Medycyna holistyczna oznacza leczenie pacjenta w taki sposób, który przyniesie skuteczne i bezpieczne rezultaty. Oznacza to połączenie medycyny ortodoksyjnej i alternatywnej.
Autorstwa doktora Vernona Colemana
Słowo „holistyczny” zostało po raz pierwszy wprowadzone w 1926 roku przez południowoafrykańskiego filozofa i męża stanu Jana Christiana Smutsa. Zasugerował, że cała istota ludzka jest czymś znacznie więcej (i czymś zupełnie innym) niż zbiorem części fizycznych lub emocjonalnych. W tamtych mrocznych czasach lekarze paradowali po oddziałach szpitalnych, wspominając o „wątrobie” na ostatnim łóżku i „przypadku zapalenia trzustki” na trzecim łóżku po lewej stronie. O czym ja mówię? Nadal są.
Ale cokolwiek by twierdzili, w okolicy praktycznie nie ma „holistycznych” szpitali. I nie ma holistycznych uzdrowicieli. Jeśli chcesz medycyny holistycznej, musisz stać się pacjentem holistycznym. Problem w tym, że intuicyjne, holistyczne podejście jest sprzeczne ze wszystkim, z czym biurokratyczny, legalistyczny i ograniczony establishment medyczny czuje się komfortowo. Placówka medyczna została kupiona przez przemysł farmaceutyczny kilkadziesiąt lat temu. Współczesna medycyna nastawiona jest na rozwiązywanie problemów za pomocą leków, chirurgii czy radioterapii i nie uznaje wpływu stresu czy diety. Establiszment medyczny również nie docenia znaczenia medycyny zapobiegawczej.
Mit, że terapia lekowa jest jedynym prawdziwym rozwiązaniem, jest obecnie powtarzany bez zastrzeżeń, bez wahania i zażenowania. Wielu członków środowiska medycznego wierzy, że postęp medycyny w dużej mierze zależy od przemysłu farmaceutycznego. Nie uważa się tego za przedmiot debaty, ale za podstawowy element składowy; fakt z życia medycznego.
Nic więc dziwnego, że należący do i kontrolowany przez firmy farmaceutyczne establishment medyczny nadal z przerażeniem patrzy na wszelkie odmiany medycyny alternatywnej. Próby organizowania programów badawczych nad skutecznością akupunktury, ziołolecznictwa czy homeopatii niezmiennie są traktowane z szyderstwem lub protekcjonalnym lekceważeniem.
Jednym z największych skandalów XXI wieku jest to, że wart miliardy dolarów światowy przemysł nowotworowy, międzynarodowy przemysł farmaceutyczny i „zawód” medyczny (obecnie bardziej zawód niż „zawód”) w większym stopniu raczej stłumiłyby alternatywę leczenia raka, zamiast przyznawać, że tradycyjne metody leczenia mogłyby być lepsze.
Lekarze bez ogródek mówią o medycynie holistycznej, ale tak naprawdę mają na myśli to, że pacjenci powinni być przygotowani na wypróbowanie szerokiej gamy leków i ortodoksyjnych metod leczenia. Specjaliści szpitalni popadli w intelektualny zaściankowość. Większość teraz się specjalizuje, a potem znowu się specjalizuje. Są absurdalnie ograniczeni i bigoteryjni; nie ma integracji, przeglądu i zdrowego rozsądku.
Medycyna „holistyczna” (lub, jak to się czasem pisze, holistyczna) od kilkudziesięciu lat cieszy się teoretyczną popularnością. Wielu alternatywnych i niektórych ortodoksyjnych pracowników służby zdrowia określa siebie jako praktyków „holistycznych”. Ale większość tak nie jest. Większość dziennikarzy błędnie zakłada, że słowo to jest synonimem medycyny „alternatywnej” lub „uzupełniającej”. Ale to też jest błędne.
Słowo i koncepcja pozostawały mniej więcej zapomniane aż do lat 70. XX wieku, kiedy rozwój medycyny zaawansowanych technologii doprowadził do rewolucji wśród pacjentów, którzy uważali, że agresywna medycyna interwencyjna nie jest w pełni zadowalająca.
Nagle pojawiło się powszechne, rozsądne poczucie, że specjalizacja i fragmentacja to nie wszystko, za co się uważało.
W praktyce użycie słowa „holistyczny” oznaczało, przynajmniej w teorii, że zamiast uważać pacjentów za chore nerki lub serca, pracownicy służby zdrowia będą starali się zaspokoić fizyczne, psychiczne, emocjonalne i duchowe potrzeby swoich pacjentów, zajmując się problemów społecznych i fizycznych oraz stosując naturalne metody lecznicze, a także nowoczesne techniki farmakologiczne lub chirurgiczne.
Krótko mówiąc, słowo „holistyczny” miało opisywać postawę. Jest to postawa, którą może zastosować zarówno ortodoksyjny lekarz, jak i lekarz medycyny alternatywnej. Lekarz pierwszego kontaktu w ruchliwym miejskim ośrodku zdrowia może zastosować „holistyczne” podejście tak samo łatwo, jak zielarz lub akupunkturzysta pracujący w sypialni na zapleczu.
Nie ulega wątpliwości, że prawdziwie „holistyczne” podejście do opieki medycznej to niezwykle dobra wiadomość dla pacjentów.
Prawidłowe przestrzeganie oznacza, że każdą chorobę można leczyć metodą „wybierz i wymieszaj” – wybierając te aspekty medycyny ortodoksyjnej i alternatywnej, które z największym prawdopodobieństwem będą skuteczne, a najmniej mogą powodować skutki uboczne, oraz leczyć i zwracać pełną uwagę na wszystkie aspekty istnienia jednostki.
Faktem jest, że w przypadku większości chorób nie ma sensu leczyć tego, co jest nie tak z ciałem, jeśli nie leczy się również tego, co jest z umysłem, i wydaje mi się niezwykłe, że współczesny lekarz będzie leczył ciało chorego pacjenta z powodu wysokiego ciśnienia krwi, zespołu jelita drażliwego lub astmy, ale zignoruj umysł, gdy obecnie ustalono ponad wszelką wątpliwość, że w tak wielu chorobach objawy fizyczne są spowodowane tego czy innego rodzaju zamętem psychicznym.
Równie dziwaczne i, prawdę mówiąc, nienaukowe jest to, że osteopata leczy plecy pacjenta i ignoruje jego umysł.
Zalety prawdziwie „holistycznego” podejścia są kolosalne nie tylko dlatego, że medycyna „holistyczna” daje szansę wykorzystania tego, co najlepsze i uniknięcia najgorszego, ale także dlatego, że różne rodzaje leczenia, stosowane łącznie, mogą działać synergistycznie. Prawdziwie „holistyczne” podejście może wykorzystywać nowoczesny lek, technikę relaksacyjną i rodzaj masażu, aby uporać się z pojedynczym zestawem objawów.
Choć w teorii słowo „holistyczny” oznacza godną podziwu zmianę w podejściu, istnieje niestety niewiele dowodów na to, że praktycy naprawdę rozumieją, co to słowo oznacza i jak należy je stosować w praktyce. Byłoby miło pomyśleć, że każdy mógłby znaleźć „holistycznego” lekarza, który się nim zaopiekuje. Ale nie wstrzymuj oddechu. Mniej więcej tyle samo masz szans na trafienie w olej podczas kopania warzyw ozimych.
Najważniejsze jest to, że nie sądzę, że wielu pacjentów kiedykolwiek otrzyma naprawdę „holistyczne” leczenie od swoich lekarzy. Większość programów szkoleniowych ze swej natury ma na celu kształcenie specjalistów. Szkoły medyczne produkują dystrybutory i noże do leków. Nie ma też wielu pracowników służby zdrowia, którzy mają czas lub ochotę studiować inne dostępne specjalizacje.
Musimy także przyznać, że mamy tu oczywiście do czynienia z ogromnym czynnikiem zniechęcającym o charakterze finansowym. Ilu lekarzy zasugeruje płacącemu pacjentowi, że uzyska lepsze leczenie, odwiedzając innego specjalistę?
Wszystko to jest ogromnie przygnębiające.
Nie oznacza to jednak, że medycyna „holistyczna” jest poza zasięgiem. Oznacza to jednak, że jeśli naprawdę chcesz leczenia „holistycznego” (a moim zdaniem powinieneś), będziesz musiał sam przejąć kontrolę, jeśli Ty lub ktoś z Twojej rodziny będzie potrzebował leczenia.
Opracuj własne podejście „wybierz i wymieszaj”.
To naprawdę jedyny rozsądny sposób.
Powyższe zaczerpnięto z książki „ The Kick-Ass AZ for Over 60s ” Vernona Colemana.
Link źródłowy https://expose-news.com/2023/08/28/the-truth-about-holistic-medicine/