Nie jesteśmy zmęczeni sobą dlatego, że z nami coś jest nie tak. Jesteśmy zmęczeni dlatego, że nikt nie powiedział nam, że to wszystko – porównywanie, autoprezentacja, nieustanne ocenianie – to pułapka.
Że nie da się być jednocześnie prawdziwym i nieustannie ocenianym. Że nie ma nic złego w tym, że jesteśmy nieidealni, zmienni, czasem silni, a czasem krusi jak papier.
Być może najgłębszą potrzebą człowieka nie jest wcale bycie „sobą”, tylko bycie zaakceptowanym takim, jakim się jest w danym momencie.
Nawet jeśli to moment bezradności. Nawet jeśli to etap chaosu, zmiany, lęku.
Kiedy mówimy dziecku „kocham cię takie, jakie jesteś”, nie myślimy, że musi coś pokazać, żeby zasłużyć. Po prostu jest. A my kochamy. Dorosły człowiek też tego potrzebuje.
To, co prawdziwe – przyciąga. Nie krzyczy. Nie błyszczy. Ale ciągnie ludzi jak magnes. Bo każdy z nas pragnie tej jednej rzeczy, choć rzadko się do tego przyznaje: chcemy być przy kimś, kto naprawdę jest.
I ty możesz być kimś takim. Wystarczy, że nie odejdziesz od siebie.
trinity
Opracowanie własne. Dla płatnych subskrybentów Substack.