Autor, Larry Romanoff
Global Research, 13 października 2019 r
Najnowsza historia Hongkongu nie zaczyna się tam, gdzie większość ludzi Zachodu mogłaby sobie wyobrazić. Zaczęło się od Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej Rothschilda, która istniała od początku XVIII wieku do prawie 1900 roku, kiedy Rothschild wpadł na pomysł narzucenia Chinom opium. Plany były dobrze przygotowane, z aprobatą z góry. Rothschild miał koncesję na uprawę opium, a David Sassoon otrzymał od samej królowej Wiktorii wyłączną koncesję na dystrybucję narkotyku w Chinach.
Powodem, dla którego Hongkong został zajęty przez Anglię na rozkaz królowej Wiktorii, było to, że Sassoon potrzebował bazy logistycznej, magazynowej i dystrybucyjnej dla swoich operacji związanych z opium. Podobnie założenie HSBC, które wymagało pozwolenia monarchy, miało na celu pranie i pranie pieniędzy z narkotyków Sassoon, w czym bank specjalizuje się do dziś. Standardowa narracja mówi nam, że HSBC został założony przez Szkota Sir Thomasa Sutherlanda, który chciał banku działającego na „zdrowych szkockich zasadach bankowych”, ale to już historyczne Photoshopping. Nie wiem, kim był Sutherland, ale jeśli w ogóle istniał, szybko zniknął, a jego nazwisko nie pojawia się nigdzie na liście dyrektorów, dyrektorów czy urzędników. HSBC nigdy nie był bankiem brytyjskim ani szkockim, nigdy nie był i na pewno nie jest „chińskim bankiem”. Zawsze był to bank żydowski, a David Sassoon był prezesem zarządu od jego powstania. Posiadam kopie oryginalnych dokumentów.
Większość wszystkiego w Hongkongu ma swoje źródło w handlu opium, w taki czy inny sposób. Nawet słynny Peninsula Hotel jest własnością rodziny Kadoorie, jednej z pięciu słynnych rodzin zaangażowanych w chiński handel opium. I tak zaczęło się chińskie „stulecie upokorzeń” i początki współczesnego Hongkongu. Chcę teraz zrobić dygresję na chwilę, aby zwrócić uwagę na ważną kwestię.
Pierwszą poważną próbą kolonizacji podjętą przez Amerykanów była inwazja na Filipiny, po której narzucili temu narodowi swój język, po czym natychmiast podążyli za starannie dobranym wyborem fałszywej amerykańskiej historii, literatury i propagandy. Spędzili dziesięciolecia i niezliczone miliony godzin na określeniu najlepszego sposobu propagowania, by cały naród zapomniał o własnej przeszłości, czcił swój obecny status kolonialny i nauczył się czcić Amerykanów. Ci sami Amerykanie zniszczyli następnie i przepisali wszystkie księgi historii kraju Filipin, aby wymazać ze świadomości bohaterów tego narodu, tradycje, kultury i nadzieje na wolność od amerykańskiego imperializmu. Próbowali skolonizować dusze ludu filipińskiego, ale nie udało im się, pozostawiając dzisiejszy kraj prawie bez kultury i tradycji,
Bolesne jest czytanie amerykańskich komentarzy na temat dzisiejszych Filipin, które praktycznie klasyfikują ten naród jako państwo upadłe, identyfikując brak postępu i widoczny brak spójności społecznej oraz obwiniając kulturę tego narodu za te niepowodzenia. Z pewnością dla ludzi myślących gdzieś musi być oczywiste, że kultura narodu nie może zostać nadpisana bez trwałego uszkodzenia narodowej psychiki w sposób, którego być może nigdy nie da się naprawić. Jako dowód na głębokie korzenie i subtelne wartości zakorzenione w kulturze narodu, jest aksjomatem, że Anglicy twierdzą, że dopiero zaczynają rozumieć swoje francuskie żony po 25 latach małżeństwa. Próba nadpisania na siłę kultury włoskiej kulturą niemiecką lub chińską kulturą amerykańską pozostawiłaby narodową psychikę, która jest schizofrenicznym bałaganem społecznym, który może nigdy się nie naprawić. Ludzie przeżyliby, ale nic nie byłoby dla nich naturalne ani normalne. Mówiąc prościej, nie wiedzieliby, która droga jest w górę, aw końcu społeczeństwo przestałoby normalnie funkcjonować. A jednak Amerykanie tak celowo i bez skrupułów robią to innym narodom, kierując się chciwością i piekielną moralną wyższością, podsycającą ich żądzę dominacji. Co gorsza, prawdziwą tragedią jest to, że Amerykanie nie mają kultury. Próbują na siłę zastąpić prawdziwe dziedzictwo kulturowe prawdziwego narodu fikcyjną utopijną miksturą, która jest całkowicie fałszywa, powierzchowna i obłudna, z tak zwanymi „wartościami”, które sami Amerykanie całkowicie ignorują w praktyce. Brytyjczycy zrobili to samo z Indiami, dlatego mamy schizofreniczny bałagan w tym kraju, Hindusi nie wiedzą teraz, czy są Zachodem, czy Wschodem.
Z recenzji książki Ethana Wattersa „Crazy like us: the globalization of the American psyche”:
„Najbardziej niszczycielską konsekwencją rozprzestrzeniania się kultury amerykańskiej na całym świecie nie były nasze złote łuki ani kratery po bombach, ale zrównanie z ziemią ludzkiej psychiki… Ucząc resztę świata myślenia tak jak my, ujednolicaliśmy sposób, w jaki świat wariuje”.
A w swoim długim tomie Tragedia i nadzieja Carroll Quigley napisał:
„Destrukcyjny wpływ zachodniej cywilizacji na tak wiele innych społeczeństw opiera się na jej zdolności do demoralizowania ich kultury ideologicznej i duchowej w takim samym stopniu, jak na jej zdolności do niszczenia ich w sensie materialnym za pomocą broni palnej. Amerykanie specjalizują się w robieniu obu. Kiedy jedno społeczeństwo zostaje zniszczone przez wpływ innego społeczeństwa, ludzie pozostają w gruzach elementów kulturowych wywodzących się z ich własnej zniszczonej kultury, jak również z kultury najeźdźców. Elementy te na ogół dostarczają narzędzi do zaspokajania potrzeb materialnych tych ludzi, ale nie mogą być zorganizowane w funkcjonujące społeczeństwo z powodu braku ideologicznej i duchowej spoistości. Tacy ludzie albo giną, albo są włączani jako jednostki i małe grupy do jakiejś innej kultury, której ideologię przyjmują…”.
Quigley powinien był wyraźniej stwierdzić, że w tym procesie samo społeczeństwo ulega zniszczeniu, bez możliwości zmartwychwstania.
Brytyjczycy postąpili z Chińczykami w Hongkongu dokładnie tak samo, jak Amerykanie z Filipinami: próbowali skolonizować dusze ludzi i ponieśli porażkę. Głównym czynnikiem leżącym u podstaw wielu dzisiejszych problemów i symptomów Hongkongu, zwłaszcza elementów społecznych i politycznych, był trwający od stu lat program kulturowego ludobójstwa, który pozostawił po sobie schizofreniczny niepokój emocjonalny, z którego dziś rząd USA doi wszystko, co jest wartość. Brytyjczycy poszli amerykańską ścieżką, najpierw wymuszając zmianę języka narodowego, a następnie robiąc wszystko, co w ich mocy, aby zmusić ludność Hongkongu do zapomnienia o własnej przeszłości, oddania czci kolonialnemu statusowi i nauczenia się czcić Imperium Brytyjskie. Niewielu ludzi i żadnych młodych ludzi,
Serce pęka, gdy patrzy się dziś na Hongkong, widząc zarówno przyczyny, jak i skutki, egzystencjalistyczny lęk, który zaraża to miasto, niepewność, niepokój i strach przejawiające się w podżeganych i finansowanych przez Amerykanów dziecinnych demonstracjach politycznych, rasizmie i nawet nienawiść do Chińczyków kontynentalnych – nienawiść do własnego ludu, do siebie samych – schizofreniczny wylew ze stulecia w większości nieudanych psychicznych przeprogramowań. W imię tanich korzyści politycznych cały Hongkong jest terroryzowany przez Amerykanów, aby porzucili własną cywilizację i tożsamość narodową i przyjęli haniebnie fałszywe wartości amerykańskie. Dzisiejsi Hongkongczycy nie mają ani świadomości, ani zrozumienia tego, co się z nimi dzieje, podczas gdy są zmuszani do dokonywania wyborów, które ostatecznie rozerwą ich emocjonalnie,
Możemy teraz szybko przewinąć do 1967 r., roku wojny domowej w Hongkongu, choć nikt nie chce tego tak nazwać, a większość odniesień sprowadza to do „powstania”, za które winę zrzucono na Chiny kontynentalne. To nie było coś takiego. Tak zwane powstanie było bezpośrednim skutkiem okrucieństwa, ucisku i barbarzyńskiej destrukcji kulturowej narodu chińskiego. To stłumione oburzenie stulecia upokorzeń i ataków kulturowych przerodziło się w ośmiomiesięczną wojnę, w wyniku której Hongkong stał się niekontrolowany, a chińskie wojska zgromadziły się na granicy, aby zapobiec przelaniu się na kontynent. Dziś większość ludzi w Hongkongu uważa, że ich wojna domowa była jedynie „zakłóceniami” stworzonymi przez „lewicowców” z Chin kontynentalnych, co jest jednym z wielu kłamstw, które im powiedziano na temat ich własnej historii.
Przed 1967 rokiem żaden Chińczyk w Hongkongu nie mógł uczęszczać do szkoły, ponieważ edukacja była przeznaczona dla obcokrajowców i nielicznej elity. Znacznie więcej miejscowych Chińczyków, praktycznie wszyscy z niższej klasy, było naprawdę traktowanych z pogardą. Obecnie w Hongkongu jest wielu starszych Chińczyków, którzy mogą powiedzieć, że zbliżały się do nich małe białe dzieci, były opluwane i nazywane „brudnym żółtym psem”. Miejscowi Chińczycy byli traktowani z pogardą nie tylko przez Brytyjczyków i innych cudzoziemców, ale także przez tych samych nielicznych elitarnych Chińczyków. Jednym z nich był Li Ka-Shing, dziś fetowany jako „Papa Li” i najbogatszy człowiek w Hongkongu. Według udokumentowanych raportów, w 1967 roku Li zwrócił się do pracowników swojej fabryki plastikowych kwiatów, aby poinformować ich, że ich płace zostaną obniżone o 20%, ich godziny pracy wzrosną o 20% i różne inne opresyjne manewry. Według moich dokumentów Li powtórzył ten manewr w innej fabryce, której był wówczas właścicielem, w sytuacji, gdy od pracowników oczekiwano już pracy od 12 do 14 godzin dziennie bez przerwy. Wydarzenia te były przysłowiową kroplą, która zalała gorzkość wielbłąda. Pracownicy odmawiający zaakceptowania nowych zasad zostali zwolnieni, policja aresztowała wielu pracowników odmawiających wypuszczenia towarów z fabryk, wydarzenia te przerodziły się w gwałtowne zamieszki, które wkrótce ogarnęły całe miasto i doprowadziły do wojny domowej. W żadnym wypadku nie była to wyłącznie wina Li; jego działania były jedynie detonatorem, ale mimo to był częścią ogromnego, kipiącego problemu społecznego. Pracownicy odmawiający zaakceptowania nowych zasad zostali zwolnieni, policja aresztowała wielu pracowników odmawiających wypuszczenia towarów z fabryk, wydarzenia te przerodziły się w gwałtowne zamieszki, które wkrótce ogarnęły całe miasto i doprowadziły do wojny domowej. W żadnym wypadku nie była to wyłącznie wina Li; jego działania były jedynie detonatorem, ale mimo to był częścią ogromnego, kipiącego problemu społecznego. Pracownicy odmawiający zaakceptowania nowych zasad zostali zwolnieni, policja aresztowała wielu pracowników odmawiających wypuszczenia towarów z fabryk, wydarzenia te przerodziły się w gwałtowne zamieszki, które wkrótce ogarnęły całe miasto i doprowadziły do wojny domowej. W żadnym wypadku nie była to wyłącznie wina Li; jego działania były jedynie detonatorem, ale mimo to był częścią ogromnego, kipiącego problemu społecznego.
Hongkong: czy dwa miliony maszerujących mogą się mylić?
Tak więc, oprócz sił dezintegracji kulturowej, większość Hongkongu doświadczyła poważnego ucisku gospodarczego i pracowniczego, wywołując niepokoje gospodarcze i społeczne, które ostatecznie przerodziły się w gwałtowne demonstracje polityczne. Spalono fabryki, zbombardowano posterunki policji, doszło do powszechnych strajków transportowych i innych, demonstracji ulicznych i zamieszek. Podpalono autobusy, splądrowano biura rządowe i spalono budynki. Rząd kolonialny zwolnił tysiące lokalnych chińskich pracowników za udział w demonstracjach. Policja wdarła się do biura związku, aresztując wielu i zabijając innych, co doprowadziło do większej przemocy odwetowej. Rząd i zagraniczne media rozpoczęły masową kampanię medialną, obwiniając Chiny kontynentalne za zamieszki.
Wojna domowa z 1967 r. była powszechnie postrzegana jako przełom w historii Hongkongu, który zmusił rząd kolonialny do wprowadzenia szeroko zakrojonych reform społecznych, zwłaszcza w zakresie edukacji i opieki społecznej. Gubernator w końcu przyznał, że „w Hongkongu trzeba wiele zrobić”. a później brytyjski sekretarz ds. kolonii przyznał, że „nigdy nie byłoby żadnej reformy” bez wojny domowej przeciwko obcokrajowcom i elitom Hongkongu. Powstanie zmusiło brytyjską administrację kolonialną do zapewnienia – po raz pierwszy – możliwości dziewięcioletniej edukacji szkolnej dla miejscowych Chińczyków i zmiany w prawie pracy, które ograniczyły maksymalny czas pracy kobiet i dzieci do (tylko) 57 godzin tygodniowo . Należy zauważyć, że reformy nie obejmowały elementów politycznych; w Hongkongu nigdy nie było „demokracji” dla Chińczyków,
Szybko do 2019 roku
Hongkong ma dziś dwa główne problemy:
Po pierwsze, jak dobrze zauważył Martin Jacques w niedawnym artykule, Hongkong nigdy nie miał sprawnego ani niezależnego rządu ani struktury administracyjnej przeznaczonej do zarządzania dużym, nowoczesnym miastem. Był to całkowicie rząd kolonialny zaprojektowany do wykonywania i egzekwowania rozkazów z Londynu i tak pozostaje do dziś. Ale Londynu już nie ma, a wysiłki Chin zmierzające do poprawy sytuacji są brutalnie potępiane przez Zachód jako ingerencja i „odbieranie swobód”. Ten rząd kolonialny jest skutecznie sparaliżowany, ponieważ środowisko polityczne w Hongkongu zostało stworzone specjalnie dla oligarchii, stworzonej albo przez pieniądze z opium, albo przez grabieże społeczeństwa, i robią to dzisiaj z ochroną tak zwanej „opozycji” w rządzie którzy odrzucają wszelkie próby uczynienia z Hongkongu miasta bardziej ludzkiego i bardziej przystępnego cenowo dla mieszkańców. Od tego,
Na przykład każda próba wykorzystania wolnych gruntów pod przystępne cenowo mieszkania jest odrzucana przez tę opozycję, którą kupiło kilku deweloperów gruntów, co powoduje, że posiadanie domu jest niemożliwe dla młodych ludzi, najmniejszy dom o powierzchni około 20 metrów kwadratowych kosztuje jednego dolara milion. Hongkong to jedyne miasto, jakie znam, gdzie dziesiątki tysięcy ludzi dosłownie mieszka w klatkach dla psów o powierzchni dwóch metrów kwadratowych, ułożonych w magazynach o wysokości trzech lub czterech wysokości, w wielu z nich mieszkają osoby w podeszłym wieku lub matki z małymi dziećmi, a mimo to są zmuszone płacić tyle samo, ile jako 200 USD miesięcznie za czynsz w nędznych warunkach bez toalet i urządzeń kuchennych. Praktycznie cała infrastruktura i znaczna część krajobrazu handlowego jest własnością tylko kilku rodzin, które wykorzystują to, by bez skrupułów okradać mieszkańców. Doniesienia o brutalnym traktowaniu i skutecznym niewolnictwie filipińskich niań i gospodyń domowych wystarczają, by normalni ludzie się kulili. Andre Vltchek napisał w niedawnym artykule, że wskaźniki ubóstwa w Hongkongu są wysokie, a miasto cierpi z powodu korupcji i dzikiego kapitalizmu. Tak prawdziwe w obu przypadkach. Napisał, że kontrast między Szanghajem, Pekinem i Hongkongiem jest szokujący. Też prawda. Ludzie, zwłaszcza młodzi, w Hongkongu uważają, że nie mają przyszłości i mają rację. Ale zamiast szukać jedynego źródła ratunku na kontynencie, zwracają się do źródła swoich problemów, do Amerykanów. Zatem dla nich „żadna przyszłość” nie jest gwarantowana. i że miasto cierpi z powodu korupcji i dzikiego kapitalizmu. Tak prawdziwe w obu przypadkach. Napisał, że kontrast między Szanghajem, Pekinem i Hongkongiem jest szokujący. Też prawda. Ludzie, zwłaszcza młodzi, w Hongkongu uważają, że nie mają przyszłości i mają rację. Ale zamiast szukać jedynego źródła ratunku na kontynencie, zwracają się do źródła swoich problemów, do Amerykanów. Zatem dla nich „żadna przyszłość” nie jest gwarantowana. i że miasto cierpi z powodu korupcji i dzikiego kapitalizmu. Tak prawdziwe w obu przypadkach. Napisał, że kontrast między Szanghajem, Pekinem i Hongkongiem jest szokujący. Też prawda. Ludzie, zwłaszcza młodzi, w Hongkongu uważają, że nie mają przyszłości i mają rację. Ale zamiast szukać jedynego źródła ratunku na kontynencie, zwracają się do źródła swoich problemów, do Amerykanów. Zatem dla nich „żadna przyszłość” nie jest gwarantowana.
Na Zachodzie czytamy doniesienia medialne, że Hongkong ma rządy prawa, które zawstydzają wszystkich w Azji, w tym Chiny, Japonię i Singapur. Oby to była prawda. Niektóre podstawowe środki ochrony ludności mogą być w porządku, ale obraz jest zupełnie inny, gdy korporacje swobodnie plądrują ludność cywilną. Hong Kong to korporacyjne miasto Dzikiego Zachodu z najbardziej brutalną formą kapitalizmu, w którym zawsze rządzili baronowie rabusiów i gdzie większość zdobytych fortun była i nadal jest albo nielegalna, albo nieludzka. Oto kilka przykładów z różnych sektorów biznesu w Hongkongu.
Wybitny deweloper z Hongkongu zbudował kilka luksusowych budynków mieszkalnych, które były bardzo przereklamowane i zawyżone. Potencjalnych nabywców pocieszyły dowody, że znaczna część projektu została już wyprzedana na tych poziomach i że ceny wkrótce będą jeszcze wyższe. Niestety wszystkie wyprzedaże były fałszywe. Deweloper „sprzedał” wiele mieszkań przyjaciołom i znajomym, rozumiejąc, że nie ponoszą żadnej odpowiedzialności i że zakupy zostaną wycofane, gdy niewinni nabywcy połkną przynętę. Ale nie ma problemu, przynajmniej nie dla dewelopera.
Jeden z bardziej wpływowych obywateli Hongkongu jest właścicielem firmy telefonii komórkowej, która przyciągnęła wielu nowych klientów, dając „darmowy” telefon komórkowy każdemu, kto ukończył 16 lat i posiada dowód osobisty HK. Okrzyki skarg były natychmiast niemal ogłuszające, abonenci otrzymywali ogromne rachunki bez informacji o sposobie naliczania opłat i bez kopii umowy określającej opłaty. Ostatecznie sprawa zakończyła się w sądzie, a wielu powodów polegało na słynnych „rządach prawa” Hongkongu, aby ich chronić. Sądy wielokrotnie nakazywały firmie dostarczanie każdemu klientowi kopii umowy, aby mógł poznać podstawę opłat i prowizji. Po latach zwłoki i wielokrotnym ignorowaniu nakazów sądowych każdy abonent w końcu otrzymał umowę, dokument skurczył się do rozmiaru czcionki tak małej, że wszystkie 4 strony były wydrukowane na jednej stronie kartki A-4, oraz na szarym papierze z różowym tuszem. Całkowicie nieczytelne dla człowieka lub maszyny. Po powrocie do sądu firma twierdziła, że „po prostu próbowała ratować drzewa”. O ile mi wiadomo, na tym sprawa się zakończyła.
Władze zbadały Richarda Li (syna Li Ka-Shinga) w jego staraniach o wykupienie PCCW, wiodącego operatora telefonicznego w Hongkongu. Sędzia nazwał jego transakcję przejęcia „niczym innym niż nieuczciwością”. Zgodnie z prawem Hongkongu do tych ofert wymagana jest większość wyborców, ale Li nie miał większości. Doniesienia prasowe twierdziły, że starszy członek grupy wykupu Li poinstruował menedżera w Fortis Insurance Asia (firmie niegdyś kontrolowanej przez Li), aby rozdał 500 000 akcji wśród 500 pracowników firmy, którzy następnie głosowali za przejęciem, przechylając szalę umowa do przejścia. Według tych samych raportów ani pan Li, ani jego firma, ani PCCW, ani Fortis, ani żaden z dyrektorów Fortis nie mieli o tym żadnej wiedzy.
Nathan Road jest prawdopodobnie najbardziej znaną i znaną ze wszystkich handlowych i turystycznych dzielnic Hongkongu, ale przestępczość na tym obszarze jest legendarna od dziesięcioleci, a setki tysięcy turystów i gości jest co roku źle oszukiwanych. Te prawdy o Nathan Road są dostępne nawet na stronie internetowej rządu Hongkongu poświęconej turystyce, z historiami, które czasami łamią serce. Kupujesz drogi nowy komputer lub telefon komórkowy, a sprzedawca prosi o zapłacenie gotówką, aby zachować ogromny „rabat”. Następnie idzie do magazynu, aby zabrać twój przedmiot, ale jesteś zaniepokojony i prosisz o pomoc, gdy nie wraca po 20 minutach, tylko po to, by usłyszeć, że żaden członek personelu nie pasuje do podanego opisu, a sklep nie ma pojęcia, kto wziął twoje pieniądze. Kupujesz drogi nowy aparat, zabierz pudełko z powrotem do hotelu i odkryj, że zawiera tanią podróbkę, która jest warta być może 10% ceny, którą zapłaciłeś. Oczywiście wracasz do sklepu, aby złożyć reklamację, ale właściciel mówi ci, że nic nie może zrobić, ponieważ mogłeś sam dokonać wymiany i próbujesz go oszukać. Ale to nie miałoby znaczenia, ponieważ tylko obudowa wygląda na prawdziwą; wnętrze to tani złom. Wielu ludzi na Nathan Road udaje krawców oferujących duże zniżki na legendarne, wysokiej jakości garnitury z Hongkongu. W pokoju wypełnionym drogimi tkaninami i katalogami ze zdjęciami wybierasz wymarzony garnitur, za który musisz zapłacić z góry, a który zostanie dostarczony do Twojego hotelu przed wyjazdem. Ale garnitur dostarczony tuż przed pośpiechem na lotnisko będzie źle dopasowanym kawałkiem poliestru za 100 dolarów i jeśli masz czas na narzekanie, nigdzie nie widać twojego „krawca”. Policja w Hongkongu mogłaby zamknąć to wszystko w ciągu jednego dnia, gdyby chciała. Ale oni nie chcą.
Dzisiaj Chiny są ulubionym chłopcem do bicia kopiowanych lub podrabianych produktów, ale te zaczęły swoje życie w Hongkongu, a nie w Chinach kontynentalnych i chociaż fabryki mogą rzeczywiście znajdować się w Chinach, właściciele są teraz i zawsze byli w Hongkongu, przenosząc swoje fabryki za granicę, aby ułatwić dostęp do tańszej siły roboczej, gdy Hongkong powrócił do Chin. Nawet dzisiaj można łatwo kupić wszelkiego rodzaju podróbki i kopie zachodnich produktów na ulicach Hongkongu, podczas gdy zachodnie media nie mają ani słowa krytyki. Hipokryzja jest porażająca.
Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że obcokrajowcy – przynajmniej niektórzy obcokrajowcy – mogą ograbiać obywateli Hongkongu jeszcze bardziej drapieżnie niż lokalna oligarchia. Chiny, ze względu na nadzór nad własnymi pieniędzmi i gospodarką, niewiele ucierpiały w wyniku krachu finansowego w USA w 2008 roku. Niestety, nasz „wolny, demokratyczny i amerykański” Hongkong nie radził sobie tak dobrze. Wielu mieszkańców Hongkongu zostało oszukanych z oszczędności życia zainwestowanych w obligacje wyemitowane przez Lehman Brothers, które amerykańskie agencje ratingowe oceniły na AAA+, warte miliardy dolarów, które zalały Azję, a zwłaszcza Hongkong. Amerykański FED i Departament Skarbu były w pełni świadome niewypłacalności Lehmana, a tak zwani „międzynarodowi bankierzy i inwestorzy” wyrzucili te obligacje, podczas gdy opracowywano plany zezwolenia Lehmanowi na ogłoszenie bankructwa. To nie przypadek, że obywatele Hongkongu ponieśli tak ogromne straty, że nigdzie nie widać słynnych „rządów prawa”. Zachodnie media całkowicie zignorowały tę historię. W CNN nie było nagrań wideo starszych osób protestujących przed budynkiem giełdy w Hongkongu, nie było artykułów w New York Times wychwalających tych Chińczyków szukających sprawiedliwości.
Drugim poważnym problemem jest to, że (pod tą samą kontrolą oligarchii) Hongkong jest główną bazą operacyjną dla dosłownie niezliczonych tysięcy Amerykanów i innych osób, których zadaniem jest irytowanie Chin kontynentalnych, destabilizacja kraju i oczernianie jego imienia na arenie światowej. Gdyby ludzie w Hongkongu mieli jakiekolwiek pojęcie o zakresie ingerencji, wpływów i kontroli – oraz finansowania – ich procesów politycznych przez Stany Zjednoczone; gdyby mieli pojęcie, do jakiego stopnia są ślepymi marionetkami, których polityczne sznurki pociąga rząd USA i CIA, prawdopodobnie umarliby ze wstydu. To naprawdę niefortunne, że większość ludzi w Hongkongu nie rozpoznaje zewnętrznych i zagranicznych bodźców stojących za protestami ulicznymi, czuwaniami przy świecach i wieloma innymi czynnikami, które są wykorzystywane jako podmioty destabilizujące wymierzone w Chiny kontynentalne.
Hongkong ma dosłownie setki sponsorowanych przez USA organizacji pozarządowych, a także media internetowe, gazety, wydziały uniwersyteckie, zagranicznych reporterów, dźgających Chiny od dołu, a wszystko to w celu zdestabilizowania Chin i obalenia ich rządu. Istnieje wiele dziesiątek zorientowanych na Zachód organizacji politycznych i propagandowych, obsadzonych przez obcokrajowców i zindoktrynowanych Hongkongów, którzy nieustannie oczerniają Chiny i forsują polityczny i ideologiczny program Stanów Zjednoczonych. Tym z nas, którzy mieszkają na kontynencie, czasami wydaje się, że Hongkong został przekształcony w jeden wielki amerykański klub wojenny, aby zmusić Chiny do poddania się. Chińska polityka „reform i otwartości” zalegalizowała zagraniczną infiltrację każdego aspektu gospodarki i społeczeństwa Hongkongu, pozwalając Hongkongowi, obecnie oficjalnie pod chińską suwerennością, nadal być antychińską bazą zagraniczną i bezpieczną przystanią dla szerzenia niepokojów na kontynencie. Tylko na stronie internetowej NED możemy udokumentować dziesiątki milionów dolarów wydawanych każdego roku w Hong Kongu na te cele. NED wydaje również miliony dolarów amerykańskich na próby przekształcenia własnych imperialnych ambicji politycznych w „ochronę” praw człowieka mieszkańców Hongkongu i życzliwe życzenie tego, co nazywa „demokratyczną reprezentacją”. Wykorzystuje również Hongkong jako bazę dla ogromnej liczby kampanii politycznych, których celem jest zwrócenie lokalnej uwagi HK i międzynarodowej na zmiany polityczne, które ma nadzieję wprowadzić w Hongkongu, poprzez ukrywanie i przedstawianie ich jako kwestii związanych z prawami człowieka. NED wydaje również miliony dolarów amerykańskich na próby przekształcenia własnych imperialnych ambicji politycznych w „ochronę” praw człowieka mieszkańców Hongkongu i życzliwe życzenie tego, co nazywa „demokratyczną reprezentacją”. Wykorzystuje również Hongkong jako bazę dla ogromnej liczby kampanii politycznych, których celem jest zwrócenie lokalnej uwagi HK i międzynarodowej na zmiany polityczne, które ma nadzieję wprowadzić w Hongkongu, poprzez ukrywanie i przedstawianie ich jako kwestii związanych z prawami człowieka. NED wydaje również miliony dolarów amerykańskich na próby przekształcenia własnych imperialnych ambicji politycznych w „ochronę” praw człowieka mieszkańców Hongkongu i życzliwe życzenie tego, co nazywa „demokratyczną reprezentacją”. Wykorzystuje również Hongkong jako bazę dla ogromnej liczby kampanii politycznych, których celem jest zwrócenie lokalnej uwagi HK i międzynarodowej na zmiany polityczne, które ma nadzieję wprowadzić w Hongkongu, poprzez ukrywanie i przedstawianie ich jako kwestii związanych z prawami człowieka.
USA starają się przejąć inicjatywę we wszystkich debatach publicznych w Hongkongu, z góry dyktując warunki, na jakich ta debata będzie się odbywać. NED prowadzi tzw. „badanie opinii publicznej” i inicjuje zorganizowane „debaty publiczne” na temat systemu politycznego Hongkongu, koncentrując się na dyktowanych przez USA modelach reform konstytucyjnych, próbując je propagować wśród ludności Hongkongu i próbować wymusić konsensus, że są to jedyne modele akceptowalne dla mieszkańców Hongkongu. NED publikuje dokumenty do dyskusji i inne informacje, przedstawiając wybrane przez USA treści jako jedyny model odpowiedni dla Hongkongu, odsuwając w ten sposób na bok życzenia i cele rządu centralnego Chin. Inne oddziały i agencje rządu USA już teraz wydają wiele milionów dolarów na propagandę mieszkańców Hongkongu,
Zasięg ingerencji jest niewyobrażalny dla przeciętnego mieszkańca Zachodu. George Soros finansuje tak zwany China Media Project, prowadzony przez Davida Bandurskiego na Uniwersytecie w Hongkongu, którego zadaniem jest zniszczenie Chin kontynentalnych. To Bandurski sfabrykował historie chińskiej „50-centowej armii”, twierdząc, że chiński rząd zatrudnił 280 000 ludzi, którym płacono 0,5 dolara za każdy pozytywny wpis w internecie o Chinach. Gra odnosiła sukcesy przez lata, dopóki ktoś nie opublikował zrzutów ekranu rządu Izraela, faktycznie i dosłownie, oferując wszystkim studentom żydowskich uniwersytetów 0,50 USD za każdy post faworyzujący Izrael. W tym momencie fałszywe twierdzenia Bandurskiego zniknęły z dnia na dzień. Jako inny przykład, rząd Stanów Zjednoczonych sponsorował kilka „biur mówców” o wybujałej wyobraźni charakterze, w których pracują byli pracownicy amerykańskiej dyplomacji i Białego Domu. Plan zakłada rekrutację chińskich urzędników i biznesmenów średniego szczebla, aby czerpać zyski z zaproszeń jako mówcy na wielu wydarzeniach. Biorąc pod uwagę brak doświadczenia, kierownicy biura dostarczają nie tylko odpowiednich tematów, ale także poręczny zarys przemówień, pełnych niezbyt zawoalowanych żądań usunięcia chińskiego systemu rządów, zniesienia chińskich przedsiębiorstw państwowych, gwałtownej sprzedaży Infrastruktura Chin dla europejskich bankierów i wiele więcej. Jeśli się powiedzie, Stany Zjednoczone będą miały tysiące nieświadomych Chińczyków podróżujących po ich kraju, sprzedając swoim rodakom amerykańską drogę do zniszczenia. pełne niezbyt zawoalowanych żądań usunięcia chińskiego systemu rządów, zniesienia chińskich przedsiębiorstw państwowych, gwałtownej sprzedaży chińskiej infrastruktury europejskim bankierom i wielu innych. Jeśli się powiedzie, Stany Zjednoczone będą miały tysiące nieświadomych Chińczyków podróżujących po ich kraju, sprzedając swoim rodakom amerykańską drogę do zniszczenia. pełne niezbyt zawoalowanych żądań usunięcia chińskiego systemu rządów, zniesienia chińskich przedsiębiorstw państwowych, gwałtownej sprzedaży chińskiej infrastruktury europejskim bankierom i wielu innych. Jeśli się powiedzie, Stany Zjednoczone będą miały tysiące nieświadomych Chińczyków podróżujących po ich kraju, sprzedając swoim rodakom amerykańską drogę do zniszczenia.
Plany te obejmują nie tylko propagandę, ale i przemoc. Widzieliśmy tego mnóstwo w Hong Kongu w ostatnich miesiącach, ale było więcej, których nie widzieliśmy. Nie informowano o tym w zachodnich mediach, ale podczas demonstracji „Occupy Central” kilka lat temu policja w Hongkongu odkryła składy sprzętu do produkcji bomb, który zawierał materiały wybuchowe oraz maski z podobizną Guya Fawkesa, który stał za nieudanym spiskiem wysadzenia brytyjskiego parlamentu. W tym samym miejscu policja znalazła również mapy dzielnic Wan Chai i Admiralicji, lokalizacje władz miejskich i siedziby rządu, a także bazę armii Chin kontynentalnych. Urzędnicy doszli wówczas do wniosku, że CIA stworzyła niewielką grupę fanatyków i dostarczyła im materiały i instrukcje dotyczące popełniania poważnych aktów przemocy.
Życzenie Chin sprzed kilku lat, aby wprowadzić do szkół w Hong Kongu coś, co Zachód nazwał „komunistyczną propagandą”, było raczej próbą przedstawienia mieszkańcom Hongkongu prawdy o historii Hongkongu, a wynikające z tego demonstracje przeciwko tym wysiłkom były najwyraźniej kierowane z na zewnątrz i z oczywistych powodów. Protesty w 2019 r. zostały początkowo wywołane wnioskiem Chin kontynentalnych o wydanie ustawy o ekstradycji z Hongkongiem, co nie jest niczym niezwykłym, ponieważ wszystkie narody mają umowy ekstradycyjne między państwami i prowincjami. Powodem jest to, że jeśli ktoś popełnia przestępstwo w Nowym Jorku, a następnie ucieka do Wirginii, nowojorska policja nie ma uprawnień w tym stanie i nie może po prostu przekroczyć granicy w celu przeszukania i aresztowania, ale musi polegać na lokalnych organach ścigania. Stąd umowy ekstradycyjne. Dalej, Chiny mają kilka dobrych powodów, by chcieć takich umów z Hongkongiem i Tajwanem. Po pierwsze, więcej niż kilku biznesmenów lub urzędników państwowych z Chin kontynentalnych sprzeniewierzyło pieniądze lub oszukało inwestorów, a następnie uciekło do Hongkongu, aby wieść dobre życie wolne od obaw o repatriację. Zrozumiałe jest, że Chiny chciałyby, aby osoby sprowadzone do domu stanęły przed sądem. Podobny problem, a być może większy, polega na tym, że więcej niż kilku mieszkańców Hongkongu podróżowało na kontynent, popełniając dość dużą liczbę wyimaginowanych i mniej wyimaginowanych przestępstw, głównie oszustw na dużą skalę, ale także szpiegostwa i morderstw, a następnie uciekł z powrotem do Hongkongu, ponownie poza zasięgiem chińskiej policji kontynentalnej. następnie uciekł do Hongkongu, aby wieść dobre życie wolne od obaw przed repatriacją. Zrozumiałe jest, że Chiny chciałyby, aby osoby sprowadzone do domu stanęły przed sądem. Podobny problem, a być może większy, polega na tym, że więcej niż kilku mieszkańców Hongkongu podróżowało na kontynent, popełniając dość dużą liczbę wyimaginowanych i mniej wyimaginowanych przestępstw, głównie oszustw na dużą skalę, ale także szpiegostwa i morderstw, a następnie uciekł z powrotem do Hongkongu, ponownie poza zasięgiem chińskiej policji kontynentalnej. następnie uciekł do Hongkongu, aby wieść dobre życie wolne od obaw przed repatriacją. Zrozumiałe jest, że Chiny chciałyby, aby osoby sprowadzone do domu stanęły przed sądem. Podobny problem, a być może większy, polega na tym, że więcej niż kilku mieszkańców Hongkongu podróżowało na kontynent, popełniając dość dużą liczbę wyimaginowanych i mniej wyimaginowanych przestępstw, głównie oszustw na dużą skalę, ale także szpiegostwa i morderstw, a następnie uciekł z powrotem do Hongkongu, ponownie poza zasięgiem chińskiej policji kontynentalnej.
Istnieje jednak trzecia kategoria, o której nie wspominają media, która była prawdopodobną przyczyną tak żarliwego podsycania przez Stany Zjednoczone płomieni ostatniej serii zamieszek. Amerykanie mają ogromny kontyngent w Hongkongu (około 80 000 ludzi, z których niewielu to biznesmeni), zaczynając od konsulatu USA, ale rozciągając się znacznie dalej z mediami, NED i całym alfabetem organizacji pozarządowych z siedzibą w USA, George Hong Kong Media Project Sorosa i wiele innych, w większości finansowanych przez CIA, ale nie wszystkie, ze stałą misją dźgnięcia w Chiny kontynentalne z ich podbrzusza w Hongkongu. Wiele z tego, co robią ci ludzie, jest nielegalne, sprzeczne z prawem Hongkongu, prawem Chin kontynentalnych i prawem międzynarodowym, ale są oni chronieni w Hongkongu przez naciski rządu USA i bez umowy o ekstradycji nie mogą zostać wysłani do Chin i przewiezieni do test. Amerykanie musieli dla własnego dobra odrzucić ustawę o ekstradycji i udało im się. Ogromna przemoc, którą wywołali, prawdopodobnie zapewni, że ustawa nie zostanie ponownie wprowadzona przez długi czas, jeśli w ogóle.
Powiem, że Hong Kong był jednym z moich ulubionych miast 20 czy 30 lat temu. Wtedy wydawało mi się, że to wspaniałe i pełne życia miasto. Te dni minęły. Byłem w Hong Kongu 50 lub więcej razy, jakość doświadczenia powoli się pogarszała, aż do teraz jest to w większości nieprzyjemne, a zwłaszcza dla Chińczyków kontynentalnych, którzy są bardzo często obrażani, maltretowani, opluwani, a czasem atakowani przez tych samych młodych studentów dzisiaj dążenie do „demokracji i wolności” poprzez podpalanie stacji metra.
Źródło https://www.bluemoonofshanghai.com/politics/the-history-of-hong-kong-britains-colonial-legacy-fast-forward-to-2019-october-13-2019/