Rewizjonizm bizantyjski odblokowuje historię świata

Autor, LAURENT GUYÉNOT

The Unz Review

Jestem pewien, że wielu czytelników może się odnieść, jeśli powiem, że poznawanie Bizancjum jest jak odkrywanie zatopionej cywilizacji Atlantydy. Możesz przeczytać tysiące książek o „średniowieczu”, a nawet zrobić doktorat. w „Średniowieczu” (tak jak ja) i prawie nigdy nie słyszę o Bizancjum. A potem, pewnego dnia, kiedy myślałeś, że znasz podstawy przełomu pierwszego tysiąclecia naszej ery, przeczytałeś coś takiego:

Na przełomie pierwszego tysiąclecia imperium Nowego Rzymu było najstarszym i najbardziej dynamicznym państwem na świecie i obejmowało najbardziej cywilizowane części świata chrześcijańskiego. Jej granice, od dawna bronione przez rodzime wojska graniczne, były poszerzane przez najbardziej zdyscyplinowaną i zaawansowaną technologicznie armię swoich czasów. Jedność społeczeństwa bizantyjskiego opierała się na równości prawa rzymskiego i głębokim poczuciu wspólnej i starożytnej tożsamości rzymskiej; scementowane przez wydajność złożonej biurokracji; karmione i wzmacniane przez instytucje i zasady Kościoła chrześcijańskiego; wysublimowany przez grecką retorykę; i potwierdzone przez upływ dziesięciu wieków. Pod koniec panowania Bazyleusza II (976-1025), najdłuższego w historii Rzymu, jego terytorium obejmowało Azję Mniejszą i Armenię, Półwysep Bałkański na południe od Dunaju, oraz południowe regiony Włoch i Krymu. Serbia, Chorwacja, Gruzja i niektóre emiraty arabskie w Syrii i Mezopotamii przyjęły status państwa zależnego.[1]

Ten sam autor informuje, że w 1018 roku ten sam Basileios (lub Basil) II był „najpotężniejszym i zwycięskim władcą świata chrześcijańskiego”,[2]panującego z miasta, którego mury mogłyby pomieścić dziesięć największych miast Europy Zachodniej. Włodzimierz Wielki (980-1015), którego Rosjanie uważają za założyciela i patrona swego narodu, poślubił siostrę Bazylego, przyjął jego wiarę i zbudował w Kijowie kościół Hagia Sophia. Młody cesarz niemiecki Otton III (996-1002), który przez matkę był w połowie Bizantyjczykiem, miał poślubić siostrzenicę Bazylego, gdy zmarł w wieku 21 lat. Wszystko na dworze ottońskim było wzorowane na Bizancjum, a ich tytuł kaiser zapożyczono nie od łacińskiego cezara , ale od greckiej formy kaisar .

W tym momencie możesz zacząć się zastanawiać, czy przypadkiem nie natknąłeś się na alternatywną historię. Podejrzewasz przynajmniej, że coś Ci umknęło w Twoich „studjach średniowiecznych”, że Twój obraz „Średniowiecza” ma ogromną dziurę w środku, a raczej, że to tylko fragment znacznie większego obrazu, którego większa część została oderwana i wyrzucona. Zaczynasz go szukać na przysłowiowym śmietniku historii. Zanim się zorientujesz, jesteś na ścieżce „bizantyjskiego rewizjonizmu”.

Nie pomyślałem o tym wyrażeniu, aż do francuskiego artykułuostatnio nazwał mnie „bizantyjskim rewizjonistą”. Ze strony katolika nie miał to być komplement, ale mimo wszystko postanowiłem zasłużyć na ten artykuł. Wyjaśnię, co może oznaczać „bizantyjski rewizjonizm” i co jest w nim takiego wspaniałego. Rewizjonizm bizantyjski otwiera historię świata. Daje ci więcej niż przebłysk sił karmicznych, które poruszają cywilizacje, a nawet może pomóc ci odgadnąć, w jakim ogólnym kierunku zmierza świat. To jedno z najbardziej ekscytujących poszukiwań prawdy historycznej, w jakie się zaangażowałem. Rewizjonizm bizantyjski dotyczy nie tylko Bizancjum: jest lustrem, w którym Zachód może poznać siebie. I nie mam na myśli lustra, w którym Biały człowiek mógłby się nienawidzić. Wręcz przeciwnie, będę argumentował, że jest to ścieżka skruchy za to, co Biały człowiek zrobił sobie pod wpływem złego, podstępnego i dzielącego boga.

Nazwisko, które pojawia się jako pierwsze, jeśli wygooglujesz „bizantyjski rewizjonizm”, to Anthony Kaldellis, urodzony w Grecji amerykański profesor, który wniósł nowe spojrzenie na tę dziedzinę i uczynił ją atrakcyjną dla setek studentów. Powyższy cytat pochodzi z jednej z jego książek. Przeczytałem większość z nich i uważam, że jego reputacja jest w pełni zasłużona (zobacz listę jego publikacji i filmów na kaldellispublications.weebly.com ).

Zacząłem czytać o Bizancjum jakieś dziesięć lat temu. Po raz pierwszy zapoznałem się z pracami brytyjskiego historyka Stevena Runcimana (1903-2000), poczynając od jego obszernej Historii wypraw krzyżowych (1951). Runciman miał talent do opowiadania historiiBizancjum z dokładnością, wnikliwością i empatią, podczas gdy Kaldellis bardziej interesuje się teoriami na temat Bizancjum. Dzięki wcześniejszemu szkoleniu z nauk ścisłych zna różnicę między udowodnieniem racji a zwykłym jej zilustrowaniem. I może powiedzieć błędny argument, kiedy go zobaczy. Ten artykuł jest po części przeglądem najważniejszych książek Kaldellisa o cywilizacji bizantyjskiej. Ale wykorzystam jego materiał jako trampolinę do wzniesienia się do wyższego punktu widzenia na temat relacji między Zachodem a Wschodem oraz natury zachodniej cywilizacji. W ostatniej części wskażę pewną niekompletność bizantyjskiego rewizjonizmu Kaldellisa i zepchnę go na niezbadane terytorium.

Koniec „średniowiecza”

Rewizjonizm bizantyjski rozpoczyna się od ponownego umieszczenia Konstantynopola na mapie. Przez całe średniowiecze było zdecydowanie największym miastem świata chrześcijańskiego. Według Runcimana jego populacja osiągnęła milion w XII wieku, licząc przedmieścia.[3]Jego bogactwo wywarło głębokie wrażenie na wszystkich przybyszach. W XII-wiecznym francuskim rzymskim Partonopeu de Blois Konstantynopol to nazwa Raju, miasta złota, kości słoniowej i drogocennych kamieni. Robert de Clari, który był jednym z krzyżowców, którzy splądrowali je w 1204 r., dziwił się: „Od stworzenia tego świata nie widziano ani nie zdobyto tak wielkiego bogactwa”.[4]Do tego momentu Konstantynopol był największym ośrodkiem handlu międzynarodowego, łączącym Chiny, Indie, Arabię, Europę i Afrykę.

Konstantynopol musi również zostać przywrócony na właściwe miejsce na osi czasu. Anthony Kaldellis pisze:

Cywilizacja bizantyjska rozpoczęła się, gdy byli jeszcze ludzie, którzy potrafili czytać i pisać egipskimi hieroglifami; nadal istniała wyrocznia w Delfach i igrzyska olimpijskie; a głównym bogiem kultu na wschodzie był Zeus. Kiedy Bizancjum się skończyło, świat miał armaty i prasy drukarskie, a niektórzy ludzie, którzy byli świadkami upadku Konstantynopola w 1453 roku, doczekali się opowieści o wyprawie Kolumba do Nowego Świata. Chronologicznie Bizancjum obejmuje cały łuk od starożytności do wczesnej epoki nowożytnej, a jego historia przeplata się z historią wszystkich głównych graczy w historii świata po tej stronie rzeki Indus.[5]

Z tej perspektywy „średniowiecze” jawi się jako przykrywka dla tego, co należy właściwie nazwać „wiekiem bizantyjskim”.

Średniowieczny świat jest rozmytą konstrukcją zarówno w czasie, jak iw przestrzeni i nigdy nie jest jasne, czy dane społeczeństwo należy do niego. Ale Bizancjum, główny punkt odniesienia w dziedzinie studiów bizantyjskich, jest z kolei niezwykle łatwe do zidentyfikowania. Nie ma tu dwuznaczności ani chronologicznej niejasności: pole jest określone przez historię konkretnego państwa, którą zawsze można dostrzec w dowodach, a państwo to było siedliskiem greckojęzycznego społeczeństwa rzymskiego i prawosławnego, które miało odrębną kulturę narodową.[6]

Jeśli termin „średniowiecze” ukuty w okresie renesansu jest „z natury problematyczny”, gdy weźmie się pod uwagę Bizancjum, mówi Kaldellis, to nowszy wynalazek „późnej starożytności” tylko zwiększył zamieszanie: „późna starożytność wbiła klin między Bizancjum a swoje starożytne korzenie”. Przywłaszczył sobie również główne obszary innowacji bizantyjskich, które miały wpływ na świat, takie jak stworzenie większości aspektów postkonstantyńskiego chrześcijaństwa, w tym jego doktryn, literatury, kościołów, soborów, kanonów i struktur instytucjonalnych. Większość z nich została stworzona na wschodzie przez mówiących po grecku chrześcijańskich Rzymian, tj. przez Bizantyjczyków”.[7]

Bizancjum nie pasuje dobrze do naszego obrazu późnej starożytności i średniowiecza, ponieważ te kategorie zostały stworzone w celu marginalizacji Bizancjum. Uczono nas, że Bizancjum było pozostałością po upadłym imperium rzymskim, powoli tracąc na znaczeniu. Upadek trwający 1123 lata! Pomyśl o tym! Rzeczywistość jest taka, że ​​Bizancjum było Cesarstwem Rzymskim, dopóki Zachód, odłączając się od niego, nie wymazał go z historii. „Bizancjum w X wieku bardziej przypominało imperium rzymskie z IV wieku niż jakiekolwiek współczesne zachodnie średniowieczne państwo”.[8]
Późna starożytność i średniowiecze są zatem konstruktami prowincjonalnymi, które są nieistotne z perspektywy bizantyńskiej — podobnie jak oczywiście z perspektywy eurazjatyckiej (co oznaczają „Chiny w średniowieczu” lub „Indie w średniowieczu”? ).

Nawet nasze zachodnie pojęcie „średniowiecznego chrześcijaństwa” jest mocno stronnicze, argumentuje Kaldellis: „„średniowieczne chrześcijaństwo” rozumiane jest jako pochodzące z Europy Zachodniej i Środkowej, mimo że większość chrześcijan w okresie średniowiecza żyła na wschodzie, w Słowianach, Kraje bizantyjskie i rządzone przez muzułmanów, a także dalej na wschód”.[9]
Nie wspominając o tym, że aż do VIII wieku biskup Rzymu był mianowany przez Konstantynopol.

Rewizjonizm bizantyjski oznacza również przyjęcie bizantyjskiej strony historii jej długiej walki z Zachodem, przyznając, że narracja zwycięzcy jest zwodnicza, jak zawsze. Powiedziano nam, że krucjaty były wielkoduszną odpowiedzią Zachodu na prośbę Bizantyjczyków o pomoc. A jeśli przez niedyskrecję jakiegoś historyka usłyszymy o splądrowaniu Konstantynopola przez krzyżowców w 1204 roku, przynajmniej wyjaśni on, że „zmusili ich do tego Wenecjanie” lub że był to godny ubolewania przypadek przyjaznego ognia wywołanego przez mgłę wojny . Rewizjonizm bizantyjski rozwiewa tę mgłę. „Nigdy nie było większej zbrodni przeciwko ludzkości niż czwarta krucjata” — napisał Steven Runciman.[10]

Trudno przecenić szkody wyrządzone cywilizacji europejskiej przez splądrowanie Konstantynopola. Skarby Miasta, księgi i dzieła sztuki zachowane z odległych wieków, zostały rozproszone iw większości zniszczone. Imperium, wielki wschodni bastion chrześcijaństwa, zostało rozbite jako potęga. Jego wysoce scentralizowana organizacja została zrujnowana. Prowincje, aby się ratować, zostały zmuszone do decentralizacji. Podboje Osmanów były możliwe dzięki zbrodni krzyżowców.[11]

Anthony Kaldellis przedstawia to z właściwej perspektywy:

W rzeczywistości był to akt agresji jednej cywilizacji przeciwko drugiej, w tym sensie, że zarówno agresor, jak i ofiara byli w pełni świadomi różnic etnicznych, religijnych, politycznych i kulturowych, a skrajna przemoc, która towarzyszyła zniszczeniu Konstantynopola, była napędzany samoświadomością wielu krzyżowców tych różnic.[12]

To dobrze, że Jan-Paweł II publicznie przeprosił za czwartą krucjatę 800 lat później,[13]nie zmienia to jednak faktu, że jego poprzednik Innocenty III z radością i wdzięcznością zareagował na wieść o zdobyciu miasta i natychmiast podjął próbę zmobilizowania nowej tury żołnierzy, duchownych i osadników w celu zabezpieczenia nowego imperium łacińskiego. W kazaniu wygłoszonym w Rzymie i przepakowanym jako list do duchowieństwa towarzyszącego krzyżowcom, „Innocenty opisuje zdobycie Konstantynopola jako akt Boga, który poniża dumnych, czyni posłusznych nieposłusznych i czyni katolikami schizmatyków. Innocenty argumentuje, że grecki brak potwierdzenia filioque (błąd trynitarny) jest podobny do żydowskiego błędu polegającego na nieuznawaniu boskości Chrystusa. I jako taki, papież sugeruje, że zarówno grecki błąd, jak i ich upadek zostały przepowiedziane w Apokalipsie”.[14]

Niestety dominująca na Zachodzie narracja nie uległa radykalnej zmianie. Mówiąc o jednym z autorów standardowej historii Czwartej Krucjaty , Kaldellis pisze: „Kiedy usłyszałem przemówienie Toma Maddena na temat Czwartej Krucjaty w 2005 roku, poczułem się, jakbym słuchał Donalda Rumsfelda, Sekretarza Obrony, mówiącego o amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 roku”.[15]Ta uwaga podkreśla znaczenie studiowania historii dla zrozumienia teraźniejszości. Interesujące pytanie brzmi: w jakim stopniu krucjaty, ich ideologia i celebracja sprawiły, że Zachód stał się tym, czym jest dzisiaj?[16]

Rewizjonizm bizantyjski jest kontrowersyjny, ponieważ kwestionuje nie tylko obraz Bizancjum, jaki ludzie Zachodu mają, ale także obraz Zachodu, jaki ludzie Zachodu mają. Jesteśmy cywilizacją krucjat, które zniszczyły Bizancjum i od tego czasu próbowały zniszczyć wszystkie cywilizacje, które stanęły na drodze naszej hegemonii. Powinniśmy przynajmniej wiedzieć, że tak postrzega nas Rosja i większość świata (obejrzyj „Upadek imperium: lekcja Bizancjum” ). Jak argumentowałem w „Bizantyńskim spojrzeniu na Rosję i Europę”, nie możemy zrozumieć Rosji bez odrobiny bizantyjskiego rewizjonizmu, ponieważ Rosja jest Bizancjum redivivus na wiele sposobów.

Poznanie Bizancjum może również pomóc nam spojrzeć na Turcję z innej perspektywy. Nikt oczywiście nie zaprzeczy, że Turcy zadają ostateczny cios Konstantynopolowi. Ale, jak pokazał rumuński historyk Nicolae Iorga w Bizancjum po Bizancjum (1934), nigdy nie było z ich strony takiej samej nienawiści, jak ze strony łacinników. Dlatego miasto „było powiększane, ponownie zaludniane, głęboko kochane i szanowane, z dbałością o wszystkie jego potrzeby i namiętności, przez cesarzy pochodzenia osmańskiego”.[17]O jego zdobywcy Mehmecie II Steven Runciman napisał w Wielkim Kościele w niewoli : „W jego żyłach płynęła grecka krew. Był oczytany i głęboko zainteresowany nauką greki. Był dumny z tego, że uważał się za spadkobiercę Cezarów [przyjmując tytuł Kayser-i-Rum] i był gotów wziąć na siebie odpowiedzialność religijną swoich poprzedników, o ile pozwalała na to jego własna religia”.[18]Tureckie roszczenia do części dziedzictwa Bizancjum nie są bezprawne iz mistyczno-geopolitycznego punktu widzenia można przewidzieć, że trwały sojusz między Rosją a Turcją zakończy klątwę czwartej krucjaty (przeczytaj artykuł Israela Shamira zatytułowany „ Ottoman Imperium, proszę wróć!” ).

Hellenistyczne korzenie Bizancjum

Najlepszym wkładem Anthony’ego Kaldellisa w studia bizantyjskie jest to, że rzuca on nowe światło na prawdziwą naturę cywilizacji bizantyjskiej, najpierw zdzierając warstwy zachodnich uprzedzeń, polemik i oszustw, ale także czytając własną imperialną propagandę Bizancjum.

Na przykład Kaldellis argumentuje, że chrześcijaństwo, choć istotne dla tożsamości bizantyjskiej, nie było tak centralne i wyłączne w życiu codziennym, jak kazano nam wierzyć, czytając zbyt wielu autorów kościelnych. Nawet za panowania Justyniana i Justyniana, uważanych za erę nietolerancyjnej ortodoksji chrześcijańskiej, wielu urzędników i intelektualistów nie wykazywało nawet nominalnej wiary chrześcijańskiej: tak jest w przypadku historyka Prokopiusa, który mówi o „chrześcijanach”, jakby wykluczając się z tę grupę i uważa za „szaloną głupotę badać naturę Boga i pytać, jaki to rodzaj”. Jak argumentowałem gdzie indziej, sama nazwa, jaką Justynian nadał swojemu arcydziełu architektonicznemu – największej budowli świata od tysiąca lat – świadczy o jego wielkim szacunku dla hellenizmu: Hagia Sophia, czyli Święta Mądrość, jest boginią filozofów,

Stereotyp rozdzierającego włosy obskurantyzmu Bizancjum przesłonił jego trwałą miłość do kultury starożytnej Grecji, co Anthony Kaldellis dokumentuje w Hellenism in Byzantium (2007), uzupełnionym w Byzantium Unbound (2019). W przeciwieństwie do tego, co wydarzyło się na Zachodzie pod wpływem Tertuliana, Augustyna i innych, Ojcowie Kościoła Wschodniego nie potępiali dziedzictwa hellenistycznego. W IV wieku Gregorios z Nazjanzu argumentował, że teksty klasyczne nie są z natury religijne i mogą być z pożytkiem studiowane przez chrześcijan. Jego przyjaciel Bazyli z Cezarei napisał krótką rozprawę na ten temat: Do młodych mężczyzn o tym, jakie korzyści mogą odnieść z literatury greckiej, który stał się autorytatywny. Homer był zawsze „poetą” dla bizantyjskich uczniów, a jego utwory przetrwały do ​​dziś tylko dlatego, że pozostawały w programie nauczania. To samo dotyczy innych starożytnych greckich historyków, tragików i poetów.

Photios , patriarcha Konstantynopola od 858 do 867 i od 877 do 886, jest uznawany w Kościele prawosławnym za św. Nawet dzieła antychrześcijańskiego cesarza Juliana (361-363), znanego na Zachodzie jako „odstępca”, zostały skopiowane i zachowane: „Jego spuścizna była ciągłym przypomnieniem, że hellenizm nie był, jak wielu chciało wierzyć, jedynie posłuszną służebnicą wiary, ale raczej może być aktywowana jako potężna alternatywa”.[19]

Znajomość literatury starożytnej Grecji przywieźli na Zachód emigranci bizantyjscy między XIII a XVI wiekiem.[20]Jeden z nich, zmarły około 1453 roku Gemistos Plethon, był „prawdziwym twórcą studiów platońskich na Zachodzie”.[21]„Praktycznie wszystkie teksty greckie… musiały przejść przez Bizancjum, aby do nas dotrzeć” — pisze Kaldellis. „Więc kiedy idziesz do biblioteki seminaryjnej klasyków i patrzysz na rzędy greckich Loebów, Teubnerów, Oxford Classical Texts lub Budés, wiedz, że patrzysz na bizantyjską bibliotekę klasyczną”. Zachód konsekwentnie próbował ukryć swój dług wobec Bizancjum: „nawet najnowsze prace nadal przedstawiają Bizancjum nie jako prawdziwego uczestnika, ale jedynie jako opiekuna klasycznej tradycji dla ostatecznej korzyści Zachodu, jego„ prawdziwego spadkobiercy ”.[22]Ale jeśli cywilizacja zachodnia określa się jako spadkobierczyni klasycznej Grecji, to „Bizancjum wyłania się jako kwintesencja cywilizacji zachodniej”.[23]
Powodem, dla którego „w Konstantynopolu nie mogło być renesansu [jest] to, że nie umarło nic, co wymagałoby ożywienia”.[24]

W następstwie hellenizmu w Bizancjum Kaldellis napisał krótszą książkę o opiece Bizantyjczyków nad Atenami i ich Partenonem: The Christian Parthenon: Classicism and Pilgrimage in Byzantine Athens (2009):

po starożytności Ateny i klasyczne dziedzictwo, które nadal reprezentowały w umysłach wielu Bizantyjczyków, nie zniknęły ze sceny historii, jak twierdzono. Partenon, przekształcony w kościół, stał się ważnym miejscem pielgrzymek, którego sława rozeszła się po całym chrześcijańskim świecie. Jednak w przeciwieństwie do form pobożności bizantyjskiej, tym, co przyciągało pielgrzymów i adorację, nie były przechowywane w nich święte relikwie czy ikony, ale raczej sam Partenon, budowla, której klasyczna przeszłość była znana i rzeczywiście dość widoczna. Chrześcijańska pobożność była tu zaangażowana w bezpośredni i ciągły dialog ze starożytnością, w samej siedzibie jej klasycznej wielkości.[25]

Bliskie powiązania Bizancjum z hellenizmem stworzyły chrześcijaństwo zupełnie odmienne niż na Zachodzie, gdzie większość papieży miała silną niechęć do wszystkiego, co greckie (począwszy od Grzegorza Wielkiego, 590-604) i zaszczepiła w Kościele odrazę do literatury pogańskiej. Chociaż na Wschodzie zawsze istniały napięcia między dwiema kulturami, utrzymywały one równowagę, która chroniła chrześcijaństwo przed pogrążeniem się w ekskluzywistycznym szaleństwie, które charakteryzowało rzymski katolicyzm.

Bizantyjska potęga cesarska zawsze mogła liczyć na obfitą podaż świeckich urzędników wyszkolonych w hellenistycznym dziedzictwie. Jedną z głównych konsekwencji jest to, że filozofia polityczna, która kierowała elitą rządzącą, była raczej klasyczna niż biblijna. W przeciwieństwie do tego, zachodnia „teologia polityczna” została zaczerpnięta przede wszystkim ze Starego Testamentu. Chrześcijaństwo rzymskie było religią dwojaką: podczas gdy ludziom kazano naśladować Chrystusa i nieść swój krzyż, rządząca elita od czasów Karola Wielkiego czerpała inspirację z żydowskiego Tanachu, uważając się za namaszczonych nowych Mojżeszów lub nowych Dawidów (nigdy jako nowy Jezus).

Ideologia krucjat wywodziła się wprost z opowieści o świętych wojnach Izraela. We wschodnim chrześcijaństwie to złudzenie zawsze było powstrzymywane przez przeciwwagę hellenistycznej filozofii i historii. Bez tej siły równoważącej chrześcijaństwo zachodnie uległo czarowi Jahwe w znacznie większym stopniu niż Kościół wschodni.

Nienawiść papiestwa do kultury greckiej głęboko współbrzmi również ze Starym Testamentem. Jest to w końcu esencja mesjanizmu antyasymilacyjnego, który ukształtował ostateczny korpus Starego Testamentu, z Księgami Machabejskimi jako wisienką na torcie.

Duch starotestamentowego hebraizmu przejawiał się także w legalizmie panującym na Zachodzie, prowadzącym bezpośrednio do doktryny o czyśćcu, do inkwizycji i palenia na stosie heretyków oraz do wielu innych aspektów, które są obce prawosławiu. John Meyendorff i Aristeides Papadakis napisali w The Christian East and the Rise of the Papacy (1994)d — książce niezbędnej dla rewizjonistów bizantyjskich — o „przekształceniu papiestwa w najbardziej złożony trybunał w chrześcijaństwie. … Funkcje prawne, a nie religijne, miały wyznaczać wzór działalności papieskiej przez resztę środkowego średniowiecza. Praktycznie każdy urzędujący papież w latach 1100-1300 miał być prawnikiem”.[26]

Bizantyjska monarchia republikańska

Bizantyjskie życie polityczne zostało zbadane z niespotykaną dotąd głębią przez Kaldellisa w książce The Byzantine Republic : People and Power in New Rome (2015). Tutaj ponownie kładzie kres wiekom dezinformacji. „Wyimaginowany współczesny konstrukt oznaczony jako„ Bizancjum ”, utożsamiany z teokracją i absolutyzmem, stanął między nami a tętniącą życiem kulturą polityczną wschodnich Rzymian”.[27]Bizancjum, argumentuje Kaldellis, było zasadniczo republiką w rzymskim znaczeniu tego słowa. Była to basileia (królestwo) na usługach politeia ( grecki odpowiednik res publica ), republikańska monarchia, w której aklamacja ludu czyniła cesarzy, a dezaprobata ludu ich dezaprobowała. W praktyce nie zawsze to działało, ale była to przynajmniej „głęboko zakorzeniona ideologia; to znaczy, były to jedyne akceptowalne ramy legitymizacji władzy cesarskiej w Bizancjum i zasadniczo ukształtowały sposób, w jaki można było z niej korzystać”.[28]„Nie było legitymizacji imperialnej bez powszechnej zgody”.[29]

Jasne, istniały dynastie, ale „roszczenia dynastyczne nie były prawem, ale tylko jednym z wielu retorycznych argumentów, które cesarz (lub potencjalny cesarz) mógł wysunąć”.[30]
„Podobnie jak ludzie mogli zebrać się w liczbie, aby zakończyć dynastię (w 695, 1042, 1185 r.), tak też mogli zgromadzić się, by jej bronić, gdy była popularna i postrzegali ją jako zagrożoną”.[31]

Według Kaldellisa „wyraźnym lub leżącym u podstaw założeniem wszystkich narracji, przemówień, oświadczeń i dokumentów dotyczących bazylei  jest to, że „cesarz miał ciężko pracować dla dobra swoich poddanych”. I tak w 491 r., kiedy Anastazjusz I został „wybrany” (ogłoszony) cesarzem na hipodromie, oświadczył: „Nie jestem nieświadomy tego, jak wielki ciężar odpowiedzialności został nałożony na mnie za wspólne bezpieczeństwo wszystkich. … Błagam Boga Wszechmogącego, abyście zastali mnie pracującego tak ciężko nad sprawami publicznymi, jak mieliście nadzieję, kiedy wybieraliście mnie teraz na całym świecie”.[32]
W 511 r., kiedy Anastazjusz walczył z patriarchą Makedoniosem i rosło zagrożenie wojną domową, „Anastazjusz pojawił się na hipodromie bez korony i zaproponował abdykację, co uspokoiło tłum. Kiedy ludzie kazali mu ponownie założyć koronę, symbolicznie ponownie obdarzyli go cesarską władzą”.[33]

Elektywnego charakteru władzy królewskiej nie należy oczywiście mylić z nowoczesnym stosowaniem indywidualnych tajnych kart do głosowania. „Wybory” oznaczały zbiorową aklamację ludu, a to sprawiło, że hipodrom, dla wygody bezpośrednio połączony z Pałacem Cesarskim, stał się sercem Republiki Bizantyńskiej.

Bizantyńczycy nie byli biernymi poddanymi. „Byli wyczuleni na możliwość ingerencji w politykę miasta i mogli się zmobilizować w ciągu kilku godzin. Zwykle działali jako jedna grupa i rzadko byli podzieleni po przeciwnych stronach; grupy mniejszościowe rzadko odnosiły sukcesy”.[34]
Kaldellis podaje wiele przykładów „epizodów, kiedy lud Konstantynopola podejmował inicjatywę obrony i narzucania swoich poglądów w sprawach religijnych, politycznych, fiskalnych i dynastycznych, lub kiedy nie lubił cesarza i chciał się go pozbyć”.[35]

Bizancjum było monarchią republikańską, a nie „konstytucyjną”. Chociaż nie było regularnych mechanizmów prawnych, za pomocą których ludzie mogliby sprawować władzę, nie było też formalnych umów, które mogłyby chronić cesarza przed gniewem ludu lub innych elementów republiki, gdy uciekali się do środków pozaprawnych.[36]

Wyrazy władzy ludowej często przybierały formę wojny domowej. Z kronik bizantyjskich jasno wynika, że ​​uznano to za niefortunną, ale uzasadnioną manifestację ducha republikańskiego. Właśnie dlatego „żadne państwo w historii nie miało więcej wojen domowych, które niczego nie zmieniały w strukturze lub ideologii państwa. W bizantyjskich wojnach domowych zwykle chodziło tylko o personel”.[37]

We wstępie do Streams of Gold, Rivers of Blood (2017) Kaldellis omówił inne aspekty republikańskiej tradycji Bizancjum, przeciwstawiając ją zachodniemu feudalizmowi z tego samego okresu. Polityczna hierarchia Bizancjum, pisał, była „arystokracją służby, a nie krwi, pomimo okazjonalnej retoryki”. Elita rządząca „charakteryzowała się dużą rotacją i nie miała dziedzicznego prawa do urzędów ani tytułów ani żadnej władzy prawnej nad osobami i terytoriami poza tą, która pochodziła z urzędu”. „Rodziny stawały się potężne tylko wtedy, gdy odnosiły sukcesy w polityce dworskiej i zdołały zachować cesarską łaskę”.

Konstantynopol był magnesem przyciągającym najbardziej utalentowanych i najlepiej ustosunkowanych, ale także najbardziej ubogich, ponieważ tam właśnie cesarska i kościelna filantropia była najbardziej hojna. To było miejsce możliwości. Założyciel panującej dynastii macedońskiej, Basileios I (867-886), był wieśniakiem, który udał się do miasta, aby uciec od biedy, i manewrując, utorował sobie drogę do tronu.[38]

Niczym konserwator malarstwa, Kaldellis ożywia oryginalne kolory Bizancjum, które zostały przyciemnione przez wieki zachodnich oszczerstw. Bizancjum okazuje się zarówno intensywnie rzymskie, jak i głęboko aktualne dzisiaj. Runciman wyjaśnił w Cywilizacji bizantyjskiej : „To, że Cesarstwo Bizantyjskie przetrwało tysiąc sto lat, wynikało prawie wyłącznie z zalet jego konstytucji i administracji. Niewiele państw zostało zorganizowanych w sposób tak dobrze dostosowany do czasów i tak starannie ukierunkowany, aby zapobiec pozostawaniu władzy w rękach niekompetentnych”.[39]Można lepiej zrozumieć, dlaczego rosyjski filozof Konstantin Leontiew (1831-1891) postrzegał „bizantyzm” jako polityczny ideał Rosji: autorytarną, spersonalizowaną władzę, wspieraną przez Kościół i zależną od poparcia społecznego. Bizantynizm może być receptą na trwałe państwa cywilizacyjne.[40]

Jak rzymscy byli Bizantyjczycy?

Romanland: Ethnicity and Empire in Byzantium (2019) Kaldellis konfrontuje się z tym, co nazywa „rzymskim denializmem”, naukowymi uprzedzeniami wobec samozwańczej rzymskiej tożsamości Bizantyjczyków. Jest to, jak mówi, „grzech pierworodny bizantynizmu na Zachodzie”.[41]

Negalizm rzymski jest dziś jednym z filarów studiów bizantyjskich. … większość ekspertów w tej dziedzinie nadal zaprzecza oczywistym, czasami gorliwie, powołując się na różne preteksty, zaprzeczenia i śmieszne argumenty, za pomocą których można twierdzić, że Bizantyjczycy nie byli „naprawdę” Rzymianami, za których się podają. W niektórych scenariuszach „rzymski” był rzekomo tylko pustą etykietą, reliktem dawnej świetności imperialnej lub chropowatym antykwariuszem; albo był to pusty fragment politycznej propagandy; lub akt oszustwa dokonany z jakiegoś powodu przez kilka elit; lub bezsensowne twierdzenie wysuwane przez łudzącą się populację; lub był odpowiednikiem „prawosławia”; lub jakąkolwiek alternatywę, która mogłaby uniknąć implikacji etnicznych, które rzucają się nam w oczy przez tak wiele źródeł, gatunków i kontekstów, zarówno społecznych, jak i geograficznych. … Musimy pogodzić się z faktem, że Bizantyńczycy byli tym, za kogo się podali, Rzymianami, w sposób, który był jednocześnie (i wszechstronnie) prawny, etniczny i polityczny. Że rzymskość to wielkie tabu, niewygodna prawda, która trzyma nas w stanie nieustannego dysonansu poznawczego. Obecnie po prostu nie ma teoretycznego uzasadnienia dla otwartego zaprzeczania etniczności społeczeństwa i narzucania mu niespójnej mieszanki wymyślonych alternatyw towarzyszących wymyślonej etykiecie („Bizancjum”), którą również mu ​​narzuciliśmy.[42]

Pozbawianie Bizantyjczyków rzymskości to zachodnia tradycja, której korzenie sięgają drugiej połowy VIII wieku, kiedy to papieże odwrócili się od Konstantynopola i zabiegali o protekcję Franków.

W tym momencie termin Graeci zaczął wypierać Romów w zachodnich odniesieniach do wschodniego imperium. Nasiliło się to, gdy niektórzy królowie Franków zaczęli, choć początkowo tylko sporadycznie i niepewnie, ubiegać się o tytuł cesarza Rzymian. W IX wieku zarówno papieże, jak i cesarze zachodni w oficjalnej korespondencji aktywnie kwestionowali prawo cesarza wschodniego do nazywania siebie cesarzem Rzymian. … W ten sposób mieszkańcy Wschodu byli coraz częściej przeklasyfikowani na Graeci, termin, który w starożytnej literaturze łacińskiej miał negatywne konotacje, które teraz zostały reaktywowane, konotacje zdrady, zniewieściałości, nadmiernego wyrafinowania, zamiłowania do luksusu, słownego oszustwa i tchórzostwa.[43]

Proces ten ilustruje list Ludwika II, prawnuka Karola Wielkiego, do Basileiosa I, założyciela dynastii macedońskiej: „Grecy — stwierdza — przestali być cesarzami Rzymian z powodu ich złego opinie, jeśli chodzi o wiarę religijną. Ponadto, nie tylko porzucili miasto i siedzibę imperium [Rzym], ale także porzucili lud rzymski [tj. Rzym] i sam język [łaciński], migrując na wszelkie sposoby do innego miasta, siedziby , ludzie i język [grecki]”. Parafrazując Kaldellisa, Ludwik również „utrzymuje, że ma większe prawo do tytułu, ponieważ nadał mu go papież, podczas gdy na wschodzie tak zwani cesarze byli czasami uznawani przez senat, lud i armie . Przedstawiając tę ​​argumentację, Louis pokazał, jak bardzo nie miał kontaktu ze starożytną rzymską tradycją. W tym szczególnym aspekcie praktyka wschodnia była zgodna z autentycznymi rzymskimi koncepcjami aklamacji, podczas gdy praktyka zachodnia nie”.[44]

Wynikający z tego zachodni obraz Bizancjum „był zbiorem wypaczeń i strategicznych nieporozumień, które pozbawiły Bizancjum jego roszczeń do Rzymu i ostatecznie usprawiedliwiły także jego podbój, eksploatację i (nieudane) próby nawrócenia przez mocarstwa zachodnie. Obraz ten trwał nieprzerwanie aż do XIX wieku, kiedy to powstała dziedzina studiów bizantyjskich, choć w międzyczasie ewoluowała”.[45]

Najciekawszą częścią tezy Kaldellisa jest to, że Bizantyńczycy wyobrażali sobie swoją „rzymskość” nie tylko jako polityczną i kulturową, ale także etniczną: „Rzymianie Bizancjum postrzegali siebie jako grupę etniczną lub naród, zdefiniowany w taki sam sposób, jak grupy i narody są rozumiane przez współczesnych uczonych i socjologów: miały swój własny etnonim, język, zwyczaje, prawa i instytucje, ojczyznę i poczucie (nawet jeśli było to wyobrażone), że są spokrewnione i taksonomicznie różne od innych grup etnicznych”.[46]
Nazywali siebie Romaioi, swoją ziemię Rumunią, a swój język Romaika; „Przez większość swojej historii Bizantyńczycy nie myśleli, że ich język uczynił ich Grekami; wręcz przeciwnie, ich pochodzenie etniczne jako Rzymian uczyniło ich język „rzymskim” lub romskim”.[47]

Po ustaleniu, że „Rzymianie z Bizancjum postrzegali siebie jako grupę etniczną lub naród”, Kaldellis pyta: „Czy Rzymianie bizantyjscy wierzyli, że również zbiorowo wywodzą się od starożytnych Rzymian?” Przypuszcza, że ​​tak, chociaż nie może przytoczyć żadnego oświadczenia na ten temat. Mówi, że było to po prostu „założone w wielu praktykach dyskursywnych”.[48]
Ale ponieważ Bizantyjscy Rzymianie nie mogą pochodzić od Rzymian włoskich w ściśle genetycznym sensie, Kaldellis staje przed kolejną zagadką:

W końcu był czas, kiedy w głównych regionach Rumunii nie było Rzymian. Jak to się stało, że zostało wypełnione Rzymianami? … warto pamiętać, że jest to główne pytanie w historii starożytnej, na które nie udzielono jeszcze zadowalającej odpowiedzi. Prawdopodobne terminy obejmują romanizację, rzymską etnogenezę lub romanogenezę, a mianowicie proces, w wyniku którego ludzie, którzy wcześniej mieli inne tożsamości etniczne, narodowe, prawne, polityczne i kulturowe, stali się Rzymianami w tych kategoriach i pozwolili, by ich poprzednie identyfikacje wygasły. To, że miało to miejsce w czasach imperium rzymskiego, jest zrozumiałe, chociaż nie zostało jeszcze w pełni zbadane ani w pełni zbadane, zwłaszcza w przypadku greckiego Wschodu.[49]

Kaldellis nie może rozwiązać tej zagadki. Dzieje się tak dlatego, że jest nierozwiązywalny w ramach dominującego „rzymskiego” paradygmatu, którego Kaldellis nie kwestionuje. Zdecydowanie udowodnił, że Bizantyńczycy uważali się za etnicznych Rzymian, ale źle zrozumiał to, co mówią mu jego źródła na temat znaczenia słowa „rzymski”.

Bizantyjski rewizjonizm trzeciego stopnia

Wśród ośmiu „migawek”, które Kaldellis dostarcza, aby „podkreślić etniczne aspekty rzymskości w Bizancjum”, żadne z nich nie wskazuje, że Bizantyńczycy myśleli, że pochodzą od imigrantów z Włoch lub z Zachodu. Dwa z nich wskazują, że ich „rzymscy przodkowie” pochodzili z Bałkanów, a jeden wskazuje, że przybyli z zachodniej Anatonii.[50]
Pierwsza, zaczerpnięta z Cudów św. Demetriusza z Tesalonik , dotyczy ludzi schwytanych na Bałkanach i przesiedlonych do Panonii, którzy zachowali „tradycje przodków Rzymian i impuls ich genos ”.[51]
Drugi dotyczy ludności Melnika, która twierdziła w 1246 r., że „wszyscy pochodzimy z Philippopolis [greckiego miasta na zachód od Konstantynopola] i jesteśmy czystymi Rzymianami, jeśli chodzi o nasze genos”.[52]
Trzeci komentarz to XII-wieczny komentarz dotyczący niektórych ludzi z Heraklei, greckiego miasta nad Morzem Czarnym, na wschód od Konstantynopola, przesiedlonych przez Basileiosa I (867-886) do Kallipolis (Gallipoli) w południowych Włoszech: „To wyjaśnia dlaczego to miasto nadal stosuje rzymskie zwyczaje i stroje oraz całkowicie rzymski porządek społeczny, aż do dnia dzisiejszego”.[53]
Tutaj mamy ludzi mieszkających we Włoszech, którzy nazywają siebie Rzymianami, ponieważ byli imigrantami z Azji Mniejszej – i prawdopodobnie uważają swoich włoskich sąsiadów za nie-Rzymian. Czwarty przykład można znaleźć w hellenizmie Kaldellisa w Bizancjum , gdzie pisze: „Aby zaatakować swojego teologicznego przeciwnika Gregoriosa z Cypru w latach osiemdziesiątych XII wieku, Ioannes Bekkos argumentował, że chociaż on sam „urodził się i wychował wśród Rzymian i z Rzymian”, Gregorios „urodził się i wychował wśród Włochów, i nie tylko to, on po prostu wpływa na nasz ubiór i mowę”.[54]Tutaj Bizantyjczyk potwierdza, że ​​jest prawdziwym Rzymianinem, podczas gdy Włosi nim nie są. W rzeczywistości Bizantyjczycy zawsze nazywali Włochów nie Rzymianami, ale Latynami.

Tak więc źródła bizantyjskie wskazują, że kiedy Bizantyńczycy odnosili się do swoich rzymskich przodków, odnosili się do ludu żyjącego w tak zwanej „Rumuni”, obszarze rozciągającym się na zachód od Morza Czarnego, od starożytnej Dacji po Bałkany i prawdopodobnie obejmującym zachodnią Anatolię . Włochy nie były częścią tej „Rumunii” — przynajmniej dopóki nie stały się kolonią bizantyjską. Kaldellis odczytał w swoich źródłach coś przeciwnego do tego, co mówią, ponieważ wnioskuje z założenia, że ​​„rzymski” oznacza etymologicznie „z Rzymu we Włoszech”. Ale czy to założenie jest poprawne?

Narastają wątpliwości co do wiarygodności opowieści Euzebiusza z Cezarei o translatio imperii Konstantyna z Rzymu do Konstantynopola,[55]a sam Kaldellis skarży się, że „Prawie każdy uczony, który chce zilustrować, co Bizantyjczycy myśleli o polityce lub cesarzu, cytuje jakieś cytaty z Euzebiosa”.[56]Należy zauważyć, że nawet według źródeł łacińskich Rzymem rządzili cesarze Wschodu co najmniej od dynastii Sewerów (193-235), jeśli nie od dynastii Flawiuszy (69-96). Konstantyn, Flawiusz, pochodził z Bałkanów i nigdy nie postawił stopy w Rzymie, zanim podbił go z rąk Maksencjusza. Jego poprzednik Dioklecjan również pochodził z Bałkanów, podobnie jak wielu jego następców, w tym dynastia Justynianów.

Brak zapisów, jakoby bizantyjscy Rzymianie uważali, że ich przodkowie pochodzili z Zachodu, należy skontrastować z wyraźną tradycją wśród Rzymian włoskich, że ich przodkowie pochodzili ze Wschodu. Opierając się na wcześniejszych legendach, Wergiliusz opowiedział w swojej Eneidzie , jak Rzym został założony przez Eneasza z Troi, w pobliżu Bosforu. „Sam Rzym był pochodzenia helleńskiego” — napisał w swoim dziele Geographia historyk Strabon z I wieku p.n.e. Nawet imiona Remusa i Romulusa w alternatywnej legendzie Tytusa Liwiusza wskazują na greckie pochodzenie: Romos, zlatynizowane jako Romus, było greckim słowem oznaczającym „silny”. Greckojęzyczny rzymski historyk Herodian (ok. 170-240 ne) napisał, że kiedy Rzymianie wysłali poselstwo do Frygii z prośbą o posąg bogini Kybelle, „z łatwością uzyskali go, przypominając Frygijczykom o ich pokrewieństwie i przypominając im że Eneasz Frygijczyk był przodkiem Rzymian”.

Wszyscy wiedzą, że rzymscy Rzymianie zapożyczyli większość swojej kultury, w tym swoich bogów, od Greków. Ale nikt nie potrafi wyjaśnić, dlaczego Rzymianie nie mieli bogów i prawie żadnego własnego mitu. Kulturalni Rzymianie, tacy jak Marek Aureliusz i Hadrian (nazywany Graeculus), mówili i pisali po grecku.

Dionizy z Halikarnasu (I wiek p.n.e.) w swoich Starożytnościach Rzymskich oświadczył, że „Rzym jest miastem greckim”. Twierdził też, że „język używany przez Rzymian” wywodzi się z greki eolskiej. Ta teoria językowa, zwana „eolizmem”, została podjęta przez Janusa Lascarisa, jednego z najwybitniejszych greckich uczonych włoskiego renesansu, w wykładzie wygłoszonym na Uniwersytecie Florenckim w 1493 r. Lascaris argumentował, że „lud łaciński” (rodzaj Latinum ) wywodzili się ze starożytnej Grecji (dlatego naśladowali Greków w każdej dziedzinie życia publicznego i prywatnego) oraz że „język łaciński jest grecki”. Teoria ta została zastąpiona w XIX wieku przez hipotezę praindoeuropejską, śledzącą wspólnego przodka łaciny i greki.[57]Trzeba jednak powiedzieć, że pochodzenie łaciny pozostaje wielką tajemnicą. Językiem romańskim, który najbardziej przypomina łacinę, jest język rumuński, a niektórzy rumuńscy uczeni dość przekonująco argumentują, że łacina faktycznie pochodzi z ich części świata, znanej wcześniej jako Dacja.[58]Ta teoria ma z pewnością więcej sensu niż szkolne twierdzenie, że mieszkańcy Dacji przyjęli wulgarną łacinę od rzymskich legionów stacjonujących w dolnej części ich terytorium w latach 106-271 ne i całkowicie zapomnieli swój pierwotny język, do tego stopnia, że ​​nie ma śladu po pozostaje, po czym tak bardzo przywiązali się do swojej wulgarnej łaciny (rumuńskiej), że żaden późniejszy najeźdźca (Niemcy, Hunowie czy Słowianie) nie mógł narzucić własnego języka.

Subskrybuj nowe kolumny

Tak więc Kaldellis może mieć rację, zakładając, że Bizantyjczycy „byli Rzymianami, którzy stracili kontakt z tradycją łacińską” i że kiedy odnosili się do „języka swoich przodków”, mieli na myśli łacinę,[59]— chociaż dowody są nieuchwytne — ale to nie znaczy, że myśleli, że ich przodkowie pochodzili z Lacjum.

Wszystko, z wyjątkiem dogmatów akademickich, sugeruje, że stosunek Rzymu do świata greckiego lub proto-bizantyjskiego był pierwotnie taki, jak kolonia, trochę jak Kartagina w stosunku do Fenicji. Rzym stał się hegemonem w basenie Morza Śródziemnego w krótkim okresie naznaczonym próżnią władzy we wschodniej części Morza Śródziemnego, w I wieku pne, i utracił swoją dominującą pozycję na początku III wieku naszej ery. Do tego czasu z powodzeniem, ale tylko częściowo, zatarła swoją wczesną historię, która stała się jeszcze bardziej zniekształcona, gdy Frankowie przejęli kontrolę nad papiestwem i zażądali dla siebie dziedzictwa Cesarstwa Rzymskiego. Z tego okresu datuje się ogólny scenariusz historii świata, który sprowadza się do dwukierunkowego translatio imperii w trzech etapach:

  1. od Grecji do Rzymu : poprzez rozprzestrzenianie się hellenizmu w następstwie kampanii Aleksandra ludność Rzymu uległa kulturowej hellenizacji;
  2. z Rzymu z powrotem do Grecji: wraz z pierwszym translatio imperii Konstantyna do Bizancjum Grecy ulegli romanizacji;
  3. z Grecji z powrotem do Rzymu i Akwizgranu : Frankowie, a następnie Sasi zostali zromanizowani i odebrali imperium rzymskie z Bizancjum.

W moich artykułach napisanych pod tytułem „Rewizjonista pierwszego tysiąclecia” (rozszerzonych w mojej książce Anno Domini ) zbadałem możliwość, że drugi etap jest w dużej mierze fantazją, opartą na fałszywych opowieściach Euzebiusza z Cezarei i wzmocnioną przez zachodnie fałszerstwa i propagandę. Nigdy nie doszło do przeniesienia cywilizacji z Rzymu do Konstantynopola. Nawet prawo rzymskie, rzekomo największy dar Rzymu dla świata, zostało skodyfikowane za czasów Justyniana i sprowadzone do Włoch z Bizancjum pod koniec XI wieku.[60]

Bizantyjczycy nie otrzymali swojej rzymskości z Italii. Zawsze był z nimi na Bałkanach. Bizantyjczycy nie są ani potomkami, ani duchowymi spadkobiercami Włochów. Ich cywilizacja wywodzi się bezpośrednio z cywilizacji hellenistycznej ostatnich trzech wieków pne. Kwintesencją Rzymianina jest Aleksander Wielki (zwany Rumi w tradycji arabskiej, perskiej i afgańskiej). Hellenizm był zawsze, od samego początku, prawdziwym romanizmem.

Sugeruję, że Franko-Włosi objęli prawami autorskimi nazwę „rzymskie”, usuwając jej wschodnie pochodzenie, jako część skomplikowanego oszustwa, które obejmowało fałszywą darowiznę Konstantyna, opowieść o Piotrze jako pierwszym biskupie Rzymu i wiele innych pobożnych oszustw. Głównym celem było uzurpowanie sobie pierworodztwa Konstantynopola przez Rzym i Akwizgran, a rezultatem było bratobójstwo, które zniszczyło Wschód i doprowadziło Zachód do szaleństwa.

Notatki

[1] Anthony Kaldellis, Hellenism in Byzantium: The Transformation of Greek Identity and Reception of the Classical Tradition, przeł. 189.

[2] Anthony Kaldellis, Strumienie złota, Rzeki krwi: powstanie i upadek Bizancjum, 955 ne do pierwszej krucjaty, Oxford UP, 2019, s. 81.

[3] Steven Runciman, Upadek Konstantynopola, 1453, Cambridge UP, 1965.

[4] Robert de Clari, La Conquête de Constantinople, Champion Classiques, 2004, s. 171.

[5] Anthony Kaldellis, Byzantium Unbound, ARC Humanities Press, 2019, kindle l. 728.

[6] Tamże, l. 1325.

[7] Tamże, l. 891.

[8] Tamże, l. 1369.

[9] Tamże, l. 1292.

[10] Steven Runciman, Historia wypraw krzyżowych, tom. 3: Królestwo Akki i późniejsze krucjaty (1954), Penguin Classics, 2016, s. 130.

[11] Steven Runciman, Byzantine Civilization, E. Arnold & Co., 1933, na archive.org, s. 54-55.

[12] Kaldellis, Byzantium Unbound, op. cit., l. 1480.

[13] www.vatican.va/content/john-paul-ii/en/speeches/2001/may/documents/hf_jp-ii_spe_20010504_archbishop-athens.html

[14] George Demacopoulos, Kolonizacja chrześcijaństwa: grecka i łacińska tożsamość religijna w epoce czwartej krucjaty, Fordham UP, 2019, s. 86.

[15] Kaldellis, Byzantium Unbound, op. cit., l. 1491.

[16] Sprawdź spostrzeżenie Michaela Hudsona w https://www.unz.com/mhudson/germanys-position-in-americas-new-world-order/

[17] Nicolae Iorga, Bizancjum po Bizancjum (1934), Centrum Studiów Rumuńskich, Histria Books, 2022.

[18] Steven Runciman, Wielki Kościół w niewoli, Cambridge UP, 1968, s. 166-167.

[19] Kaldellis, Hellenizm w Bizancjum, op. cit., s. 144.

[20] Jonathan Harris, Greccy emigranci na Zachodzie, 1400-1520, Porphyrogenitus, 1995; Nigel G. Wilson, Od Bizancjum do Włoch: studia greckie we włoskim renesansie, 1992, wydanie drugie, Bloomsbury Academic, 2017.

[21] Steven Runciman, Wielki Kościół w niewoli: studium Patriarchatu Konstantynopola od podboju tureckiego do greckiej wojny o niepodległość, Cambridge UP, 1968, s. 124.

[22] Kaldellis, Hellenizm w Bizancjum, op. cit., s. 4.

[23] Tamże, s. 2.

[24] Kaldellis, Byzantium Unbound, op. cit., l. 1325.

[25] Anthony Kaldellis, Chrześcijański Partenon: klasycyzm i pielgrzymka w bizantyjskich Atenach, przeł. XII.

[26] John Meyendorff i Aristeides Papadakis, Chrześcijański Wschód i powstanie papiestwa, St. Vladimir’s Seminary Press, 1994, s. 175.

[27] Anthony Kaldellis, Republika Bizantyjska: ludzie i władza w Nowym Rzymie, Harvard UP, 2015, s. 199.

[28] Kaldellis, Republika Bizantyjska, op. cit., s. 109.

[29] Tamże, s. 139.

[30] Tamże, s. 215.

[31] Tamże, s. 130.

[32] Tamże, s. 55-56.

[33] Tamże, s. 120.

[34] Tamże, s. 137.

[35] Tamże, s. 124.

[36] Tamże, s. 181.

[37] Tamże, s. 138.

[38] Anthony Kaldellis, Strumienie krwi, rzeki krwi: powstanie i upadek Bizancjum od 955 r. do pierwszej krucjaty, przeł. 5.

[39] Runciman, Cywilizacja bizantyjska, op. cit., s. 61.

[40] Christopher Coker, Powstanie państwa cywilizacyjnego, Polity, 2019.

[41] Kaldellis, Byzantium Unbound, op. cit., l. 170.

[42] Anthony Kaldellis, Romanland: Ethnicity and Empire in Byzantium, Harvard UP, 2019, kindle l. 107-123.

[43] Tamże, l. 338-354.

[44] Tamże, l. 495-515.

Subskrybuj nowe kolumny

[45] Tamże, l. 370-394.

[46] Tamże, l. 317-320.

[47] Tamże, l. 2214.

[48] ​​Tamże, l. 1489.

[49] Tamże, l. 2385-2397.

[50] Tamże, l. 217 i l. 288.

[51] Tamże, l. 217.

[52] Tamże, l. 288.

[53] Tamże, l. 883.

[54] Kaldellis, Hellenizm w Bizancjum, op. cit., s. 107.

[55] We wstępie do przekładu Euzebiusza Życie Konstantyna (Clarendon, 1999, s. 1) Averil Cameron i Stuart G. Hall piszą: „Okazało się to niezwykle kontrowersyjne. Niektórzy uczeni są skłonni zaakceptować jego dowody według wartości nominalnej, podczas gdy inni byli i są bardzo sceptyczni”.

[56] Kaldellis, Republika Bizantyjska, op. cit., s. 167.

[57] Han Lamers, „Mowa florencka Janusa Lascarisa i odbiór starożytnego eolizmu”, www.academia.edu/41405002/Janus_Lascaris_Florentine_Oration_and_the_Reception_of_Ancient_Aeolism

[58] Zobacz filmy dokumentalne „Dacians: Unsettling Truths” na Youtube, www.youtube.com/watch?v=8R99LhTukfY&t=2s oraz „Dacians: Unsettling Truths” na Youtube, www.youtube.com/watch?v=8R99LhTukfY&t =2s

[59] Kaldellis, Romanland, op. cit., l. 2136, 2088.

[60] Harold J. Berman, Prawo i rewolucja, kształtowanie się zachodniej tradycji prawnej, Harvard UP, 1983; Aldo Schiavone, Wynalezienie prawa na Zachodzie, Harvard UP, 2012.

Źródło https://www.unz.com/article/byzantine-revisionism-unlocks-world-history/

50% LikesVS
50% Dislikes

Dodaj komentarz

You might like