w jego astralnej formie.Tam wraz ze swoją świtą śpi zaczarowanym snem, czekając na wyzwolenie swego kraju.
Czasami bardzo nagle, nawet w pogodny letni dzień, ze zboczy góry widać chmury; groteskowo uformowane, przypominające duchy mgły wyłaniają się z jaskiń i przepaści, pełzają i szybują powoli w górę w kierunku szczytu, a także tworzą się na sąsiednich szczytach, chmury o potwornych kształtach, a czasem o gigantycznych rozmiarach, unoszące się dalej, aż głowa Untersberg zostanie otoczony przez wzburzone morze oparów, które stają się gęste i ciemne. Rzadko uwzględniany w analizach historycznych Trzeciej Rzeszy i Adolfa Hitlera, duchowo hipnotyzujący wpływ góry Untersberg. Pierwsze bezpośrednie spotkanie Hitlera miało miejsce w 1923 r. i wtedy przyszły führer opisał swoje odczucia: „ To było cudowne! Widok na Untersberg! Nie do opisania! ”. Chociaż nie zostało to szczegółowo zapisane, jest mało prawdopodobne, aby młody Hitler nie był nieświadomy pism Franza Hartmanna. Niedawna wyprawa (sierpień 2008) do gigantycznego systemu jaskiń pod górą ujawniła, że schodzi on tak głęboko, że nie osiągnięto jeszcze najniższego punktu. Badacze jaskiń musieli wracać z wyprawy, nie wiedząc, jak daleko sięga.

Berghof
A na tarasie Hitler zainstalował najlepsze, bardzo duże teleskopy naziemne (patrz po lewej), aby móc szczegółowo obserwować tajemniczy Untersberg.
Według doniesień niemieckiej gazety zeszli na głębokość 1056 metrów, po czym zmuszeni byli zawrócić w przepaść przypominającą otchłań. Osiągnięto to poprzez możliwość przejścia przez niezwykle wąskie przejście, które wcześniej było nieprzejezdne. Odkryli także ponad 800 nowych przejść i jezioro na głębokości 930 metrów.
Mówi się nawet, że Hitler nakazał przeprowadzenie badań nad życiem Bulwera-Lyttona w celu ustalenia, czy autor sam odwiedził królestwo Vril-ya.

Antonin Horak, speleolog i członek powstania słowackiego, w październiku 1944 roku przypadkowo odkrył dziwny tunel w Czechosłowacji.
Doktor Horak milczał na temat odkrycia aż do 1965 roku, kiedy to opublikował relację w „National Speleological Society News”.
W swoim artykule dr Horak stwierdził, że on i dwóch innych bojowników ruchu oporu odnaleźli tunel w pobliżu wsi Plavince i Lubocna (podał dość konkretną lokalizację: 49,2 stopnia na północ i 20,7 stopnia na wschód).
Właśnie przeżywszy potyczkę z Niemcami, trzej mężczyźni (w tym jeden ciężko ranny) zwrócili się o pomoc do miejscowego chłopa.
Zaprowadził ich do podziemnej groty, gdzie mogli się ukryć i odpocząć.
Chłop powiedział ludziom ruchu oporu, że jaskinia zawiera doły, skupiska trującego gazu, a także jest nawiedzona, i ostrzegł ich, aby nie zapuszczali się zbyt daleko do środka.
Nie mieli zamiaru tego robić, takie było ich zmęczenie.
Opatrzyli rany towarzysza i zasnęli.
Następnego dnia ciekawość Horaka zwyciężyła i czekając, aż ranny odzyska siły na tyle, aby móc ponownie podróżować, postanowił trochę zwiedzić jaskinię.
Po chwili dotarł do części zupełnie innej niż reszta jaskini. Zapalając kilka pochodni, zobaczyłem, że znajduję się w przestronnym, zakrzywionym, czarnym szybie utworzonym przez ściany przypominające klify. Podłogę na pochyłości stanowił solidny wapienny bruk. ’
Tunel ciągnął się w nieskończoność.
Doktor Horak postanowił pobrać próbkę ściany, ale kilofem nie udało mu się zrobić żadnego wrażenia.
Wziął pistolet i strzelił w ścianę. „ Kula wbiła się w substancję ścian z ogłuszającym, ognistym uderzeniem ” – napisał. Błysnęły iskry , rozległ się ryk, ale z substancji nie spadła drzazga. Pojawiła się tylko mała pręga, długości mniej więcej połowy mojego palca, która wydzielała ostry zapach. ’
Następnie doktor Horak wrócił do swoich towarzyszy i opowiedział im o tunelu, który najwyraźniej został zbudowany przez człowieka. Siedziałem przy ogniu i spekulowałem. Jak daleko sięgał w skały? Zastanawiałem się. Kto lub co umieściło to w górze? Czy było to dzieło człowieka? I czy był to wreszcie dowód na prawdziwość legend – takich jak legenda Platona – o dawno zaginionych cywilizacjach wyposażonych w magiczne technologie, których nie jesteśmy w stanie pojąć ani w które nie możemy uwierzyć naszym rozumem? ’
Najwyraźniej nikt inny nie badał tego tunelu od czasu doktora Horaka w 1944 roku.
Chłopi mieszkający w tym regionie najwyraźniej wiedzieli o jego istnieniu, ale trzymali się z daleka.
Oprócz opowieści o niemieckich wyprawach minowych do Europy Środkowo-Wschodniej podczas drugiej wojny światowej, autorzy okultyzmu często nawiązywali do niemieckich wypraw do Tybetu, rzekomo mających na celu zlokalizowanie i nawiązanie kontaktu z grupą wysokich lamów mających dostęp do fantastycznych moc.
Amerykański badacz Peter Levenda był sceptyczny w stosunku do rzekomych powiązań nazistów z Tybetem, dopóki nie zaczął szukać wzmianek w mikrofilmach w Sekcji Zdobytych Dokumentów Niemieckich Archiwum Narodowego w Waszyngtonie.

Ahnenerbe
Odkrył bogactwo, liczące setki stron, materiałów dotyczących prac doktora Ernsta Schafera z Ahnenerbe .
Dokumenty te obejmowały osobiste notatki doktora Schafera , jego korespondencję, wycinki z kilku niemieckich gazet i jego akta SS opisujące wyprawę do wschodniego i środkowego Tybetu w latach 1934–1936 oraz oficjalną wyprawę SS do Tybetu w latach 1938–1939 pod dowództwem jego przywództwo.
Jak pokazuje Levenda, ekspedycja nie tyle skupiała się na skontaktowaniu się z tybetańskimi przedstawicielami podziemnej superrasy, ile na skatalogowaniu flory i fauny regionu (działalność o niewielkiej wartości militarnej dla Trzeciej Rzeszy, co czasami sprawiało Schaferowi trudności miał na celu zabezpieczenie środków na swoje podróże).
Urodzony 14 marca 1910 r. w Kolonii w zamożnej rodzinie przemysłowców Ernst Schafer uczęszczał do szkół w Heidelbergu i Getyndze, a swoją pierwszą wyprawę do Tybetu wyruszył w 1930 r. pod auspicjami Akademii Nauk Przyrodniczych w Filadelfii, mając zaledwie dwadzieścia lat. .
W następnym roku dołączył do amerykańskiej wyprawy Brooke Dolan na Syberię, do Chin i Tybetu.

SS
W połowie 1933 roku został członkiem SS , a w 1942 roku ostatecznie osiągnął stopień Sturmbannfuhrera.
Oprócz tego, że był oficerem SS , Schafer był także szanowanym naukowcem, który publikował artykuły w różnych czasopismach, takich jak Proceedings of the Academy of Natural Sciences w Filadelfii.
Schafer był „człowiekiem o wielu cechach: po części oficerze SS i po części uczonym, po części odkrywcy i po części naukowcu: „narodowym socjalistą Indiana Jonesem”.
Schafer był także głęboko zainteresowany praktykami religijnymi i kulturowymi Tybetańczyków , w tym ich seksualnością. (Istotnie, członkowie wyprawy z lat 1938–1939 wykazywali nieco lubieżną fascynację praktykami intymnymi: na przykład reżyser Ernst Krause z wielką starannością zapisał swoją obserwację piętnastoletniej dziewczyny z Lanchung masturbującej się na moście Belka.)

Nie katalogując flory i fauny (i nie szpiegując nastoletnich dziewcząt), członkom ekspedycji udało się przeprowadzić inne badania, które obejmowały wyczerpujące badanie cech fizycznych Tybetańczyków.
Schafer zaobserwował wzrost i wagę, kształt dłoni i stóp, kolor i kształt oczu, a nawet wykonał gipsowe odlewy twarzy Tybetańczyków.
Na pierwszy rzut oka może wydawać się skrajnie dziwne, że architekci III Rzeszy interesowali się regionem, który wielu uważa za duchowe centrum świata; dopóki nie przypomnimy sobie, że według mitologii Thulean ośrodek ten był niegdyś ojczyzną Aryjczyków w Arktyce i został wyparty wraz z upadkiem Atlantydy około 10 800 lat p.n.e.

Od tego czasu centrum duchowe, choć pozostaje ukryte przed zdecydowaną większością ludzkości, która nie jest godna jego tajemnic, jest jednak główną siłą kontrolującą losy planety.
Dwie ukryte krainy Agartha i Szambala stanowią podwójne źródło nadprzyrodzonej mocy emanującej z Tybetu i zajmują ważne miejsce w XX-wiecznym okultyzmie i pobocznej nauce. Połączenie Trzecia Rzesza – Tybet
Tybet był niegdyś ojczyzną Aryjczyków w Arktyce i został wysiedlony wraz z upadkiem Atlantydy około 10 800 lat p.n.e.
Od tego czasu centrum duchowe, choć pozostaje ukryte przed zdecydowaną większością ludzkości, która nie jest godna jego tajemnic, jest jednak główną siłą kontrolującą losy planety.
Dwie ukryte krainy Agartha i Szambala stanowią podwójne źródło nadprzyrodzonej mocy emanującej z Tybetu i zajmują ważne miejsce w XX-wiecznym okultyzmie i nauce okultystycznej.
Zanim zajmiemy się rzekomym zainteresowaniem Trzeciej Rzeszy Agarthą i Szambalią, koniecznie zatrzymajmy się na chwilę, aby przyjrzeć się roli Szambali w mistyce tybetańskiej. Szambala

Starożytne pisma chińskie wspominają o Nu i Kua, „azjatyckich prototypach Adama i Ewy” oraz ich miejscu narodzin w górach Kun Lun w Azji Środkowej.
Jest czymś w rodzaju tajemnicy, dlaczego tak odludne, odrażające miejsce miało służyć jako chiński ogród Eden, a nie bardziej gościnne regiony, takie jak dolina Jangcy czy prowincja Shantung, i możemy spekulować, że pustynia Gobi mogła kiedyś istnieć było morzem śródlądowym z towarzyszącą mu żyzną ziemią.
Gobi jest głównym kandydatem na miejsce zamieszkania jednej ze starożytnych i nieznanych kultur cywilizacyjnych, których mądrość przekazywana była przez wieki.

Koncepcję orientalnego ogrodu Eden w centrum Azji spopularyzowała powieść „Zagubiony horyzont”.
Zagubiony horyzont to powieść angielskiego pisarza Jamesa Hiltona z 1933 roku.
Książka została przekształcona w film w 1937 roku przez reżysera Franka Caprę pod tym samym tytułem.
Najlepiej jest zapamiętane jako początek Shangri-La, fikcyjnego utopijnego klasztoru położonego wysoko w górach Tybetu.
Góry Kun Lun zajmują bardzo ważne miejsce w mitologii chińskiej, ponieważ uważa się, że to właśnie w tych górach żyją Nieśmiertelni, rządzeni przez Hsi Wang Mu, Królową Matkę Zachodu.
Mówi się, że Hsi Wang Mu, zwana także Kuan Yin, boginią miłosierdzia, mieszka w dziewięciopiętrowym pałacu z jadeitu.
Pałac otacza rozległy ogród, w którym rośnie Brzoskwiniowe Drzewo Nieśmiertelności.
Tylko najmądrzejsi i cnotliwi ludzie mogą odwiedzać ogród i jeść owoce, które pojawiają się tylko raz na 6000 lat.
Nieśmiertelni, którzy pomagają Hsi Wang Mu w jej próbach poprowadzenia ludzkości ku mądrości i współczuciu, posiadają doskonałe, ponadczasowe ciała i mówi się, że są w stanie podróżować w dowolne miejsce we Wszechświecie i żyć na planetach innych systemów gwiezdnych.
Niezależnie od tego, czy starożytni Chińczycy wierzyli, że Nieśmiertelni mogą podróżować w przestrzeni w swoich ciałach fizycznych, czy też poprzez projekcję swoich umysłów, jest to nadal niezwykła koncepcja, która zasługuje na rozrywkę, ponieważ opiera się na akceptacji wielości zamieszkałych światów w Kosmosie.
Starożytne chińskie teksty są pełne legend dotyczących prób wielu ludzi przedostania się przez pustynię Gobi do gór Kun Lun.
Najbardziej znanym z tych poszukiwaczy jest z pewnością wielki filozof Lao Tzu (ok. VI w. p.n.e.), autor księgi nauk taoistycznych Tao Te Ching, o którym mówi się, że pod koniec życia odbył podróż przez Gobi.
W archiwach watykańskich znajduje się także wiele raportów misjonarzy katolickich dotyczących delegacji cesarzy Chin do istot duchowych zamieszkujących góry.
Istoty te posiadają ciała, które są widoczne, ale które nie są zbudowane z krwi i kości: są to bogowie „zrodzeni z umysłu”, których ciała składają się z elementarnej materii atomowej, co pozwala im żyć w dowolnym miejscu we Wszechświecie, nawet w centrach gwiazd.
Mieszkańcy Indii również wierzą w miejsce mądrości i duchowej doskonałości; nazywają ją Kalapa lub Katapa i podobno leży w regionie na północ od Himalajów, w Tybecie.
Według tradycji indyjskiej pustynia Gobi to dno niegdyś wielkiego morza, na którym znajdowała się wyspa zwana Sweta-Dvipa (Biała Wyspa).
Uważa się, że wielcy jogini, którzy kiedyś tam mieszkali, nadal żyją w wysokich górach i głębokich dolinach, które niegdyś tworzyły wyspę Sweta-Dvipa.
Wyspa ta została utożsamiona przez orientalistów z wyspą Szambali z literatury puranicznej, o której mówi się, że stoi na środku jeziora nektaru.
W XVII wieku dwóch misjonarzy jezuickich, Stephen Cacella i John Cabral, odnotowało istnienie Chang Shambhala, jak opisali im lamowie z Shigatse, gdzie Cacella mieszkał przez 23 lata, aż do swojej śmierci w 1650 roku. (Chang Shambhala oznacza Północną Szambalię , co odróżnia siedzibę duchowych adeptów od miasta zwanego Shamballa, na północ od Benares w Indiach.)
Legendy o ukrytym duchowym centrum, świętej strefie, której mieszkańcy w tajemnicy kierują ewolucją życia na Ziemi, są szeroko rozpowszechnione w starożytnych kulturach wschód.
Koncepcję ukrytego duchowego centrum świata można znaleźć w hinduizmie, buddyzmie, taoizmie, szamanizmie i innych starożytnych tradycjach.
W religii Bon w przedbuddyjskim Tybecie Szambala nazywana jest także „Olmolungring” i „Dejong”. W buddyzmie tybetańskim tradycja szambhaliczna jest zawarta w tekstach Kalaczakry, o których mówi się, że Budda przekazał je królowi Szambali przed powrotem do Indii.
Jak można było się spodziewać po tak cudownym, nawiedzonym legendami miejscu, pojawiło się wiele spekulacji na temat dokładnego miejsca pobytu Szambali.

Podczas gdy niektórzy ezoterycy wierzą, że Szambala jest rzeczywistym miejscem o konkretnej, fizycznej obecności w sekretnym miejscu na Ziemi, inni wolą postrzegać ją jako istniejącą na wyższym poziomie duchowym, co można nazwać innym wymiarem czasoprzestrzeni pokrywającym się z naszym własnym.
Alternatywnie Szambala może być uważana za stan umysłu porównywalny z terminami, w jakich niektórzy uważają Świętego Graala.
Podobnie jak w przypadku Graala, Szambala może być stanem w nas samych, w którym możemy uzyskać wgląd w wyższą duchowość właściwą Wszechświatowi, różniącą się od przyziemnego świata podstawowej materii, w którym normalnie istniejemy.
Powiedziawszy to, należy zauważyć, że istnieją pewne udokumentowane przypadki, w których ludzie Zachodu doświadczyli wizji miejsc uderzająco podobnych do legendarnej Szambali.
Nasza wiedza o tradycji szambhalicznej na Zachodzie pochodzi głównie od uczonych orientalistów, takich jak Helena Blavatsky, Rene Guenon, Louis Jacolliot, Saint-Yves d’Alveydre i Nicholas Roerich.
Szambala i teozofia

po raz pierwszy napisaliśmy cokolwiek w języku europejskim na temat Szambali w 1833 roku.
Dokonał tego wielki węgierski uczony Csoma de Körös, autor pierwszego słownika tybetańsko-angielskiego.
Napisał artykuł o Kalaczakrze, w którym wspomina Szambalię. i to pierwszy raz, kiedy ktokolwiek w Europie słyszy cokolwiek o Szambali.
W ciągu następnych dziesięcioleci dostępnych stało się nieco więcej.
W latach sześćdziesiątych XIX wieku Niemiec opublikował książkę zatytułowaną Schlagintweit, zatytułowaną „Buddyzm w Tybecie”, która również mówi o Szambali.
Ponadto „Wisznu Purana” jest również tłumaczona na język angielski.

Pani Bławatska
W tym samym czasie Madame Blavatsky udała się do Indii.
Jedyne źródła informacji, jakie posiadała na temat Szambali, pochodziły z dwóch powyższych publikacji.
Jeśli chodzi o rozwój europejskich idei dotyczących Szambali, stwierdzamy, że rozwijają się dwa główne nurty.
Jednym z nich jest podkreślenie Szambali jako rodzaju duchowego raju, a drugi wywodzi się z idei, że siły Szambali zniszczyły lub wypędziły szkodliwych najeźdźców, którzy próbowali pozbyć się wszelkiej praktyki duchowej.
Wprowadzono więc bardziej destrukcyjny aspekt Szambali – silnie oczyszczający świat z tzw. zła.
Bławatska jednak podkreśliła pierwszy aspekt – Szambalię jako krainę duchową, przedstawiając ją w kategoriach geografii buddyjskiej i hinduskiej – z górą Meru w centrum i otaczającymi ją czterema kontynentami.
Pierwszy z tych kontynentów, Lemuria, zatonął, a następnie mieszkańcy przenieśli się na inny z kontynentów, który Bławatska określiła jako Atlantydę .
Jednakże osoby rozwinięte duchowo uciekli do Szambali, gdy Atlantydę dotknęła katastrofa.
Bławatska twierdziła, że Schambala była świętą wyspą na pustyni Gobi. Później, między innymi Roerich stwierdził, że Szambala była źródłem jej nauk, „Die Geheimlehre ” (Tajemnej Doktryny).

Nicholas Roerich
Nicholas Roerich (1874-1947), poeta, artysta, mistyk i humanista, a także być może najbardziej znany i szanowany z ezoteryków, którzy przynieśli ludziom Zachodu wieści o tej bajecznej krainie.
Urodzony w Sankt Petersburgu w Rosji w 1874 roku Nicholas Roerich pochodził z wybitnej rodziny, której zdolność do prześledzenia swoich początków aż do Wikingów z X wieku zainspirowała jego wczesne zainteresowanie archeologią.
Zainteresowanie to doprowadziło z kolei do trwającej całe życie fascynacji sztuką, dzięki której, według słów KP Tampy’ego, który w 1935 roku napisał monografię o Roerichu, „ogarnęło go palące pragnienie dotarcia do piękna i wykorzystania go do celów jego bracia”.
Po ukończeniu Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu Roerich wyjechał do Paryża, aby kontynuować studia. W 1906 roku zdobył nagrodę za projekt nowego kościoła, a także został nagrodzony stanowiskiem dyrektora Akademii Zachęty Sztuk Pięknych w Rosji.
Jednak podczas jego wizyty w Ameryce wybuchła rewolucja rosyjska i nie mógł wrócić do ojczyzny.
Głębokie zainteresowanie Roericha mistycyzmem buddyjskim doprowadziło do zaproponowania w 1923 r. wyprawy, która miała zbadać Indie, Mongolię i Tybet.
Wyprawa Roericha z lat 1923-26 odbyła się przez pustynię Gobi do gór Ałtaj.
To właśnie podczas tej wyprawy grupa Roericha przeżyła najbardziej niezwykłe doświadczenie – jedno z wielu doświadczeń, które wydają się oferować dziwne i zagadkowe powiązania pomiędzy pozornie odmiennymi elementami zjawisk paranormalnych i które czynią je tak złożonym i fascynującym polem ludzkich badań.
Latem 1926 roku Roerich wraz ze swoim synem, doktorem Georgem Roerichem i kilkoma mongolskimi przewodnikami rozbił obóz w dolinie Shara-gol w pobliżu gór Humboldt, pomiędzy Mongolią a Tybetem.
Roerich właśnie zbudował białą stupę (lub świątynię) poświęconą Szambali.
Sanktuarium zostało konsekrowane w sierpniu, a w ceremonii uczestniczyło wielu zaproszonych lamów.
Dwa dni później grupa obserwowała, jak duży czarny ptak przeleciał nad nimi po niebie. Nie to jednak ich zdumiało, gdyż daleko za czarnym ptakiem, wysoko na bezchmurnym niebie, wyraźnie zobaczyli złoty, sferoidalny obiekt przemieszczający się z gór Ałtaju na północ z ogromną prędkością.
Skręcając ostro na południowy zachód, złota kula szybko zniknęła za Górami Humboldta.
Kiedy mongolscy przewodnicy przekrzykiwali się między sobą w ogromnym podekscytowaniu, jeden z lamów zwrócił się do Roericha i poinformował go, że bajeczna złota kula jest znakiem Szambali, co oznacza, że władcy tego królestwa aprobowali jego misję eksploracyjną.
Później inny lama zapytał Roericha, czy w powietrzu unosiły się perfumy.
Kiedy Roerich odpowiedział, że tak, lama powiedział mu, że strzeże go król Szambali, Rigden Jye-Po, że czarny sęp jest jego wrogiem, ale chroni go „promienna forma materii”.
Lama dodał, że każdy, kto zobaczy promienną kulę, powinien podążać w kierunku, w którym leciała, gdyż w tym kierunku leży Szambala.
Dokładny cel tej wyprawy (poza eksploracją) nigdy nie został całkowicie wyjaśniony przez Roericha, ale wielu pisarzy zajmujących się tematyką ezoteryczną twierdziło, że miał on misję zwrócenia pewnego świętego przedmiotu do Wieży Królewskiej w centrum Szambali.
Według Andrzeja Tomasza obiektem sakralnym był fragment kamienia Chintamani, którego wielka masa znajduje się w Wieży.
Co zaskakujące, mówi się, że kamień został pierwotnie przywieziony na Ziemię przez istotę pozaziemską.
Ciąg dalszy nastąpi ……..
Źródło: http://thirdreichocculthistory.blogspot.com/2012/10/the-vril.html