Droga do spokoju nie zaczyna się od pozbycia się paniki. Zaczyna się od przyjęcia tego, co jest. Bez ucieczki. Bez planu naprawy. Bez pretensji. Z obecnością.
I czasem ta obecność jest najpierw trudna. Ciało nie ufa. Dusza się wzdryga.
Bo tyle razy zostały zlekceważone, zignorowane, zawstydzone. Ale powoli, małymi krokami — relacja się odbudowuje. Uczysz się na nowo, że jesteś domem dla siebie. Że nie musisz już szukać bezpieczeństwa na zewnątrz, jeśli znajdziesz je w sobie.
Jak? Nie przez wielkie słowa. Nie przez filozofie.
Przez praktykę bycia.
Codziennie.
W prostocie.