Autor, Szymon Zdziebłowski,
15.08.2019 aktualizacja 15.08.2019
Nowy budynek Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego, którego koszt budowy wraz z infrastrukturą wynosi ok. Za 88 mln zł zacznie działać w 2023 roku. Dwa lata wcześniej w ramach testów konstrukcja zostanie zmontowana w Polsce – poinformowała PAP Agnieszka Kruszewska z Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN.
Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego jest jedną z około 40 stacji całorocznych w tej części świata. Znajduje się na półkuli południowej, w archipelagu Szetlandów Południowych, na Wyspie Króla Jerzego.
Rozpoczęła działalność w 1977 roku. Kiedy pierwotnie budowano główny budynek stacji, znajdował się on kilka metrów od morza; obecnie, przy wysokim stanie wody, odległość ta wynosi niecały metr i dlatego budynkowi grozi zagłada. Ponadto przestarzała infrastruktura stacji ulega zużyciu po wielu latach użytkowania w warunkach polarnych. Dlatego od kilku lat naukowcy zabiegają o środki na budowę nowego budynku i jego udogodnień.
Projekt nowej stacji przygotowała w 2015 roku firma Kuryłowicz & Associates. W listopadzie 2018 r. Ministerstwo Nauki ogłosiło, że przekaże dotację celową w wysokości 88 mln zł na modernizację infrastruktury stacji i budowę nowego gmachu głównego. Jego układ będzie przypominał trójramienną gwiazdę. W sercu stacji powstanie przestrzeń wspólna, w której mieszkańcy będą spędzać czas.
„Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, naukowcy zaczną korzystać z nowego budynku w 2023 roku” – mówi zastępca dyrektora administracyjnego Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN Agnieszka Kruszewska. Stacja jest obiektem tej instytucji.
Kruszewska dodaje, że bieżący rok jest rokiem przygotowawczym do uruchomienia tej inwestycji. Przypomina, że jako jednostka finansowana ze środków publicznych instytut ma obowiązek przystąpić do szeregu postępowań przetargowych.
„Na tym etapie wybraliśmy kancelarię prawną, która będzie obsługiwać inwestycję. Przygotowujemy się do wyboru firmy, która będzie odpowiedzialna za nadzór architektoniczny” – dodaje Kruszewska. Pod koniec tego lub na początku przyszłego roku, po wyłonieniu wykonawcy nadzoru inwestorskiego i pracowni projektowej, przygotowany zostanie projekt wykonawczy nowego budynku i kompleksowej modernizacji infrastruktury stacji.
W pierwszym kwartale 2020 roku IBB PAN ogłosi przetargi na wykonawcę lub wykonawców inwestycji. W dalszej części planowane są media pod budowę i transport niezbędnego ciężkiego sprzętu. Znajdą się w nich pojazdy do obsługi rozładunku elementów stacji.
Stacja zostanie wstępnie zmontowana w Polsce prawdopodobnie na początku 2021 roku. „Zdecydowaliśmy się na ten krok, aby uniknąć nieprzewidzianych zdarzeń, które mogłyby mieć wpływ na terminowe zakończenie tej inwestycji” – podkreśla Kruszewska. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w drugiej połowie 2021 roku wszystkie elementy stacji zostaną przetransportowane w kontenerach na Antarktydę. Złożenie go z prefabrykatów zajmie kilka miesięcy. Prace wykończeniowe w budynku i uporządkowanie terenu planowane są na przyszły sezon. Kompleks ma zostać oddany do użytku w 2023 roku. Wtedy na stacji zamieszka grupa polarników.
Z informacji podanych przez Kruszewską wynika, że w nowym głównym budynku dworca pomieści się maksymalnie 40 osób, które będą mogły przebywać w nim przez cały rok. Dodaje, że na pewno poprawią się warunki pracy, życia i obsługi technicznej.
Nowy budynek będzie zlokalizowany 100 metrów od linii brzegowej, na stabilnym podłożu. Przed wyborem lokalizacji przeprowadzono analizy geologiczne.
Nowy budynek dworca będzie posiadał fundamenty, w związku z czym nie będzie możliwości zmiany jego lokalizacji. W sposób elastyczny zbudowano jedynie pojedyncze stacje antarktyczne – jak na przykład brytyjska stacja Halley, która zlokalizowana jest na lodowcu na Morzu Weddella. Jednak w przypadku stacji Arctowskiego, która nie jest zlokalizowana na lądolodzie, takie rozwiązanie nie ma uzasadnienia – zauważa Kruszewska.
Naukowcy mają nadzieję, że nowy budynek stacji będzie im służył przez kilka dekad.
Stacja jest nieformalną „ambasadą” Polski na jedynym niezamieszkanym kontynencie. Jako jeden z sygnatariuszy Układu Antarktycznego, Polska znajduje się w gronie 29 krajów konsultacyjnych, które mogą podejmować decyzje dotyczące działalności człowieka na Antarktydzie. Jednym z warunków przystąpienia do tego grona jest prowadzenie znaczącej pracy naukowo-badawczej.
PAP – Science in Poland, Szymon Zdziebłowski
szz/ ekr/ kap/
tr. RL
Źródło https://scienceinpoland.pap.pl/node/78241
Polska Stacja Antarktyczna, Henryk Arctowski
Stacja Polska Henryk Arctowski, położona w Zatoce Admiralicji na Wyspie Króla Jerzego, działa nieprzerwanie od swojego powstania w 1977 roku. W wyniku jej powstania Polska stała się 13. członkiem konsultacyjnym Układu Antarktycznego, organizacji liczącej obecnie 24 członków. Ta średniej wielkości stacja, należąca do Polskiej Akademii Nauk, może pomieścić do 70 osób w sezonie letnim i 20 osób w sezonie zimowym. Do codziennej konserwacji stacji potrzebnych jest zazwyczaj dziesięć osób. W 1992 roku w bazie zimę spędziło 11 osób. Od 1997 roku prowadzone są ciągłe badania z zakresu oceanografii, geologii, geomorfologii, glacjologii, meteorologii, klimatologii, sejsmologii, magnetyzmu, a w szczególności ekologii. Badania nad żywymi zasobami Oceanu Południowego są bezpośrednio powiązane z działalnością flot rybackich w tym region.
Takich badań wymaga się od Polski jako sygnatariusza zarówno CCAMLR, jak i ATCM. W latach 1976-1989 Instytut Ekologii i Morski Instytut Rybołówstwa w Gdyni współpracowały przy pięciu wyprawach morskich na Szetlandy Południowe na pokładzie statku badawczego Profesor Siedlecki. Prowadzono je w ramach programu BIOMASA, którego podstawy naukowe były uzupełnieniem badań prowadzonych na stacji Arctowski. Ponadto badania w bazie są ściśle powiązane z innymi międzynarodowymi programami naukowymi koordynowanymi przez SCAR, takimi jak BIOTAS, EASIZ i GLOBAL CHANGE. Zasadniczą rolą bazy jest pełnienie funkcji obserwatorium nauk ekologicznych i nauk o Ziemi. Na stacji pracowało ponad 1000 Polaków. Spośród nich 230 stanowili naukowcy reprezentujący różne polskie uczelnie i instytuty w ramach Polskiej Akademii Nauk. W wyniku badań prowadzonych na Stacji Arctowskiego uzyskano 29 stopni magisterskich, 14 doktoratów, 6 habilitacji i 3 tytuły profesora.
W obszarze nauk biologicznych opublikowano prawie 290 prac, w tym wiele w czasopismach zagranicznych. Podobną liczbę opublikowano także w Geologii, Paleontologii i innych naukach o Ziemi. Zatoka Admiralicji jest powszechnie uważana za idealny obszar do takich multidyscyplinarnych badań.
Polscy naukowcy współpracowali ze współpracownikami z wielu krajów, m.in. Argentyny, Belgii, Brazylii, Chile, Niemiec, Holandii, Nowej Zelandii, Peru, byłego Związku Radzieckiego, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. W najbliższej przyszłości poszukujemy bliższej współpracy z innymi organami międzynarodowymi, takimi jak kraje EFS i EWG. Współpraca istnieje także w obszarze wsparcia logistycznego.
Dziesięć krajów, które obecnie obsługują stację na Wyspie Króla Jerzego, często współpracuje. Za funkcjonowanie i dalszy rozwój stacji odpowiada nowo utworzony Zakład Biologii Antarktyki (PAN), kierowany przez prof. S. Rakusę-Suszczewskiego.
Argumenty za dalszym wykorzystaniem stacji jako bazy naukowej pozostają solidne i niekwestionowane. Aby złagodzić część problemów, jakie stanęły przed stacją w związku z ostatnimi zawirowaniami finansowymi w Polsce, przy Polskiej Akademii Nauk powołano „Fundację Henryka Arctowskiego”.
Źródło https://sunsite.icm.edu.pl/dab/overview.html
Henryk Arctowski – miłośnik zimnej pogody
Autor: Patryk Zakrzewski
Henryk Arctowski, fotografia z książki Antarktyda: Ostatni kontynent Iana Camerona, © 2003 Topham Picturepoint/TopFoto /Forum
Badał zmiany klimatyczne, zanim stało się modne. Arctowski, nieustraszony polarnik i utalentowany naukowiec, poprowadził pierwszą ekspedycję naukową na Antarktydę. Jego pasja do badań nigdy nie osłabła: nawet rok spędzony w lodzie nie był w stanie go powstrzymać.
Artzt(owski)
Urodził się w Warszawie jako Henryk Artzt. Jego rodzina przeniosła się z Wirtembergii do Polski w XVII wieku i z czasem zasymilowała się z polską kulturą. Ojciec Artzta jest wysokim urzędnikiem kolejowym. Prowadzą wygodne życie. Młody Henryk uczęszcza do gimnazjum w Inowrocławiu (wówczas pod okupacją niemiecką), ale za manifestowanie polskiego patriotyzmu wpada w kłopoty w szkole. Rodzice wysyłają go do prestiżowej szkoły w Liège.
Kariera naukowa Artzta wkrótce nabiera tempa: studiuje na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym w Liège, następnie na Sorbonie i Collège de France. Zanim skończy 24 lata, ma już stanowisko w Instytucie Chemii w Belgii i imponujący zbiór publikacji akademickich. Podpisuje je Henryk Arctowski – dla podkreślenia polskości zmienił nazwisko.
Belgica płynie na Antarktydę
W 1895 roku Arctowski dowiaduje się, że Adrian de Gerlach, oficer belgijskiej marynarki wojennej, organizuje wyprawę na Antarktydę. Arctowski zgłosił się jako pierwszy. Kraina, do której zmierzają, jest wciąż nieznana: będą pierwszymi naukowcami, którzy do niej dotrą. Jakby tego było mało, postanawiają wybrać się tam zimą. Arctowski wspólnie z Gerlachem prowadzi akcję zbiórki pieniędzy. W pełni angażuje się w przygotowania do wyprawy: bada szwajcarskie lodowce i konsultuje się z ekspertami z zakresu oceanologii i meteorologii.
Ich budżet jest skromny. Jedyne, na co ich stać, to używany statek z Norwegii. Ochrzcili swojego wielorybnika dumnym imieniem Belgica . Ich statek jest mały, ale niezawodny. A co najważniejsze, mają przestronne i dobrze wyposażone laboratorium.
16 sierpnia 1897 opuszczają port w Antwerpii. Międzynarodowa załoga licząca 22 osoby, w której skład wchodzą Roald Amundsen – który później zyskał sławę jako pierwszy człowiek, który dotarł na Biegun Południowy – oraz Emil Racoviţă, słynny rumuński zoolog i pionier biospeleologii (badania organizmów zamieszkujących jaskinie). Arctowski zostaje wybrany na kierownika naukowego wyprawy.
Wycieczka nie zaczyna się dobrze: udaje im się dotrzeć do pobliskiej Ostendy, zanim zepsuje się maszyna parowa. Trzej członkowie załogi odeszli. Po drobnych przetasowaniach personalnych Arctowskiemu udaje się pozyskać do zespołu swojego kolegę Antoniego Dobrowolskiego. Wkrótce Dobrowolski zasłynie jako twórca kriologii, nauki o lodzie. Na wyprawę zostaje jednak zatrudniony jedynie jako zwykły marynarz i jedynie pomocnik naukowców: Gerlach na początku go nie polubił.
W Rio de Janeiro dołącza do nich Frederick Cook, amerykański lekarz i fotograf, który później znajdzie się w centrum sporu o to, kto jako pierwszy dotarł na Biegun Północny. Po wielu przygodach i zakłóceniach, w styczniu 1898 roku wyprawa przepływa obok ostatnich osiedli ludzkich na argentyńskiej Isla de los Estados. Potem już tylko morze i lód.
Lodowa pułapka
Po dotarciu do wybrzeży Półwyspu Antarktycznego Belgica utknie w lodzie morskim na 13 miesięcy. Załoga spędza czas polarnego uwięzienia na badaniu i analizowaniu wszystkiego wokół. Najgorsze jednak dopiero się wydarzy. W maju rozpoczyna się noc polarna. Potrwa sześć miesięcy, a temperatura spadnie do –40°C. Członków załogi nęka depresja, problemy z oddychaniem i szkorbut (ostatecznie pokonają go jedząc świeże mięso fok i pingwinów).
W listopadzie dzień powraca, ale lód wciąż trzyma się mocno. Zaczynają sobie radzić: zadanie zajmuje im pięć tygodni po trzy ośmiogodzinne zmiany dziennie. Mężczyźni używają pił, łopat i wszystkiego, co im wpadnie w ręce. 14 marca 1899 roku udaje im się uciec z zamarzniętego więzienia. Zwracają pierwszych ludzi, którzy spędzili zimę na Antarktydzie.
Publikacje popularnonaukowe nieustannie proszą Arctowskiego o spisanie relacji ze swojej podróży. Ten odmawia i przez wiele lat skrupulatnie pracuje nad opracowaniem i katalogowaniem wszystkich danych z wyprawy. Arctowski cieszy się sukcesem zawodowym, ale znajduje też miłość: poślubia słynną śpiewaczkę operową Arian Jane Addy.
Człowiek klimatyczny
W 1910 Arctowski bierze udział w wyprawie naukowej na Spitsbergen. Po powrocie przenosi się do USA. Przez kolejne dziewięć lat pełni funkcję kierownika działu naukowego Biblioteki Publicznej w Nowym Jorku. Podczas pobytu w USA rozpoczyna zakrojone na szeroką skalę badania nad zmianami klimatycznymi: nad tym tematem będzie pracował do końca życia.
Arctowscy uważnie śledzą wszystko, co dzieje się w Polsce. W czasie Wielkiej Wojny Henryk przygotowuje obszerny (ponad 2500 stron) raport na temat Polski dla amerykańskiej komisji powołanej przez prezydenta Wilsona. Na Konferencji Pokojowej w Paryżu, gdzie rozstrzygają się losy niepodległości Polski, Arctowski pełni funkcję doradcy delegatów swojego kraju. Jego żona organizuje akcję pomocy dla polskich uchodźców.
Polska w końcu pojawia się ponownie na mapie, a Arctowski wraca do Polski. Premier Paderewski proponuje mu stanowisko ministra edukacji, ale Henryk woli poświęcić się nauce. Zostaje profesorem geofizyki i meteorologii na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie.
W sierpniu 1939 roku Arctowscy jadą do Nowego Jorku na konferencję naukową. Miesiąc później wybucha wojna. Nie ma drogi powrotnej. Arctowski będzie pracował w Smithsonian Institute tak długo, jak zdrowie pozwoli mu na kontynuowanie badań. Umiera w 1958 roku.
Tłumaczone przez Agatę Zano
Źródło https://culture.pl/en/article/henryk-arctowski-the-cold-weather-enthusiast